Biblia wielokrotnie wypowiada się na temat tego, jak Bóg traktuje dzieci Bożego Ludu - zarówno w Starym, jak i w Nowym Testamencie. Pismo Święte wypowiada się na temat ich miejsca w przymierzu, ale i wynikających z tego faktu odpowiedzialności (więc słuchaj Moich przykazań, więc czcij ojca i matkę itd.). Zatem Boży sposób chrześcijańskiej edukacji naszych pociech polega na tym, że najpierw komunikuje dzieciom (i nam) kim są w Chrystusie, a następnie oczekuje zgodnego z tym posłuszeństwa i zachowania.
Tak samo jest z nami. Pastor ogłasza narzeczonych mężem i żoną, a następnie mówi jakie nowe zobowiązania spoczywają na kimś kto od tej pory jest mężem lub żoną. Najpierw ap. Paweł mówi jakie są przywileje wierzących (Ef 1-3), zaś w drugiej części listu wskazuje na to, jakie postępowanie powinno cechować ucznia Jezusa (Ef 4-6). Bóg najpierw wyprowadza Izrael z niewoli i ogłasza "Jam jest Pan Bóg Twój, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli", a następnie daje przykazania Dekalogu, które wynikają z tego kim jest Izrael w oczach Boga i co Bóg dla niego uczynił.
W taki sam sposób Paweł pouczał dzieci w Kościele: "Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom swoim w Panu, bo to rzecz słuszna" (Ef 6:1). Apostoł przypomina dzieciom, że kontekstem ich posłuszeństwa (Tfu! Co za dyskryminujące słowo!) powinien być Pan - wiara i miłość do Niego, nie zaś abstrakcyjne zasady "etyki". Oczywiście mówi te słowa do wszystkich dzieci. Nauki posłuszeństwa "w Panu" nie zaczynamy od wieku nastoletniego.
To nam wskazuje na kontekst przykazań danych dzieciom (oraz rodzicom). Najpierw mówimy im kim są w Bożych oczach i do Kogo należą, a następnie wskazujemy im na obowiązki, które z tego wynikają. To bardzo ważna obserwacja i sposób prowadzenia ich do dojrzałej wiary. Bóg mówi rodzicom: "wychowuj syna odpowiednio do drogi, którą ma iść (...)", ale często przeoczamy, że ów "syn" należy do Jahwe, jest Bożą własnością, jest częścią Bożego Ludu.
Dzieci Bożego Ludu nigdzie w Piśmie Świętym nie są definiowane jako "niewierzące", "nie-wiadomo-kto" lub "potencjalnie-wierzący". Pismo wypowiada się na temat ich wiary, Bożego podejścia do nich i duchowej więzi, którą Jezus ma z naszymi dziećmi. Nasze zwątpienie na temat ich pozycji w przymierzu oraz wiary nie wynika więc z milczenia Pisma na ten temat, ale z zastosowania przez nas niewłaściwego kryterium oceny. Częstokroć jesteśmy jak Tomasz, mówiąc Panu Bogu: "znam te wersety, ale nie uwierzę dopóki sam nie zobaczę, nie usłyszę ich wyznania, nie zobaczę przemienionego życia". Skutek jest taki, że słowa Pisma mówiące o duchowej więzi chrześcijańskich dzieci z Jezusem zupełnie nie pasują do naszego współczesnego, oświeceniowego, racjonalistycznego spojrzenia na wiarę. Dlatego zamiast szukać odpowiedzi na temat tożsamości naszych dzieci w twierdzeniach psychologii rozwojowej lub w historii chrztu eunucha chciejmy posłuchać co Boża mądrość mówi na temat tego kim są i do Kogo należą.