Wcześniej w Kazaniu na Górze Pan Jezus ostrzegał uczniów przed gromadzeniem
skarbów, poświęceniem się im, zabiegania o skarby na ziemi. W powyższym fragmencie omawia nie tyle ich gromadzenie, ile naszą troskę o nie, nadmierne myślenie
o nich.
Brak majętności nie chroni nas od pokus
związanych z majętnościami. Biednemu,
podobnie jak bogaczowi grozi miłość pieniędzy. Bogaczowi grozi miłość
majętności, które posiada. Temu, który jest mniej zamożny grozi
przesadne myślenie o tym, czego nie posiada, a chciałby posiadać. Jednym i drugim grozi presja i obsesja wobec rzeczy
ziemskich. Dla szatana oczywiście nie ma znaczenia jaką formę przybiera grzech.
Nie ma znaczenia czy gromadzimy skarby na ziemi, czy się nimi zamartwiamy.
Zależy mu byś przede wszystkim abyśmy ustawicznie skupiali się na nich.
Jezus chce nas przestrzec przed metodą działania naszego
wroga: ta metoda to nadmierna troska o przyszłość i własny byt. Jeśli nie posiadasz ziemskich skarbów, które kochasz, szatan
będzie chciał absorbować cię myślami o nich: nie posiadasz rzeczy, które
kochasz bardziej niż Jezusa? Hmm... A może chciałbyś takie mieć?! Udało ci się przeżyć 30 lat bez zbytniej troski o życie? Jednak wtedy byłeś młody i rodzice ci pomagali. Czeka cię jednak wiek emerytalny, nasz
kraj czeka finansowa zapaść, nie możesz być pewny czegokolwiek. Jak tu się nie
martwić? Żyjemy w niespokojnych czasach. Wciąż mamy dwóch potężnych i
nieobliczalnych sąsiadów. Jak tu być pełnym spokoju i ufności Bogu?
Chyba wszyscy doświadczyliśmy sytuacji, w których brakowało nam apetytu, nie mogliśmy spać, nasze myśli były skoncentrowane na wyobrażaniu
sobie jakiś kataklizmów: a co będzie jeśli się nie uda? Co jeśli moje dzieci
będą żyły w gorszych czasach? Co jeśli stracę pracę? Z czego spłacę kredyt?
Czy za 20 lat będzie duża inflacja? A co jeśli wybuchnie III wojna światowa? Kiedy ktoś ma rodzinę, kredyt lub
długi trudno nie myśleć o takich rzeczach. Jeśli towarzyszą nam powyższe myśli, to
słowa Pana Jezusa są napomnieniem, ale i wielkim pokrzepieniem dla nas.
Zamartwienie w naszym życiu często działa tak: „Tak, tak,
wiem, to się zgadza. Bóg jest ze mną i troszczy się o mnie. Ale co będzie
jutro? Co będzie za miesiąc? Za rok?” I budujemy sobie wehikuł czasu by
powędrować w przyszłość. Sami tworzymy obrazy tej przyszłości. Jeśli nie potrafimy uzasadnić
naszych obaw na podstawie faktów, to nie wahamy się ich wymyślać. Zmartwienie
o przyszłość dysponuje potężną bronią:
tą bronią jest wyobraźnia. Ona z kolei stwarza mnóstwo
możliwości. Zabiera nas w przyszłość pokazując dziesiątki (oczywiście) negatywnych
możliwości. I wówczas co się z nami dzieje? Zaczynamy się martwić czymś, co
jest wytworem naszej wyobraźni!
To zaś nie jest jedynie kwestia
naszych nastrojów i emocji, tego, że jesteśmy pesymistami, czarnymi
wizjonerami. To może być wręcz demoniczne podłoże, prowadzić do zniewolenia
czarnymi scenariuszami, do nadmiernego niepokoju. Niszczy radość życia z
Bogiem.
"Świat widzi twoje problemy jako monotonne i szare, ale dotyk Chrystusa zmienia ciąg cierpień w złoto błogosławieństwa" - Doug Wilson