Ojciec
odpowiada m.in. za to, jaka jest duchowa woń domu, czy jego dzieci chodzą w wierze w
Chrystusa, czego się uczą, w jaki sposób odnoszą się do mamy i siebie nawzajem.
Innymi słowy stan twojej rodziny pod każdym względem mówi o tym jakim jesteś
ojcem. Jesteś odpowiedzialny za... całość.
Oczywiście
ojciec nie jest winny poszczególnych grzechów członków rodziny, ale nie może
abdykować ze swojej roli mówiąc: grzechy moich dzieci to nie moja sprawa.
Każde z nich samo odpowie przed Bogiem. To nie
powinny być słowa biblijnego ojca. Pomyślmy o Chrystusie. Owszem, nie był winny
naszych grzechów, ale nie uciekł od wzięcia za nie odpowiedzialności. Jako ojciec nie tylko modlę się „Panie, wybacz mi mój grzech”, ale również: „Panie, wybacz grzech w mojej rodzinie. Panie, przepraszamy Cię za to”.
Wielu
ojców mówi: ważne bym ja przestrzegał przykazań i mi to wystarczy do
zbawienia. Moje dzieci muszą same za sobie odpowiadać i one muszą same za
siebie uwierzyć. To brzmi pobożnie i bardzo ewangelicznie bo jest w tym ziarno
prawdy. Jednak tylko ziarno. Mianowicie takie, że każdy z nas będzie sądzony za swoją
wiarę, a nie wiarę rodzica. Jednak Bóg mówi do ojców: TY masz
nauczyć dzieci wiary, przykazań i bynajmniej nie chodzi o zewnętrzne
posłuszeństwo, ale miłość do przykazań. To jest twoja rola. Jozue powiedział: "Lecz ja i dom mój służyć będziemy Panu" (Joz 24:15). Czy było to proroctwo dotyczące nieokreślonej przyszłości? Oczywiście nie. To była deklaracja biblijnej głowy rodziny. Jozue rozumiał na czym polega przymierzowe przywództwo w rodzinie. Wiedział, że jest odpowiedzialny za duchowy stan swojego domu, włączając w to wiarę swoich dzieci. Dlatego nie stwierdził: "Ja będę służył Panu. Moja żona mówi, że też będzie służyła. Dzieci zaś zapytam za kilka lat, czy też chcą służyć Panu i czy zechcą zaprosić Jahwe do serca". Stwierdził: "Ja i dom mój służyć będziemy Panu". Bierzmy z niego przykład.
Co było głównym powołaniem bohatera i ojca wiary? A Pan mówił: Czy
mam zataić przed Abrahamem to, co zamierzam uczynić?Wybrałem go
bowiem, aby nakazał synom swoim i domowi swemu po sobie strzec drogi Pana,
aby zachowywali sprawiedliwość i prawo, tak iżby Pan mógł wypełnić względem
Abrahama to, co o nim powiedział. – 1 Mojżeszowa 18:17
Powołaniem
Abrama nie było wyjście do nowej ziemi. To był środek. Celem wyjścia do nowej
ziemi było właśnie to, o czym czytamy powyżej: nakazanie potomstwu by strzegło
drogi Pana. Miał je uczyć wiary i miłości, pamiętając, że wiara nie bierze się z
niczego. Nie miał czekać na obóz ewangelizacyjny w Asyrii, gdzie Izaak jako nastolatek zaprosi Jahwe do serca. Od najwcześniejszych chwil miał uczyć o Bogu nie
jako o opcji, którą dobrze by było kiedyś wybrać, ale jako o Kimś oczywistym, niczym istnienie słońca, powietrza, księżyca i drzew. Tak miały być uczone dzieci Bożego Ludu. Bóg nie jest opcją, wobec której mają się określić w nastoletnim wieku. Jest oczywistością, którą mają żyć, oddychać, kochać, wierzyć odkąd same oddychają.
Naśladujmy naszego wielkiego ojca wiary. Nie możemy być ewangelistami w naszych miastach, w
pracy, w sąsiedztwie jeśli nie jesteśmy świadectwem Chrystusa w naszych domach. Douglas Wilson powiedział, że nie dostaniemy od Boga obiegówki zakończenia
naszych ról póki nasze wnuki nie poznają Pana. Nie tylko mamy więc uczyć dzieci
miłości do Boga, ale także uczyć je jak mają nauczać swoje dzieci. Na tym polega Boża
edukacja. "A co słyszałeś ode mnie wobec wielu świadków, to przekaż ludziom godnym zaufania, którzy będą zdolni i innych nauczać" (2 Tm 2:2).