13 maja ukazała się nowa, szesnasta już płyta grupy Kult pt. "Prosto". Od 24 lat (odkąd usłyszałem Arahję) jest to dla mnie najważniejszy i ulubiony zespół. Kult to w
zasadzie już muzyczna legenda i co by nie mówić o obecnych dokonaniach zespołu,
to wciąż jego muzyczną drogę obserwuję jak losy dobrego przyjaciela, który swego czasu mocno wpłynął na moje duchowe i światopoglądowe poszukiwania.
Dzisiejszy Kult do dawnego ma się tak, jak 40-letni Jan do
18-letniego Janka. W podstawowym sensie jest to ta sama osoba, a jednak
jest kimś innym. Dzisiejszy Kult to pod pewnymi względami wciąż ten sam
zespół, wciąż jego trzon tworzą ci sami ludzie: Kazik, Gruda, Morawiec i Jeżyk
grający od lat te same, stare, kultowe evergreeny. Jednocześnie jest to
zespół inny. Jest liczny, dziewięcioosobowy skład, nie ma w zespole waltorni
Banana, która (obok klawiszy Grudy i tekstów Kazika) ukształtowała wyjątkowość
tego zespołu, a samo granie nie jest już młodzieńczym „rajcunkiem”, lecz
sposobem na utrzymanie i godziwą emeryturę. Inny jest także sposób tworzenia muzyki
(ilość prób, więzi, odległość itp.).
Dawny Kult to pasja, kilka niezapomnianych płyt i dziesiątki
standardów, które przetrwają pokolenia. Takie płyty jak „Spokojnie” czy „Tata
Kazika” to dzieła wybitne, to muzyka, o której można śmiało powiedzieć, że zawiera
w sobie piękno. Nie, nie mówię o subiektywnych gustach. Mówię o pięknie (Psalm
33:3). Te dwie płyty to dzieła kompletne, które na stałe zapisały się w kanonie
polskiej muzyki. Natomiast dzisiejszy Kult to potężna, rozrywkowa machina
grająca sprawne, energetyczne koncerty. Dawny Kult to młodzieńczy entuzjazm,
wiara Kazika, odniesienia do Pisma Świętego, stylistyka łącząca różne wpływy i
fascynacje muzyczne. Dzisiejszy Kult to profesjonalizm, perfekcja, ale i
niestety... wyjałowienie jeśli chodzi o światopoglądowe poszukiwania, warstwę
liryczną, a także (niestety) niezdolność do tworzenia rzeczy wybitnych (a takich zespół ma
w repertuarze sporo).
Żyjemy w kulturze, w której narodowymi bohaterami są gwiazdy
filmu czy muzyki. To właśnie sceniczni, samplujący bohaterowie z mikrofonem w
ręku i luźnych ciuchach są współczesnymi prorokami, których wypowiedzi,
twórczość, kształtują kulturę i są uważnie nasłuchiwane. Tak też jest od wielu
lat z Kultem. Piosenki zespołu zna zarówno pokolenie moich rodziców, jak i
moich dzieci. Siła oddziaływania muzyki rockowej jest dużo większa niż bycie
politykiem opozycji minionej kadencji. Mikrofon sceniczny ma o wiele większą
siłę oddziaływania na kształtowanie trendów w kulturze i życiu społecznym niż
mikrofon akademicki lub konferencyjny.
Jeden z teologów reformowanych dr James B. Jordan napisał:
„Większość ludzi uważa, że sztuka służy głównie celom dekoratywnym. Te zaś
nigdy nie są tak ważne jak ekonomia, polityka, bądź religia. Jednak z biblijnej
perspektywy sztuka znajduje się bardzo blisko jądra ludzkiej egzystencji.
Wszechświat stworzony przez Boga jest dziełem sztuki Wielkiego Artysty, a
ponieważ człowiek ma naśladować Stwórcę, to na pewno jednym z naszych
przywilejów jest podglądanie twórczości Boga. Ponadto ponieważ wszystko jest
dziełem Boga, dlatego wszystko w jakiś sposób odzwierciedla Jego osobowość.
Podobnie jak muzyka Beethovena jest odbiciem osobowości kompozytora, a śpiew
Elvisa Presleya mówi nam wiele o piosenkarzu” (Sztuka i zabawa cz.1, w:
Reformacja w Polsce 3/2007, s.22).
