Polski rząd rozkładem głosów 237:203 otrzymał wotum zaufania we wczorajszym sejmowym głosowaniu. Nie muszę oczywiście mówić o braku zaskoczenia tym wynikiem. Głosowanie przeciwko rządowi oznaczałoby bowiem jednoznaczne opowiedzenie się przeciwko korupcji, nieuczciwości i hipokryzji w polskiej polityce. A na to jako naród nie jesteśmy gotowi, co zostało zamanifestowana przez naszych reprezentantów na najwyższych szczeblach władzy. Nie chcemy zmieniać naszych standardów.
Pamiętacie? U progu drzwi stoi "pisowska sekta" gotowa przejąć urzędnicze fotele. Wolimy "opiekę" mafii. Co prawda, biorą za nią wyniszczające miesięczne haracze, ale przynajmniej nas "chronią" i dbają o nasze utrzymanie, emerytury, zdrowie, odpowiednie wykształcenie i wygląd podwórka. Czy więc kogoś może oburzać to, że mafia robi to, co jest zgodne z jej naturą? Przepraszam - w zasadzie to jest oburzające, że mafia kłamie, oszukuje i przekupuje! Ale... kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem! Widzisz?! Już tak łatwo nie potępisz prezesa Belki, ministra Nowaka, ministra Sienkiewicza, ministra Sikorskiego, czy w końcu Prezesa Rady Ministrów za brak reakcji, prawda? Wszyscy coś mamy za uszami, czyż nie, mój drogi faryzeuszu?
No dobrze, dali się podsłuchać i nagadali głupot. Ale... żeby od razu wyciągać konsekwencje? Jak to od kilku miesięcy jest w zwyczaju w cywilizowanym świecie: zajmijmy stanowisko! Mówimy więc stanowcze "NIE" dla takich zachowań reprezentantów rządu! I wyraźmy je w Sejmie głosując... ZA wotum zaufania dla niego! Schizofrenia? Skądże. Skoro zdradliwa kobieta otrzymała łaskę Chrystusa, czyż nie zasługuje na nią zdradliwy polityk (to analogia przywołana przez posła Johna Godsona? Cudzołożnica i Premier. Obojgu "należy się" łaska. Szkoda tylko, że "miłosierni" posłowie głosujący za wotum zaufania dla rządu postanowili okazać brak miłosierdzia milionom Polaków - skazując ich na dalsze rządy moralnie wyjałowionych polityków.
Zapomnieli również, że kompetencja absolucji (rozgrzeszenia) jest powierzona Kościołowi, nie zaś Państwu, które jest powołane przez Boga do szukania i stosowania sprawiedliwości. Oczywiście Boże Słowo zachęca nas do modlitwy o rządzących. Jednocześnie wskazuje nam również na kierunek naszych modlitw niosąc szereg pouczeń dotyczących sprawiedliwej i niesprawiedliwej władzy.
Poselstwem wielu pobożnych biblijnych proroków było nie tyle wspieranie pozycji niegodziwych władców, ile niesienie im poselstwa końca ich "kadencji". Niegodziwi rządzący znajdują się pod Bożym sądem i modlitwą chrześcijan powinna być nie tyle pomyślność dla owych rządzących, lecz ukrócenie ich władzy w celu błogosławieństwa dla Kościoła i pomyślności dla narodu oraz sprawiedliwych obywateli.
"Afera Taśmowa" oczywiście powinna nas skłaniać do badania własnych serc, czy podsłuchani politycy tak naprawdę nie są odbiciem nas samych i naszego postępowania. Robiąc rachunek własnego sumienia powinniśmy jednak pamiętać, że nie wolno nam abdykować z naszej roli: bycia światłem i solą dla świata. Oznacza to jednoznaczną ocenę tego typu postępowania i wskazanie na konieczność ponoszenia jego konsekwencji. Tak to działa w Bożym świecie.
