"Nie zabijaj" - Księga Wyjścia 20:13
Problem
nieuprawnionego uśmiercania ludzi zaczyna się od buntu człowieka wobec Boga.
Człowiek z natury ucieka od Boga, nienawidzi Boga, nasz umysł jest wrogi
Bogu (Kol 1:21). Dlatego człowiek nienawidzi
tego, co mu przypomina o Bogu: krzyża w przestrzeni publicznej, odniesień do
Biblii w konstytucji, nauczania o Bogu w szkole itd. Przede wszystkim człowiek
nieodrodzony nienawidzi obrazu Boga w innych ludziach. Nie rozpoznaje,
że pomsta należy do Boga (Rz 12.19), dlatego sam na własną rękę próbuje
wymierzać sprawiedliwość. A gdy rozstrzygnięcie nie jest zgodne z oczekiwaniami
posuwa się do agresji: słownej lub fizycznej. Nie rozpoznaje, że to Bóg określa
kiedy zaczyna się i kończy się życie. Nie my.
Oczywiście przyczyn naszego
grzechu, przyczyn przemocy szukamy poza sobą, poza własnym sercem. Winni są
inni ludzie, winne jest społeczeństwo, winne jest środowisko. Na tym opiera się
system karny w nowoczesnych demokracjach. Nie należy uśmiercać zabójców. Należy
zmienić im środowisko. Skoro środowisko ich zepsuło, uczyniło ich groźnymi
ludźmi, to teraz zmieniając im środowisko, stosując odpowiednią terapię,
resocjalizację, uczynimy ich lepszymi ludźmi.
To traktowanie ludzi jak bezwolne lalki,
które nie są odpowiedzialne za swoje czyny. To spojrzenie humanistyczne, które niszczy pojęcie sprawiedliwości. Niszczy istnienie czegoś takiego jak
obiektywny autorytet oceny ludzkich zachowań. Skoro bowiem Boże Prawo staje się nieaktualne i nieżyciowe, to standardem oceny
staje się... człowiek. Człowiek i jego życie jest ostateczną wartością. Nie możemy więc nakładać na człowieka jakiegoś zewnętrznego standardu, który nas zabierze do niezależnych od nas norm sprawiedliwości.
Taki standard w świeckim humanizmie zwyczajnie nie istnieje.
Jako chrześcijanie wierzymy
jednak, że jest inaczej. Tym standardem jest sprawiedliwość od Boga. Skąd wiemy, czym ona
jest, co jest sprawiedliwością? O tym informuje nas Boże Słowo. Bóg
stwarzając człowieka jako świętość nie zapomniał powiedzieć o tym, jaka jest
sprawiedliwa kara dla tych, którzy niszczą życie człowieka. I bynajmniej nie chodzi tu o emocjonalny kaprys.
Chodzi o szacunek do Boga, do życia, do sprawiedliwości.
Humaniści mówią o tym, że zbrodniarzom należy zmienić środowisko, a
państwo powinno ich resocjalizować, a nie karać. Bóg nie daje państwu takich
kompetencji. Według Pisma władza państwowa nie musi być zawsze chrześcijańska, aby posiadała mandat od Stwórcy (choć
dobrze by była). Jednak musi znać swoje ograniczenia, ale i kompetencje. Dziś te dwie rzeczy stawia się do góry nogami. Władza sięga po
kompetencje, które nie należą do niej: edukacja, zdrowie obywateli, sposób
odżywania się, rodzaj używanych żarówek i sadzonych (lub wycinanych) drzew na posesji... Jednocześnie abdykuje z kompetencji, które posiada, np.
władzy miecza której mówi ap. Paweł w Liście do Rzymian 13:1-4. Miecz w czasach Ap. Pawła służył do uśmiercania, a nie dawania
klapsów lub resocjalizacji więźniów. Oznacza to, że państwo posiada delegowany od Boga autorytet, by w Jego imieniu wymierzać
sprawiedliwość.
Owszem, zdarzają się pomyłki sądowe, policyjne,
prokuratorskie. Każdy system mający w sobie grzeszników ma braki. Ale braki ma system,
a nie Boże wymogi sprawiedliwości. Pomyłki mogły zdarzać się również i w Starym Testamencie, dlatego
sprawa miała być gruntowanie przebadana. Aby skazać kogoś na śmierć miały być
niepodważalne dowody winy. Pomyłki nie były nigdy czymś powszednim. Jednak mimo niedoskonałości ludzkiego świadectwa,
możliwości pomyłki itd. – Bóg nakazał stosowanie kary śmierci. Sprawiedliwość ma
czasami szorstkie ostrza, ale nie ma alternatywy dla
sprawiedliwości, jak powiedział J. R. Rushdoony. Nie możemy powiedzieć: Rezygnuję ze
sprawiedliwości, ponieważ ludzie, którzy ją egzekwują są omylni.
Kara śmierci nigdy nie mogła być wykonana dzięki świadectwu
mniej niż dwóch świadków.
4 Mj 35:30 – „Jeżeli ktoś zabił człowieka, to zabójcę można
zabić na podstawie wypowiedzi świadków; lecz jeden świadek nie może świadczyć
przeciw człowiekowi, aby go skazano na śmierć”.
