Artykuł dotyczył wpisów z niniejszego bloga: tego oraz tego.
Pani Dorota znów staje w obronie rządowych pomysłów edukacyjnych. Tym razem jako twarz MEN i nowej reformy szkolnej, zachęcając rodziców sześciolatków do wcześniejszego posłania swoich dzieci do szkoły. Poniżej filmik z oficjalnego kanału MEN na youtube oraz mój krótki komentarz do niego:
1. Nie znam szczegółów dotyczących życia rodzinnego pani Zawadzkiej, ale znamienne jest, że na temat dobra cudzych dzieci wypowiada się osoba, której sytuacja rodzinna jest najdelikatniej mówiąc: nieunormowana. Będąc w niniejszym spocie twarzą MEN oraz osobą publiczną - publiczna staje się nie tylko twarz i światopogląd pani Zawadzkiej, ale także styl życia i wynikająca z niego sytuacja rodzinna pani Doroty. Bóg nigdy nie stawia grubej kreski pomiędzy naszymi przekonaniami, a naszym życiem. Wychowanie dzieci to nie praca akademicka oraz instruktażowe techniki. To raczej przykład własnego życia, zdrowe środowisko rodzinne będące kontekstem dla wychowawczych metod. Punktem wyjścia dla udanego rodzicielstwa jest udane małżeństwo.
2. Pani Dorota ma rację. To nie jest sama szkoła, którą pamiętamy z naszego dzieciństwa. Jest dużo gorzej.
3. "Nie patrzmy na czubek własnego nosa. Patrzmy na potrzeby innych dzieci". Tym nieomal pani Zawadzka mnie przekonała. Wszak poświęcenie własnego dziecka dla dobra cudzych dzieci jest największym aktem chrześcijańskiej miłości. Pan Bóg również oddał Swojego Syna dla dobra innych.
4. "Programy nauczania się zmieniły". O nie, znowu?! Czy jest to zmiana na lepsze? A może nie?
5. "Dajmy naszym dzieciom szansę". Szansę na co? Wcześniejszą pracę na nasze emerytury czy na jak najszybsze opuszczenie "toksycznego środowiska", jakim jest rodzina? Pani Doroto, rodzice naprawdę nie są tacy głupi i niekompetentni jak pani sądzi. Dajmy im szansę! Niech pani da szansę na dzieciństwo polskim dzieciom.
6. "Nie bójmy się tak strasznie. Nasze dzieci sobie świetnie poradzą." Pani Doroto, nie ma żadnych "nas". Nie ma pani więcej dzieci prócz własnych.