Sprawa z zafoliowanymi prosiaczkami w Makro uświadomiła wielu ludziom, że szyneczka, którą od zawsze jedzą nie rośnie na drzewach. Szok! Sądzili, że wieprzowina to egzotyczny cytrus. Ponadto są oburzeni na fakt sprzedawania prosiaczków w całości. Uważają bowiem, że to niehumanitarne, barbarzyńskie itd. Ich zdaniem przed trafieniem prosiaczków na półki sklepowe powinno się im odrąbać łeb, uciąć nogi, wylać krew do koryta, a resztę poćwiartować na kawałki.
Absurd? Intelektualna, etyczna schizofrenia? Owszem, ale kto powiedział, że większość ludzi myśli i zachowuje się racjonalnie? :-)