Biblia
to więc historia Bożych objawień (epifanii), Bożych nawiedzeń
człowieka. Bóg ukazywał się wielokrotnie świętym w Starym Testamencie.
Przyszedł jako dymiący piec i płonąca pochodnia do Abrahama (Rdz 15:17).
Przyszedł w postaci trzech mężczyzn, którzy stanęli przed namiotem Abrahama pod
dębami Mamre (Gen 18). Objawił się Mojżeszowi w płonącym krzewie (Ex 3:2) i
Izraelowi w obłoku (Wj 16:10). Kiedy ukazał się Korachowi, wówczas ziemia się
otworzyła i pochłonęła buntowników. Bóg ukazał się jako Anioł Pański niepłodnej
żonie człowieka o imieniu Manoach z dobrymi wieściami, że pocznie i porodzi
syna (Sdz 13:2-3). Ukazał się Samuelowi z ponurymi wieściami na temat domu
Helego (1 Sm 3:21). Zajęłoby wiele czasu gdybym wymieniał historie, w których
Bóg objawiał się królom, prorokom, sędziom, kobietom... Cała Biblia to historia
Bożego przyjścia do człowieka.
Jednak
historie, w których Bóg zstępował w Starym Przymierzu są cieniami. Są obrazami, które zapowiadały przyjście Pana w Nowym Testamencie. Wszystkie one bledną w porównaniu z
objawieniem Boga w Jego Synu – Jezusie (Hbr 1:1). Jezus powiedział, że ci,
którzy widzieli Jego – widzieli Ojca (Jn 14:8-9). W Jezusie mamy więc
najpełniejsze objawienie Boga na ziemi. Objawienia starotestamentowe są ulotne,
tymczasowe; są jak chmura: Jahwe jest tutaj, ale za chwilę Go nie ma. Bóg
przychodził jak błysk płomienia, jak zapalona zapałka. Jest i za chwile płomień
znika. Anioł Pański się pojawia i odchodzi. Bóg przychodzi w śnie lub wizji,
ale sen i wizja się kończą. Bóg ukazuje się w płonącym krzewie, a następnie
krzew przestaje płonąć i Mojżesz już Boga nie widzi.
Z Jezusem jest inaczej. Jezus zatrzymuje wszystkich wokół. Nie ukazuje się na chwilę, by potem zniknąć. Owszem, były momenty, gdy przemykał się pomiędzy zgromadzonym tłumem, gdy było to konieczne, ale wciąż można było go zlokalizować: na Morzu Galilejskim, w Świątyni, na pustyni, gdy się modlił do Ojca. Jego uczniowie mogli z Nim spędzić aż trzy lata. Znali doskonale barwę Jego głosu. Obserwowali Jego twarz. Widzieli i słyszeli Go bardzo dobrze. Był na wyciągnięcie ręki.
Jednak po trzech latach swojej publicznej służby Jezus odszedł do Nieba, zasiadł po prawicy Ojca. Boży Syn rozbił swój namiot w ciele, żył, umarł, powstał z martwych, a następnie spakował namiot i zniknął prawie tak samo szybko jak przyszedł. Przed swoim odejściem obiecał, że ukaże się ponownie. Powiedział uczniom, aby nie oddalali się z Jerozolimy i oczekiwali obietnicy od Ojca, o której słyszeli od Niego. I tym objawieniem obecności Jezusa pośród nas jest Zesłanie Ducha Świętego w Dniu Pięćdziesiątnicy! (Jn 14:25-26)
Jezus
przyszedł i odszedł. Jednak nie zostawił świata w ciemności. Nie zostawił
świata bez objawienia Boga pośród nas, bez obecności Boga pośród nas. Jezus odszedł, ale
nie zostawił nas sierotami. Wrócił do nas. Światło Jezusa powróciło 10 dni po
tym jak odeszło - 10 dni po Wniebowstąpieniu. Stało się to Dzień
Pięćdziesiątnicy, kiedy Duch Święty zstąpił na uczniów. Od tego czasu
Chrystus jest cały czas obecny pośród nas. Cały czas mamy pośród nas objawienie
Jego obecności.
Gdzie więc mamy szukać objawienia Bożej mocy; Jego
działania w życiu człowieka, w świecie? Czy mamy poszukiwać migającego światła?
Świetlistego obłoku? Niezwykłych znaków? Gdzie znajdziemy obecność Boga? Gdzie
znajdziemy obecność niewidzialnego Ducha? Gdzie dziś Bóg jest obecny? Jan
odpowiada w swoim liście: "W tym miłość
do nas doszła do doskonałości, że możemy mieć niezachwianą ufność w dzień sądu,
gdyż jaki On jest, tacy i my
jesteśmy na tym świecie". -
1 Jn 4:17
Tak jak
Duch Święty był objawiony w ciele Jezusa, tak jest objawiony w naszym ciele!
Duch Święty nie wzleciał w dniu Pięćdziesiątnicy w obłoki. Nie unosił się w
niewidzialny sposób. Nie jest ulotną chmurą. Czy uczniowie wypatrywali Go
gdzieś w powietrzu? Nie! Duch zstąpił na uczniów! (Dz.Ap.
2:1-5). Zatem Duch Święty owszem, jest niewidzialny. To jednak nie problem
ponieważ my jesteśmy widzialni!