5 Mj 17:6, - „Na podstawie
zeznania dwóch świadków lub trzech świadków skazuje się na śmierć. Nie skazuje się
na śmierć na podstawie zeznania jednego świadka”
Odejście od kary śmierci w nowoczesnych demokracjach jest
związane z odejściem od wiary w Boga. Jeśli nie ma Autora Życia, to sami
określimy jak je mamy traktować. Jeśli nie ma standardu sprawiedliwości, to
sami dla siebie jesteśmy punktem odniesienia. Możemy zagłosować, razem coś ustalić, podzielić się odczuciami naszych serc.
Dziś wręcz uważa się, że chory jest nie tylko morderca (więc należy go leczyć, a nie karać), ale również ten, który
domaga się kary śmierci dla chorych. To przejaw jakiegoś kaprysu, sadyzmu. I
znów, pamiętajmy o Bożej mądrości. Chodzi o sprawiedliwość. Czy łakniemy i
pragniemy sprawiedliwości, zgodnie z nauczaniem Pana Jezusa (Mt 5:6)? Czy oburzamy się, gdy życie ludzkie się niszczy i
uważa za nic, a ten, który jest winny spożywa posiłek i ma zapewniony ogrzewany pokój z pieniędzy
rodziny ofiary? Powinniśmy wołać o sprawiedliwość i szacunek do ludzkiego
życia. Powinniśmy świadomie modlić się: "Ojcze nasz, bądź wola twoja, jako w niebie, TAK I NA ZIEMI".
Biblia naucza, że kara śmierci ma wymiar odstraszający.
(12) A jeśli ktoś w zuchwalstwie swoim nie usłucha kapłana, będącego tam na
służbie u Pana, Boga twego, lub sędziego, to ten człowiek poniesie śmierć, i
wyplenisz to zło z Izraela. (13) I usłyszy o tym cały lud, i
będzie się bał, i już zuchwale nie postąpi. – 5 Mj 17:12
(18) Jeżeli ktoś ma syna upartego i krnąbrnego, który nie słucha ani głosu
swojego ojca, ani głosu swojej matki, a choć oni go karcą, on ich nie słucha, (19) to pochwycą go jego ojciec i matka i przyprowadzą do starszych jego
miasta, do bramy tej miejscowości, (20) i powiedzą do starszych
miasta: Ten nasz syn jest uparty i krnąbrny, nie słucha naszego głosu, żarłok
to i pijak. (21) Wtedy wszyscy mężowie tego
miasta ukamienują go i poniesie śmierć. Wytępisz zło spośród siebie, a cały
Izrael to usłyszy i będzie się
bał. 5 Mj 21:18
Boża mądrość mówi, że kara ma wymiar pedagogiczny, odstraszający. Dlatego miała być wykonywana publicznie, by "lud się bał" i
widział co grozi za najcięższe przestępstwa. Wysokość kar jest czymś, co państwo jest w stanie uczynić szybko i skutecznie, w przeciwieństwie do nieuchronności kary. Wg Bożej mądrości to bowiem wysokość, a nie nieuchronność kary jest odstraszająca. Człowiek bez Boga odpowiada: to nieludzkie. To zbyt teocentryczne.
To strąca nas z piedestału. Tak, ponieważ nie podchodzimy do życia ludzkiego w bałwochwalczy sposób.
Dziś jednak odchodzi się nie tylko od kary śmierci . Również system więzienny jest atakowany
przez świeckich humanistów. Woleliby raczej instytucje umysłowego leczenia, psychiatryczną
terapię. Przecież każdy zasługuje na godne życie. Wiadomo, że nikt normalny nie
zabija. Jak więc ktoś mógłby zabiegać o karanie ludzi z problemami psychicznymi, którzy nie
panują nad sobą?! Tylko nieopanowany szaleniec pełen mściwości! Trzeba ich leczyć, a nie karać za coś, nad czym nie
panowali, za co nie byli do końca odpowiedzialni. Co jeśli tak zostali wychowani? Co jeśli rodzice się
znęcali nad nimi? Co jeśli koledzy z osiedla stosowali wobec nich przemoc? Co jeśli byli uczeni nienawiści jako normy?
Podczas pewnej rozprawy sądowej sędzia odpowiedział na tego typu linię obrony w tym samym duchu: Rodzice, rówieśnicy społeczeństwo nauczyło mnie zdecydowanie reagować i surowo
karać winnych popełniania niegodziwości. Dlatego za skazanie pana Smitha na śmierć
wińcie nie mnie, ale społeczeństwo.
Humanistyczne spojrzenie mówi: musimy naprawić świat , a poprzez to człowieka. To struktury szwankują, nie
człowiek. Gdy kilka miesięcy temu media informowały, że w USA pewien młody człowiek zastrzelił z pistoletu matki kilku nastolatków, podkreślano, że była to osoba uczona domowo, więc winny jest system dający prawo do takiej edukacji oraz zwolennicy posiadania broni (wszak gdyby jego matka miała zakaz posiadania broni, nie doszłoby do tragedii). Lubujemy się w szukaniu przyczyn poza
realną i pełną odpowiedzialnością bandyty, któremu trzeba pomóc bo jest ofiarą
zdegradowanego systemu. To starodawny sposób manifestacji ludzkiej natury. Już Adam w Ogrodzie Eden winą za swój grzech obarczył żonę, Ewa zaś douszkiwała się winy u Węża (Rdz 3).