Na antenie radiowej "Jedynki" poseł Anna Grodzka stwierdził(a): "Określenie płci na podstawie genitaliów to absolutna patologia". Te słowa wypowiedziała osoba, która postanowiła wyglądąć jak kobieta. Najwidoczniej więc Anna Grodzka (Krzysztof Bęgowski) wbrew powyższym słowom wierzy, że istnieją cechy charakterystyczne dla kobiet, odróżniające je pod względem wyglądu od mężczyzn, takie jak malowanie szminką ust, noszenie biustonoszy, sukienek, naszyjników, depilacja brwi, lakierowanie paznokci. Czyniąc bowiem te rzeczy utrwala niezdrowe, mało genderowe przekonanie, że są to cechy... kobiece. To strasznie ograniczone spojrzenie na tożsamość płciową. Gdzie to burzenie steretypów zaściankowej kultury?
Jeśli jednak Anna Grodzka sądzi, że to nie genitalia określają płeć, to w zasadzie wszelkie roszczenia genderowych środowisk (w tym palikotowego Twojego Ruchu) domagających się legalizacji związków homoseksualnych są zupełnie nie na miejscu! Wystarczy bowiem im wyjaśnić, używając genderowych pojęć, że takie związki już są legalne! Weźmy na przykład sytuację ślubu KOBIETY mającej kobiece imię (cóż za niezdrowa segregacja) i kobiecą budowę ciała z KOBIETĄ o męskim imieniu i męskiej budowie ciała. Jedna z kobiet nazywa się Anna Nowak, a druga Jan Nowacki. Jedna ma kobiece narządy, druga męskie (cóż za niezdrowe, seksistowskie rozróżnienia). Stereotypowe, zaściankowe, urzędowe definicje zaklasfykują ich jako kobietę i mężczyznę. Jednak ci bardziej "oświeceni" będą dobrze wiedzieli, że był to ślub osób tej samej ("społecznej") płci.
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu takie osoby trafiałyby do specjalistycznych zakładów wraz z osobami, które twierdzą, że są Napoleonem, Królową Boną i że wg nich nie decyduje o tym fizyczne podobieństwo (którego brak), ale głębokie przekonanie o tym, że odnajdują w sobie "cechy", tożsamość Napoleona lub królowej.
Obecnie jednak mężczyzna, który twierdzi, że jest kobietą i że patologią jest określanie płci na podstawie genitaliów jest posłem w Sejmie, a ideologia, którą promuje pod płaszczykiem nauki jest legitymizowana przez polskie (i europejskie) uczelnie oraz Ministerstwo Edukacji Narodowej. Obudźmy się. Nie mamy do czynienia z niegroźnymi "wariatami", ale z poważnym duchowym nieuporządkowaniem, które w ostatnim czasie przechodzi do zdecydowanej ofensywy.
Nasza, chrześcijan odpowiedź powinna przebiegać dwutorowo. Po pierwsze: nie powinniśmy zgadzać się na podnoszenie zdeptanego (przez Chrystusa) łba Węża w polskich szkołach, edukacji, polityce, kulturze - przeciwstawiając się temu poprzez legalne i dostępne środki (promocję dobrych wartości, konferencje, seminaria, publikacje, petycje, apele, marsze i w końcu wyborczy głos). Po drugie: musimy pamiętać, że ewangelia ma moc burzenia warowni i wszelkiego duchowego nieuporządkowania w sercu oraz umyśle człowieka. Dlatego musimy ją głosić, ale nie w odizolowaniu od realnych problemów i kontekstów w naszym kraju. Nie głosimy Chrystusa, który rozwiązuje "jedynie" problem grzechu i śmierci. Głosimy Chrystusa, który rozwiązuje także problem naszego codziennego życia, zniewoleń, genderyzmu, transseksualizmu, pornografii. Mając (przez wiarę w Jezusa) serca oczyszczone Jego krwią uczmy się i głośmy, co to znaczy być w pełni wolnym, dojrzałym mężczyzną i w pełni wolną, dojrzałą kobietą.