Wiara w Trójcę Świętą nie jest dodatkiem do
naszej wiary. Niestety tak czasami jest traktowana, nawet wśród chrześcijan.
Podkreślamy doktrynę zbawienia, konieczność nawiązania więzi z Jezusem, mówimy
o Bogu, który kocha, który objawił nam się w Piśmie... To są oczywiście ważne
prawdy. Jednak rzadko która publikacja ewangelizacyjna lub opracowanie na temat podstaw wiary podkreśla konieczność wiary w biblijną prawdę o Trójcy
Świętej.
Prawdy o Trójcy Świętej nie możemy traktować jak kuli u
nogi. Nie możemy zajmować postawy: wierzymy w nią, choć źle się z tym czujemy,
bo słowo "Trójca Św." nie występuje w Biblii. Dla niektórych protestantów dodatkowym balastem jest fakt iż wyznaje ją także Kościół
Katolicki i z tego oraz wielu innych powodów unikają eksponowania jej. Nieraz spotkałem się z zarzutem: dlaczego na waszym
nabożeństwie macie tryniatarną formułę
na samym początku? Dlaczego macie odniesienia do Trójcy w błogosławieństwie i końcowej doksologii?
Przecież to katolickie! Dlaczego
śpiewacie Gloria Patri? Nie dość, że to łaciński tytuł, (a więc katolicki :), to jeszcze śpiewacie Chwała Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu. Przecież
to część Różańca! Nie jesteście już czasami pod auspicjami papieża?
To są momenty, w których Bóg wystawia na próbę moją
cierpliwość. Aż chce się odpowiedzieć: "Czy wiesz, że katolicy też wierzą w Boga?
My też. Straszne. Czy wiesz, że uznają bóstwo Jezusa? My też. Straszne. Czy wiesz,
że śpiewają Psalmy? My też. To straszne. Czy wiesz, że zbudowali ten budynek? A my się
tu spotykamy! Straszne!"
Jakiś czas temu brałem udział w dyskusji z jednym z ewangelicznych pastorów, który stwierdził, że jedyną osobą, do której powinniśmy się modlić jest Bóg Ojciec, nie zaś Syn Boży lub Trójca Święta. Uważał, że Biblia nigdzie
nie zachęca nas do oddawania chwały Bogu: Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu.
Taka postawa wypływa z przekonania i rodzi przekonanie u
osób, które słuchają takich stwierdzeń, że prawda o Trójcy Świętej jest akademickim dodatkiem dla teologów, zadaniem na szóstkę dla chętnych. Kto chce, niech w nią wierzy, ale w zasadzie nie ma o co kruszyć kopii. Skoro nie musimy (a nawet nie powinniśmy) się modlić do Trójjedynego Boga, to w zasadzie dlaczego musimy w Niego wierzyć? Wiele razy z ust niektórych członków ewangelicznych Zborów, na pytanie czy wierzysz w
Trójcę, słyszałem odpowiedź: "Chodzi ci o tą katolicką naukę? Wiesz co, ja nie
kruszę o to kopii. Ja mam więź z Jezusem. To nie jest ważne czy Bóg jest
jednoosobowy czy trzyosobowy. Co więcej, nie oskarżam Braci jeśli mają inne spojrzenie
niż ja".
Być może znajomo brzmi dla was dialog:
- Jakie masz spojrzenie na Trójcę Świętą?
- Słowa „Trójca” nie ma ani razu w Biblii (takie stwierdzenie to już jest niepokojący sygnał)
- Nie
o to pytam. Czy wierzysz w treść, prawdy o Panu Bogu, które wyrażone są przez
określenie „Trójca Święta”.
- Ja wierzę, że Bóg jest jeden, a Bóg nie może być Trójcą, bo Jezus przecież modlił się do
Ojca.
Bardzo rzadko takie odpowiedzi są jedynie kwestią zwykłej
niedojrzałości. W większości sytuacji to zwiedzenie najcięższego
kalibru. Niestety takie osoby bez problemu stają się członkami chrześcijańskich Kościołów. Dlaczego? Bo nikt nie wymaga od nich ortodoksyjności i wiary w Boga prawdziwego. Ważniejsze jest świadectwo przeżycia "spotkania z Jezusem". Kim zaś ów Jezus jest? - to sprawa zupełnie drugorzędna.
Jeśli ktoś twierdzi, że Bóg jest dla niego najważniejszy w życiu lecz w następnym zdaniu dodaje: ale dla mnie nie
ma znaczenia jaki On jest – to jest to nie tylko jakaś intelektualna
schizofrenia. To schizofrenia duchowa. To tak, jakby powiedzieć: Moja żona jest dla mnie najcenniejsza
na świecie, ale mniejsza z tym kim ona jest, jaka jest, co lubi, jak wygląda.
Stwierdzenie: "wszystko jedno jaki jest
Bóg" to nauka pochodząca z samego dna piekła. Kiedy Pismo Święte mówi o naszym
zbawieniu, wieczności, przebaczeniu - zawsze jest to związane z poznaniem Boga
prawdziwego: „A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego
prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś.” (Jn 17:3)
W rzeczywistości nikt, kto nie pozytywnie nie wyznaje wiary
i oddania Trójedynemu Bogu: Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu nie może być
nazywany „chrześcijaninem” i nie powinien być włączany do chrześcijańskiej wspólnoty. Dlatego
przyjmując nowych członków do naszego Kościoła nie chrzcimy ponownie tych, którzy już zostali ochrzczeni w innym Kościele, ale zadajemy pięć pytań dotyczących ich wiary i zobowiązań. Już pierwsze pytanie brzmi: "Czy wierzysz, że istnieje tylko jeden prawdziwy,
żywy Bóg objawiony w Biblii, który jest Stwórcą i Panem wszechświata oraz
wszystkiego, co go wypełnia i że istnieje odwiecznie w trzech osobach -
Ojciec, Syn i Duch Święty?
Jeśli chodzi o sprawy wiary, to nie ma nic
ważniejszego niż odpowiedź na pytanie: w jakiego Boga wierzysz? Komu
zaufałeś? To rodzi bowiem bardzo praktyczne konsekwencje. Nie chodzi więc o to, co daje nam pokój ducha, gdzie jest mądry i pobożny pastor, gdzie są głośniej śpiewający ludzie, gdzie jest smaczniejsza
kawa. Jest miejsce na te rzeczy. Jednak gdy mówimy o wierze, to powinno chodzić nam o
prawdę, nie zaś o dobre samopoczucie.
Kiedy zatem mówimy o Trójcy Św. mamy na myśli pięć podstawowych prawd
nt. istoty Boga:
1. Istnieje jeden Bóg.
2. Ojciec jest Bogiem.
3. Syn jest Bogiem.
5. Ojciec, Syn i Duch Święty żyją odwiecznie we wzajemnych relacjach. Są trzema oddzielnymi Osobami. Ojciec nie jest Synem, a Syn nie jest Duchem Świętym. Nie chodzi jedynie o różne nazwy określające
jedną Osobę, która przyjmuje trzy role. Mówimy o trzech odwiecznie istniejących Osobach.