Wchodźcie przez ciasną bramę; albowiem szeroka jest
brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich,
którzy przez nią wchodzą. A ciasna
jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych,
którzy ją znajdują. – Ew. Mateusza 7:13-14
Pan Jezus mówi o zatraceniu. W dalszej części Ewangelii mówi o ludziach, którzy nie
wejdą do Królestwa Bożego. Musimy to sobie uświadomić. Nasz Pan naprawdę wielu ludzi nie wpuści do nieba.
Od tego, w co wierzymy i jak w związku z tym żyjemy tutaj na ziemi, zależy miejsce, w którym spędzimy wieczność.
Opowiadając o wierze nie mówimy o jakiś preferencjach estetycznych, o subkulturze chrześcijańskiej, o
upodobaniach, zaginaniu przeciwników argumentami, o tym jaka sztuka i kultura
bardziej do nas trafia: śpiewy z Taize czy z meczetu? Muzyka TGD czy hinduskie
mantry? Zespół Krótka Piłka czy koncerty w Pokojowej Wiosce Kryszny? Mówimy o wyborze życia i śmierci! I w taki sposób
mamy prezentować ewangelię. Nie mówimy: fajnie jest być chrześcijaninem. Nie
mówimy o tym, w jakim Kościele kto się czuje. Chodzi o zbawienie i
potępienie. Chodzi o wąską lub szeroką drogę życia.
Pan Jezus jest w
stosunku do nas bardzo uczciwy. Od samego początku mówi co nas
czeka, jeśli udamy się za określonymi wartościami i sposobem życia. Nie mami słuchaczy reklamą fajnej
przygody, by potem mówić: no tak, ale skoro już jesteś moim uczniem, to
musisz jeszcze wiedzieć, że będą problemy! Nie mówi: I co
kochaniutki! Jesteś zaskoczony!? Wiem, że moi uczniowie mówili ci, że będzie
lepiej, ale to był tylko dział reklamy! Przecież wiadomo, że problemy będą! Co
ty, naiwny jesteś?
Od początku naucza: Obliczcie koszta. Moja droga jest wąska. Zapowiadam wam
prześladowania. Dobrze się zastanówcie. Możemy dziękować Panu Bogu, że w Jego przedsiębiorstwie nie ma działu reklamy. Jest raczej dział misji i ewangelizacji, którego celem jest wierne głoszenie ewangelii, a nie mamienie słuchaczy trickami z dziedziny marketingu, reklamy i psychologii.
Od początku nasz Pan mówi: Zastanów
się. Kładę przed tobą życie i śmierć. Wybierz życie, ale wiedz jakie są
koszta! To dotyczy wszystkiego: wyboru małżonka, miejsca
zamieszkania, studiów, pracy. Bóg nie mówi: Idź za głosem
serca. Mówi: Oblicz koszta! Zastanów się nad konsekwencjami.
Chrześcijaństwo
musimy głosić w podobny sposób, w kompleksowy sposób. Nie
możemy zatrzymywać się na głoszeniu zbawienia z gratulacjami "przyjęcia Jezusa": Przyjmij
Jezusa, a będzie dobrze. Potem się zobaczy. Jakoś będzie się to kulało. Biblia nigdzie nie zachęca do głoszenia ewangelii w odizolowaniu od praktycznego życia w realnym świecie na zasadzie: Powiedz im o krzyżu i tyle. Jak ktoś się nawróci, to może potem coś tam dodasz, ale nie mów niewierzącym o rodzinie, małżeństwie, polityce, wychowaniu, gospodarce, bo to ich odstraszy. Jeszcze pomyślą, że wiara ma być obecna w całym ich życiu!
I dobrze
pomyślą bo to właśnie głosimy! Nie głosimy ewangelii w oderwaniu od tego jak pod jej wpływem powinno zmienić się małżeństwo, podejście do pracy, ofiarności, nauki itd. Czy to jest ewangelia? Tak. To wszystko osadza się
na ewangelii. Ewangelia dotyka całej rzeczywistości. Jej osią,
centralnym punktem jest krzyż i pusty grób, jednak nie głosimy ewangelii w
odizolowaniu od tego czy pastor może mieć rodzinę i jaką rodzinę, co myśleć o
rozwodzie, aborcji, roli państwa, finansowaniu in vitro z podatków, o edukacji seksualnej szkolnych dzieci. Mówimy,
że cztery ramiona krzyża pokazują nam jakie jest jego zastosowanie i zasięg. Jest
nim cały świat.
Dlatego musimy opowiadać od początku: krzyż robi różnicę we wszystkim. To nie jest tak, że
zaufasz Jezusowi, a potem będziesz głosował na tych, którzy są za aborcją,
będziesz dalej przeklinał, będziesz dalej pogardzał rodzicem, będziesz nadal mówił, że deszcz pada dzięki Matce Naturze lub, że aura jest dla nas łaskawa. Ewangelia przemienia nasz sposób myślenia, mówienia, postępowania.
Pan Jezus od
początku mówił z czym łączy się wiara i poddanie Jemu. Od początku mówił z czym łączy
się podążanie szeroką drogą. Nikt nie powinien być zaskoczony mówiąc przy końcu wędrówki pytając "dlaczego
nikt mi tego wcześniej nie powiedział?!" Powiedział,
powiedział, ale ty wtedy wkładałeś sobie słuchawki do uszu i klikałeś "usuń" bez zaglądania do treści maila.
Kiedy nasz Pan pokazuje konsekwencje, kiedy mówi o wąskiej drodze, to nie chodzi Jemu o
zniechęcanie nas. Chodzi o świadomość trudności na drodze, którą nas prowadzi. W pierwszym
Kościele katechumeni przed chrztem musieli przejść roczny okres próby. Chrzest
poprzedzała roczna katechizacja i post. Oczywiście nie widzimy czegoś takiego w
Piśmie, ale możemy rozumieć intencje stojące za taką praktyką: chodziło o to,
by Kościół był miejscem uczniów Jezusa, a nie tłumów.