W dzisiejszym Kulcie dbałość o piękno formy zastąpił
funkcjonalizm, minimalizm w dobrze środków wyrazu. „Byle dobrze brzmiało, byle
była energia na koncercie i dobry
przepływ fluidów”. O Kazikowych
tekstach z ostatnich piętnastu lat mógłbym napisać słowami
dawnej piosenki zespołu pt. Posłuchaj to do ciebie: „Słuchałem cię
uważnie, mówiłeś rzeczy ważne”. Dawne teksty rzeczywiście mówiły o czymś, co
jest ważne i istotne bez względu na czas. Można się było z nimi nie zgadzać,
ale na pewno nie można było przejść obojętnie lub wysunąć zarzut o
wyśpiewywaniu banałów. Jeśli pojawiał się gdzieś groteskowy tekst, to był to
sporadyczny, muzyczny żart. Natomiast takie piosenki jak Jeźdźcy, Po co
wolność, Krew Boga, Do Ani, Tan, Polska, 6 lat później, czy poetycka Arahja nic nie straciły na swojej aktualności. Tamten okres (od
początku kariery do płyty „Ostateczny krach systemu korporacji”) nazywam
„okresem wiary” w twórczości Kazika (i Kultu). Jego owocem są płyty, które przeszły
do kanonu, a Kazik został ochrzczony mianem „rockowego poety”. Od tamtej pory
teksty są coraz bardziej nihilistyczne, groteskowe, o niczym. Dzisiejszy Kult to nie tylko pozbawiona dawnej ikry,
symbolizmu, poetyki - publicystyka. To publicystyka o rzeczach trywialnych, lub
wręcz publicystyka stadionowa („Nienawidzę was z
obu stron psie syny”, „Spier....ć tępi mądrale!”). Mam wrażenie, że
Kazik szczelnie odgrodził się od życia w realnym świecie, co w znaczący
sposób odbija się na tematyce pisanych piosenek.
Teksty z ostatniej płyty „Prosto” są zdominowane przez dwie tematyki: krytykę „urzędniczej i politycznej, szkodliwej klasy próżniaczej” (niestety w mało wyszukanym stylu) oraz opis osobistych doświadczeń weselno-dziadkowych. To ostatnie ma jednak swoje plusy. Rzadko kiedy na jednej płycie Kultu można znaleźć tak wiele tekstów o mimo wszystko pozytywnym wydźwięku (Słowo twoje jest prawdą, Dobrze być dziadkiem, Opowiadam się za miłością, Życie jest piękne, Dziś jest mojej córki wesele). To afirmacja życia, rodziny, pragnienie powrotu do wiary i wyraz radości, którą daje człowiekowi bycie częścią szczęśliwej wspólnoty ludzkiej. Ten rodzinny wątek w twórczości Kazika bardzo cenię, ponieważ jest jedną z nielicznych osób w polskim show-biznesie, która daje świadectwo radości i spełnienia z faktu posiadania rodziny, obecnie kilku-pokoleniowej.
Oby sam Kazik umiał to docenić i przyjąć z wdzięcznością, bo na ile mieliśmy okazję się poznać i na ile znam Kazikowe koleje losu - w ścieżce, którą podąża widać Bożą przychylność, prowadzenie i dobroć wobec niego. Nawet jeśli niekiedy jest to droga przez wyboiste drogi i ciemne doliny (Psalm 23). Wciąż więc mam nadzieję na nowy "okres wiary" i kolejne wybitne dzieła na miarę starego, dobrego Kultu, który swego czasu pomógł mi odnaleźć drogę wiary i nadziei. Dziękuję za to.
PS. Na załączonym obrazku znajduje się skład Kultu od płyty "Tata Kazika" do "Ostateczny Krach Systemu Korporacji": Morawiec, Banan, Jeżyk, Gruda, Szczota, Kazik. Narysowałem go ołówkiem za pomocą kalki na podstawie zdjęć zespołu w jednym ze starych numerów magazynu "Tylko Rock" (rysunek znalazł się w książce "Kult Kazika"). Autografy zebrałem po koncercie Kultu w Koszalinie (w "Domku Kata"), 24 lutego 1996 r., na który w mrozie i śniegu wybrałem się autostopem z Gorzowa Wlkp. Niesamowity, jeden z najbardziej energetycznych koncertów Kultu, na których byłem. Dzień później na koncercie w Szczecinie (klub "Trans") zwichnąłem bark spadając z rąk tłumu. Skończyło się operacją, po której do dziś został mi ślad. W maju zaś była matura... ;)