I wy umarliście przez upadki i grzechy wasze, w których niegdyś chodziliście według modły tego świata, naśladując władcę, który rządzi w powietrzu, ducha, który teraz działa w synach opornych. Wśród nich i my wszyscy żyliśmy niegdyś w pożądliwościach ciała naszego, ulegając woli ciała i zmysłów, i byliśmy z natury dziećmi gniewu, jak i inni. - Efezjan 2.1-3
Zaprawdę powiadam wam, jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebios. - Ew. Mateusza 18.3
Powyższe fragmenty są istotne w dyskusji nt. wiary małych dzieci, ale także w zrozumieniu czym jest owa wiara i jakie są możliwości człowieka oraz Boga w jej "produkcji". Pismo Święte (Ef 2.1-3) naucza, że niezdolność człowieka do wiary jest niezdolnością etyczną (nie zaś biologiczną), która dotyka zarówno woli, emocji, jak i rozumu.
Czasami błędnie sądzimy, jakoby dorośli posiadali naturalną zdolność wiary z powodu fizycznych uwarunkowań, a dzieci i niemowlęta owej zdolności jeszcze nie posiadają. I w zasadzie jedyną rzeczą, którą Duch Święty musi zrobić, to dać dorosłym chcenie, co jednak w przypadku niemowląt byłoby niewystarczające z powodu ich nie dość rozwiniętej kory mózgowej. Zatem Duch (a wraz z Nim i my) musi "czekać" z nadprzyrodzonym działaniem w ich życiu do czasu pojawienia się odpowiednich predyspozycji umożliwiających wzbudzenie w człowieku wiary.
To praktyczny arminianizm.
Biblia naucza, że człowiek jest martwy w grzechach włączając w to zdolności rozumu do poprawnego rozumienia Boga i spraw duchowych. Umysł człowieka nieodrodzonego jest jego orężem nieprawości i wrogości wobec Boga, nie zaś neutralną funkcją biologiczną. Duch dokonuje nadprzyrodzonej operacji również w tej sferze człowieka. Nie czeka na "chcenie" lub naturalną "gotowość" człowieka do przyjęcia Jego działania. Duch działa jak chce, w kim chce i kiedy chce. Jest suwerennym Bogiem.
Dlatego wskazywanie na stopień rozwoju małego lub dużego człowieka jako muru, którego Boża łaska nie jest w stanie przejść jest całkowicie chybione z biblijnej perspektywy. Owszem, dzieci nie są w stanie uwierzyć. Jednak podobnie dorośli nie są w stanie tego uczynić o swoich "naturalnych" predyspozycjach. Nikt z nas nie jest w stanie wyprodukować w sobie wiary, o ile wcześniej Ojciec nie pociągnie nas do Syna (Jn 6.44) i nie ożywi dając nowe serce (Ef 1.5). To może uczynić tylko Bóg. Wiara jest Jego dziełem.
Dlatego twierdzenie, że w niemowlętach i małych dzieciach (w przeciwieństwie do dorosłych) jest jakaś "blokada", której Bóg nie jest w stanie przeskoczyć w celu wzbudzenia w nich wiary, to nie tyle dyskusja o możliwościach dzieci, ale o możliwościach Boga.