Wyobraźmy sobie człowieka, który z jakiegoś dziwnego powodu
nigdy w życiu nie usłyszał, że Ziemia obraca się wokół Słońca. Zapraszamy go na kawę wyjaśniając mu, że na podstawie badań naukowych,
obserwacji astronomicznych Ziemia wraz z paroma innymi planetami obraca się
wokół Słońca. Pokazujemy mu diagramy, wykresy, w międzyczasie kupując kolejną
kawę. Nasz przyjaciel słucha z zaciekawieniem, czasami się
uśmiecha, czasami dziwnie mruży oczy; czasami to, co mówimy wprawia go w
zaciekawienie, niekiedy w zakłopotanie.
Następnego dnia o 5 rano nasz przyjaciel ubiera się, budzi nas i zaprasza, abyśmy wraz z nim wybrali się na wycieczkę na pobliskie wzgórze. Informuje, że chce nam pokazać wschód Słońca. Gdy zaczęło się ono wyłaniać poza linię
widnokręgu nasz przyjaciel mówi: „Czy teraz wątpisz, by Słońce
wędrowało wokół Ziemi? Właśnie widzisz jak się porusza rozpoczynając nowy
dzień!”
Podobny błąd co ten człowiek możemy popełnić i my.
Może nie w dziedzinie astronomii, lecz w dziedzinie wiary. Na czym ów błąd polega? Na twierdzeniu, że cała prawda
chrześcijaństwa dotyczy mnie, mojego osobistego zbawienia i mojego
osobistego szczęścia.
Oczywiście osobiste zbawienie i szczęście są bardzo ważne. Nie ma nawet
dwóch zdań co do tego! Bardzo ważne jest odkrycie prawdy, że Bóg jest dobrym
Ojcem, nie zaś biurokratycznym tyranem, że zaprasza nas do Siebie, a nie
uśmierca za każdy nasz bunt. To powinno stanowić dla nas pokrzepienie. Jednak musimy pamiętać o jednej bardzo podstawowej rzeczy: nie
jesteśmy centrum kosmosu! To nie Bóg obraca się wokół nas.
Jest dokładnie odwrotnie. To my obracamy się wokół Niego! Oczywiście z pewnej
perspektywy - tak jak w przypadku naiwnego człowieka z naszego przykładu -
może nam się wydawać, że całą treścią chrześcijaństwa jest nasze osobiste
zbawienie, zaś Bóg stworzył planety, gwiazdy, Słońce, rośliny, skały dla
naszego szczęścia. Prawdziwy problem zaczyna się, gdy zaczynamy żyć zgodnie z przeświadczeniem, że to my jesteśmy bohaterami Biblii. Wówczas tak sobie koloryzujemy obraz Boga, by pasował do naszych oczekiwań, czyli aby krążył wokół
nas. Oczywiście Kościół również ma się poddać naszym oczekiwaniom i tylko takiego będziemy szukali.
Ewangelista Łukasz w pierwszym wersecie Dziejów Apostolskich napisał o czym jest jego pierwsza,
debiutancka książka:
"Pierwszą księgę, Teofilu, napisałem o tym wszystkim, co Jezus czynił i czego nauczał od początku" (Dz.Ap. 1.1).
O czym jest Ewangelia Łukasza? O tym, czego Jezus nauczał
i co czynił od początku. Ewangelia Łukasza jest o Chrystusie, nie o nas. Chrześcijaństwo
dotyczy nie tyle nas, co Chrystusa. Jeśli mówimy o naszej wierze, ale więcej tam
nas, naszych przeżyć niż Chrystusa to nie mówimy o chrześcijaństwie.
Ono nie polega na tym, że ty zajmujesz się Bogiem, że ty masz prywatną więź z
Bogiem, ty czujesz się wolny, ty zaprosiłeś Jezus do serca. Chrześcijaństwo mówi raczej, że Bóg zajmuje się
całym kosmosem, ma dla całego wszechświata plan. I ten plan uwzględnia człowieka, jako Boży obraz, jako najważniejsze stworzenie na ziemi.
Kiedy więc bierzemy do ręki i zaczynamy czytać Ewangelię Łukasza, jakie jest nasze nastawienie?
Czy oczekujemy, że ona powie coś o nas? Czy oczekujemy, że jest ona
receptą na szczęśliwe, bezproblemowe życie w zdrowiu, bogactwie i
przyjemnościach? Jeśli tak, to pomyliliśmy lektury. Są ludzie, którzy chodzą do Kościoła, ponieważ sądzą, że będzie tam mowa o nich. Kiedy jednak dowiadują się, że pojawia się w nim częściej imię Chrystusa niż ich własne, odchodzą w rozczarowaniu. Oczywiście w Kościele jest coś dla nich, lecz nie my jesteśmy epicentrum chrześcijańskiej wiary. Nie swoje uczucia idziemy
pielęgnować i się w nie wpatrywać, ale idziemy do Chrystusa, spotkać się z Nim przy Jego Słowie i przy Jego Stole. To spotkanie z Nim zmienia nas i nasze życie.
Pisałem o czym jest Ewangelia Łukasza O czym jest Ewangelia Jana?
"Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo" (Ew. Jana 1.1). Ewangelia Jana jest więc o Słowie, Drugiej Osobie Trójcy Św., Synu Bożym.
O czym jest Ewangelia Mateusza? I znów, pierwszy werset mówi nam kto jest jej
bohaterem. Jan Kalwin? Papież Franciszek? Kościół? Ty? "Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawidowego, syna Abrahamowego" (Ew. Mateusza 1.1).
O czym jest Ewangelia Marka? „Początek ewangelii o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym" (Ew. Marka 1.1).
