Wczoraj w telewizyjnym programie red. Lisa bardzo gorąca dyskusja państwa Terlikowskich z ks. Wojciechem Lemańskim na temat in vitro. Podobały mi się wypowiedzi pani Małgorzaty. Redaktor Terlikowski bronił natomiast dobrej sprawy, ale znów: zbyt emocjonalnie, przekrzykując rozmówcę i nie słuchając go. A w zasadzie wystarczyło tego księdza słuchać, zadając mu proste pytania. Np. "O, ksiądz jest jednak przeciwny in vitro! Bardzo się cieszę słysząc tą deklarację. Proszę więc wszystkim katolikom powiedzieć dlaczego ksiądz jest przeciwny in vitro? Czy powód jest estetyczny czy etyczny? Jeśli to drugie, to KTÓRE przykazanie łamie się poprzez praktykę in vitro?" itd.
Swoją drogą Red. Tomasz Lis jest bardzo sprytny. Nie zaprosił państwa Terlikowskich i np. prof. Magdaleny Środy, gdzie linia podziału byłaby wyrazista i oczywista. Zaprosił natomiast państwa Terlikowskich oraz rzymskokatolickiego księdza - jako ich... oponenta. Takim ustawieniem gości zasugerował, że nawet opiniotwórczy katolicy się różnią między sobą: "Hej, zobaczcie! Oni się kłócą! Dlatego sprawa In Vitro z perspektywy Kościoła jest dwuznaczna. Jeśli więc jesteś katolikiem, to zobacz: nawet w Kościele są księża, którzy podważają jego stanowisko".
Cwana, przemyślana taktyka. Niestety ksiądz Lemański dał się w nią uwikłać.