Po raz kolejny zaskoczył mnie Poseł John Godson. Niestety po raz kolejny negatywnie (po wstrzymaniu się od głosu przeciwko zabijaniu chorych nienarodzonych dzieci). Uzasadniając swój głos za wotum zaufania dla rządu napisał, że zadał sobie pytanie, co zrobiłby w tej sytuacji Jezus? Cóż, zapewne stwierdziłby, że Mojżesz był legalistą sądząc, że konsekwencje łamania prawa dotyczą również polityków. Zapewne stwierdziłby, że Dawid był zbyt łatwowierny pisząc o Bożym błogosławieństwie dla narodów opartych na sprawiedliwości. Stwierdziłby, że Salomon był głupcem pisząc, że "król umacnia kraj prawem" (Prz 29.4). Zauważyłby, że Samuel opacznie zrozumiał Bożą reakcję na grzech króla Saula, kiedy rzekł mu: "Dziś odebrał ci Pan królowanie nad Izraelem i nada je innemu (...)" (1 Sm 15.28). Dodałby, że Jan Chrzciciel był zbyt radykalny napominając Heroda, że nie wolno mu sypiać z żoną swego brata (Mt 14.3-4). Przecież herod był niechrześcijaninem! Czyżby Jan nie wiedział, że Boże zasady dotyczące seksualnej etyki nie dotyczą niewierzących, a tym bardziej niewierzących polityków?! Czyżby Jan nie wiedział, że nie należy wtrącać się do prywatnych poglądów, prywatnego życia władzy i pociągać ją za to do odpowiedzialności?
W rzeczywistości Biblia nigdzie nie zachęca nas do subiektywnego odgadywania, co zrobiłby Jezus w takiej, czy innej sytuacji. Moje lub posła przypuszczenia w tym względzie nie mają żadnego znaczenia. Bóg wzywa nas natomiast do posłuszeństwa Jezusowi i posługiwania się mądrością opartą na Słowie, które On nam objawił.
Co więc z łaską dla Premiera i jego ministrów? Łaska Chrystusa była pełna mocy, była ogłoszeniem w autorytecie Boga przebaczenia. Łaska Jezusa przemieniała serca i dusze tych, którzy spotykali się z nią twarzą w twarz. "Łaska" ogłaszana sejmowym guzikiem wobec bezkarnych polityków jest w tym wypadku przyzwoleniem na bezprawie, ucieczką od odpowiedzialności za kraj, publicznym manifestowaniem miałkiego chrześcijaństwa opartego na odczuwaniu, a nie na autorytecie Słowa Boga, który przemówił.
Bóg w Księdze Jeremiasza powiedział ustami proroka: "A starajcie się o pomyślność miasta, do którego skazałem was na wygnanie, i módlcie się za nie do Pana, bo od jego pomyślności zależy wasza pomyślność!" (Jer 29.7) Powołaniem chrześcijan jest dbałość, zabieganie o pomyślność naszych miast i państwa, włączając w to naszą postawę wobec władzy. Kiedy kraj oparty jest na sankcjonowaniu bezprawia, kiedy otrzymuje ono wotum zaufania nawet od chrześcijan - nie dziwmy się, że skutki tego są opłakane, również dla chrześcijan. Bycie chrześcijaninem na wysokich szczeblach władzy nie polega na niesieniu taniej łaski, a w rzeczywistości bierności i przyzwolenia na bezprawie. Oznacza bycie świadkiem sprawiedliwego, dobrego Chrystusa, który kocha prawdę i kocha ludzi. Ci, którzy gardzą prawdą i gardzą ludźmi powinni być odseparowani od piastowania odpowiedzialnych stanowisk. Jako chrześcijanie winni jesteśmy okazywać miłość naszym bliźnim. Jedną z jej przejawów jest zdecydowana reakcja wobec władzy, która będąc winna obywatelom uczciwą służbę, staje się publiczną reprezentacją moralnego zepsucia.