Centralnym tematem i bohaterem wszystkich Ewangelii (i całej Biblii) jest Jezus Chrystus. On powinien być treścią naszych kazań, nauczania i codziennego życia. Apostoł Paweł był człowiekiem wykształconym, znał pisma poetów i
filozofów. Mimo to wyznał: „Albowiem uznałem za właściwe nic innego nie umieć między wami, jak tylko Jezusa Chrystusa i to ukrzyżowanego" (1 Koryntian 2.2).
Pewna świecka humanistka napisała: „Zauważam, że chrześcijanie bardzo
nieśmiało mówią o Bogu i Panu Jezusie Chrystusie. Starają się także udowodnić,
że to, co posiadają jest bardzo podobne do najlepszych rzeczy, jakie może
zaoferować świat”. Chyba niestety miała rację. Nasze chrześcijaństwo to coraz
częściej fajne konferencje, wieczory uwielbienia, ekscytujące spotkania, sympatyczni goście,
niezapomniane przeżycia. Gdzie w nim jest Chrystus i Jego wola? Czy widzimy Chrystusa w Księdze Izajasza, Kapłańskiej, Samuela?
Co było treścią zwiastowania Apostołów: "Albowiem nie siebie
samych głosimy, lecz Chrystusa Jezusa, że jest Panem, o sobie zaś, żeśmy
sługami waszymi dla Jezusa" (2 Koryntian 4:5). Kiedy Pismo mówi o nawróconych w Jerozolimie podczas
zwiastowania Piotra, to widzimy, że ich zmiana polegała na tym, że zaczęli myśleć
o Chrystusie. Stało się to dlatego, że Piotr nie opowiadał im swoim przeżyciu,
ale o faktach dotyczących osoby Syna Bożego, o treści ewangelii. Dlatego później ci chrześcijanie byli gotowi umrzeć za
swoją wiarę. Dla nich wiara to przede wszystkim treść ewangelii - życie i
dzieło Chrystusa. To lekcja dla nas: mamy głosić Chrystusa, nie Kościół, nie metody niesienia ulgi na ludzkie dolegliwości. Bóg jest jak Słońce, które rozświetla wszystko wokół. My zaś jesteśmy jedną z planet, które krążą wokół Niego.
Nawet kiedy Pismo mówi o naszym osobistym zbawieniu, to nie opowiada o
tym w następujący sposób: żył sobie Paweł Bartosik, który pragnął szczęścia i spokoju w życiu,
zaś Bóg, który Go kocha wszedł do jego serca i od tej pory Paweł
jest szczęśliwy – nie ma trosk, problemów, zaś Bóg nie dopuszcza by odczuwał ból i
by dotykały go stresy w życiu.
Nie. Pismo mówi raczej, że to my zostaliśmy zjednoczeni z
Bogiem, a nie Bóg z nami. To my zostaliśmy z Nim pojednani. My zostaliśmy podłączeni do Niego, a nie On do nas. My zostaliśmy ochrzczeni w jedno Ciało. My dołączyliśmy do Jego Królestwa i zostaliśmy dostrojeni do Bożych celów, a nie On do naszych.
Pamiętacie hobbita Froda z Władcy Pierścieni? Celem życia Froda jak i każdej istoty
sprzeciwiającej się władzy Saurona nie było dążenie do samorealizacji. Celem
była nowa rzeczywistość, nowe Śródziemie pozbawione obecności
Saurona, Sarumana, orków, zgubnej mocy Pierścienia. Każdy z bohaterów miał inne zadanie, by ten cel został zrealizowany: zadaniem Froda było
zniszczenie Pierścienia, zadaniem Drużyny Pierścienia była ochrona Froda,
jeszcze inni mieli bronić Gondoru itp. Każdy miał inne powołanie, dlatego historia
opowiedziana przez J.R.R. Tolkiena nie dotyczy osobistego szczęścia każdej z postaci. Dotyczy
raczej walki o Śródziemie i jego ostatecznego kształtu. Podobnie rzecz się ma z Opowieściami z Narnii - C.S. Lewisa. Każda bitwa toczy się nie o osobiste
szczęście i święty spokój. Bohaterowie chwytają za miecze i wołają: Za Narnię! Jest wartość większa od nas: Narnia. Walczymy i
biegniemy naprzód dla chwały Bożego Królestwa.
Biblia jest księgą o Bogu i Jego zamiarach dotyczących kosmosu. My jesteśmy
ważnymi postaciami w tej historii, niczym Frodo, Sam, Gimli czy Legolas. Jednak to
nie wokół nas toczy się ta opowieść, choć z naszej perspektywy wydaje się
to niemożliwe: Jak to? Ja nie jestem najważniejszy? To co? Bóg bawi się
mną? Po co mnie stwarzał skoro nie jestem najważniejszy? Oczywiście Frodo, Sam, Gandalf, Aragorn, Piotr, Zuzanna, Ryczypisk i inni stali się
bohaterami, ale dlaczego? Ponieważ stali po właściwej stronie i odznaczali się męstwem, honorem, odwagą i szlachetnym
sercem.
Zatem zbawienie człowieka jest szalenie ważne, ale musimy
zrozumieć, że jest ono częścią większego celu. Bóg ratuje nas z brudu tego
świata po to, byśmy uczestniczyli w Jego planie odnowienia, naprawy świata, nie własnym. Nie
zabrał nas stąd, ale powołał do czynienia ziemi poddaną. Pojawiamy się na
moment w historii, którą On opowiada, a po
nas przychodzą inni. Kluczowe pytanie brzmi: czy stoimy po stronie jej dobrego bohatera i czy nasze czyny świadczą o tym, że realizujemy Jego cele, czy własne?