Jezus
wielokrotnie mówił o Swoich uczniach, że przez dzieło Ducha Świętego staną się
tacy jak On. I kiedy czytamy Nowy Testament widzimy to wyraźnie: On jest Synem
– my jesteśmy synami. On jest Królem – my jesteśmy Królami. On jest Kapłanem –
my jesteśmy kapłanami. On jest kamieniem węgielnym nowej Świątyni – my jesteśmy
kamieniami żywymi. On nazywał siebie Świątynią, która zostanie zburzona i w
trzy dni odbudowana. Również nasze ciała nazywane są świątyniami. W Nim i przez
Niego działał Duch Święty. Podobnie jest z nami: Duch Święty mieszka w
nas i poprzez nas działa. On umarł i powstał z martwych, ale również my umieramy
i powstajemy w Nim.
Kiedy Duch Święty zstąpił na uczniów, znakiem tej obecności były języki ognia nad ich głowami (Dz.Ap. 2:3). To oznaczało, że stali się żywymi pochodniami - ludźmi, w których mieszka Duch Święty. Pięćdziesiątnica to więc dzień, od którego Jezus jest ustawicznie obecny w świecie. Ktoś może powiedzieć: cóż to jednak za obecność? Obecność Ducha Świętego? Przecież Go nie widać! Jak mamy przekonać się o Jego mocy i realnym działaniu? Jeśli chcemy się przekonać czy jest to obecność ulotna, niedostrzegalna, mistyczna, niekonkretna, to spójrzmy na chrześcijan w Chinach, którzy gromadzą się w ukryciu przed władzą narażając się na śmierć. Spójrzmy na chrześcijan, którzy porzucają islam w Indonezji i nawracają się do Chrystusa. Spójrzmy na chrześcijan w Korei Północnej, którzy nie obawiają się wierzyć w Jezusa, nawet jeśli wiedzą, co to dla nich oznacza. Popatrzmy na nigeryjskich chrześcijan, którzy pośród prześladowań mają w sobie radość i nadzieję. Popatrzmy na siostry zakonne, które opiekują się niepełnosprawnymi dziećmi w indyjskich slumsach lub na konserwatywnych skandynawskich pastorów, którzy głoszą kazania przeciwko grzechom swojego pokolenia narażając się na więzienie.
Kiedy Duch Święty zstąpił na uczniów, znakiem tej obecności były języki ognia nad ich głowami (Dz.Ap. 2:3). To oznaczało, że stali się żywymi pochodniami - ludźmi, w których mieszka Duch Święty. Pięćdziesiątnica to więc dzień, od którego Jezus jest ustawicznie obecny w świecie. Ktoś może powiedzieć: cóż to jednak za obecność? Obecność Ducha Świętego? Przecież Go nie widać! Jak mamy przekonać się o Jego mocy i realnym działaniu? Jeśli chcemy się przekonać czy jest to obecność ulotna, niedostrzegalna, mistyczna, niekonkretna, to spójrzmy na chrześcijan w Chinach, którzy gromadzą się w ukryciu przed władzą narażając się na śmierć. Spójrzmy na chrześcijan, którzy porzucają islam w Indonezji i nawracają się do Chrystusa. Spójrzmy na chrześcijan w Korei Północnej, którzy nie obawiają się wierzyć w Jezusa, nawet jeśli wiedzą, co to dla nich oznacza. Popatrzmy na nigeryjskich chrześcijan, którzy pośród prześladowań mają w sobie radość i nadzieję. Popatrzmy na siostry zakonne, które opiekują się niepełnosprawnymi dziećmi w indyjskich slumsach lub na konserwatywnych skandynawskich pastorów, którzy głoszą kazania przeciwko grzechom swojego pokolenia narażając się na więzienie.
Czy Bóg manifestuje dziś
swoją moc, tak jak kiedyś? Oczywiście, że tak! I nie są to rzeczy ulotne,
niedostrzegalne. Nie ukazuje się chwilę, by potem odejść, zniknąć nam z oczu.
On jest obecny pośród nas i w
nas! Jest obecny w Kościele, przy Stole Pańskim, w wodzie Chrztu. Jest
obecny w Swoim Słowie. Jest obecny w
nas!
Ktoś powie: ja Go jednak nie
widzę! To samo jednak mówili Żydzi, Arcykapłani, Piłat, Herod gdy widzieli na własne oczy Jezusa. "Ja tu nie
widzę Syna Bożego. Widzę zwykłego człowieka z brodą, syna cieśli, wcale nie
wyglądającego na jakiegoś mocarza, króla, wojownika, który zdobywa świat".
Mimo tego Pismo jednak mówi, że Jezus był najpełniejszym
objawieniem Boga. Problem nie
tkwił w Jezusie. Problem był w oczach, uszach i sercach ludzi. Dziś jest
podobnie. Pismo mówi: jesteśmy Bożymi pochodniami. Mieszka w nas Duch Święty. To
my – wierzący ludzie jesteśmy manifestacjami Bożej obecności w świecie. Musimy spojrzeć na siebie samych oczami wiary i zapewnień Pisma!
To niesamowity
przywilej. Jeśli chcemy go jeszcze bardziej docenić przypomnijmy sobie jak w
Starym Testamencie działał Duch Święty. Objawienie mocy Ducha Świętego było ograniczone, lokalne. Duch
Święty działał za sprawą pojedynczych ludzi: Samsona, Dawida, Samuela,
proroków... I było to coś wspaniałego. Jednak w Nowym Przymierzu skala
działania Ducha nie jest lokalna, nie jest ograniczona. Duch Święty jest wylany
"na wszelkie ciało". Duch zmienia świat i oblicze ziemi. Poprzez
ciebie i mnie.
Inspiracją do
napisania niniejszego artykułu stały się rozważania Petera Leitharta ze strony
leithart.com