Dwie organizacje LGBT wnioskują o ukaranie posła przez Komisję
Etyki Poselskiej za to, że cytował Pismo Święte. W środę rano poseł John
Godson (PO) poinformował na swoim profilu fejsbukowym, że dwie organizacje
promujące homoseksualizm wnioskują do Komisji Etyki Poselskiej o ukaranie posła
za cytowanie słów Pisma Świętego dotyczących homoseksualizmu.
- Dziś rano pani
poseł Kidawa-Błońska poinformowała mnie, że do Komisji wpłynęła taka skarga i
zostanę powiadomiony o tym, kiedy Komisja zajmie się tą sprawą - powiedział
serwisowi Gosc.pl John Godson. - Chodzi o dwie wypowiedzi. Jedna z nich to
cytowanie Listu św. Pawła do Rzymian, konkretnie słów, w których homoseksualizm
jest nazwany wypaczeniem. Druga wypowiedź to moje wystąpienie, w których
powiedziałem, że znam kilku homoseksualistów, a jeden z nich się nawrócił i
przestał praktykować zachowania homoseksualne. Obie wypowiedzi były dla
aktywistów gejowskich oburzające - kontynuuje poseł PO.
Bardzo dobrze się stało. Im więcej takich skarg, tym lepiej dla...
nas - chrześcijan.
Po pierwsze: gratulacje, John! Masz przywilej znoszenia kłamliwych obelg dla
chwały ewangelii (Mt 5:1-15). Jesteś w moich modlitwach.
Po drugie: To
naprawdę wspaniała wiadomość - środowiska
LGBT upubliczniają przesłanie Pisma Świętego! Bóg ma poczucie humoru. Okazuje
się bowiem, że jeszcze więcej osób będzie miało okazję zapoznać się
z bardzo klarownymi fragmentami Biblii na temat homoseksualizmu. Na pewno nie
każdy oglądał program Tomasza Lista w TVP, gdzie padły te słowa. Warto więc je
przypomnieć opinii publicznej. Chwała Bogu, że jako chrześcijanie nie jesteśmy
osamotnieni w tych wysiłkach.
To również doskonała inspiracja dla samych osób
homoseksualnych, by zajrzeć do Biblii i zadać pytanie: "Gdzie Pismo
Święte tak mówi? Nigdy o tym nie słyszałem! Chcę to sprawdzić! Nie znałem tego
fragmentu!" Dla tych, którzy nie wiedzą za cytowanie
którego fragmentu Pisma Świętego został zaskarżony poseł Godson, podam
odnośnik: List do Rzymian 1:20-32. Zajrzyjcie tam. Koniecznie!
Po trzecie: tego typu działania
aktywistów homoerotycznych bardzo dobitnie pokazują o co tu chodzi. Hasła
mówiące o "równych prawach", "poszanowaniu dla innej
opinii", "tolerancji dla myślących i żyjących inaczej" okazują
się być obłudnymi sloganami, służącymi jako narzędzia walki jedynie na początkowym etapie dążenia do dominacji. Nikt już nie
powinien mieć wątpliwości, że nie o tolerancję tu chodzi, ale o kulturową
rewolucję. Prezydent Wałęsa
bardzo dobrze to rozumie i choć swój pogląd wyraził kilka dni temu w mało
wyszukanych słowach, to powiedział głośno o tym, o czym wielu Polaków
myśli. Komentując liczne reakcje po swojej wypowiedzi były Prezydent
stwierdził:"Takiego poparcia i takiego zrozumienia jak teraz chyba
nigdy nie miałem, to jest budujące". Homoseksualne
lobby wytoczyło działa wobec biblijnej definicji małżeństwa, męskości,
kobiecości, piękna i symbolice seksualności. Właśnie zaczynają się orientować,
że zajęli mniej pozycji niż im się wcześniej wydawało (lub próbowali wszystkim
wmówić, że należą do nich).
Wczorajsze wypowiedzi w radiowej Trójce (w audycji "Za, a nawet
przeciw" prowadzonej przez red. Kuby Strzeczkowskiego) na temat postawy i
słów Lecha Wałęsy pokazują, że zaszczuci przez "tolerastów"
obywatele, odważniej mówią to, co zwolennicy "różnorodnych opinii",
starają się tłamsić. Czy popieram język prezydenta? Bynajmniej! Jak to
jednak mówi mój znajomy, cytując angielskie przysłowie: "kto sieje wiatr, ten zbiera
burzę". Aktywiści gejowscy zbyt szybko porzucili pozycję
"tolerancyjni" i zabrali się za zdobywanie pozycji
"kneblujący" i "zastraszający" myślących inaczej. Poczuli
się zbyt pewnie. Za prędko. Owszem, mają znakomicie opanowaną strategię
wynajdywania "homofobów", czyli tych, którzy sądzą, że nie wszystkie
otwory w ludzkim ciele zostały przez Boga stworzone do zaspokajania
seksualnych popędów. Mają również znakomicie opanowaną sztukę wypełniania
dokumentacji (pozwów sądowych, wniosków o karanie posłów za niekanoniczne
poglądy, skarg do komisji europejskich itp.). Okazuje się jednak, że
jeszcze nie urobione gejowsko polskie społeczeństwo, które wydawało się być
skutecznie zaszczute, odważniej podniosło głowę. Jak powiedział Wojciech
Cejrowski: "możemy się policzyć". Tego, co Bóg wpisał w naszą
naturę nie da się zmazać gejowskimi Pumexami i Sidoluxami, ani biurokratycznymi
ustaleniami. Znaczna większość Polaków bardzo dobrze to rozumie. Można
nazywać jabłoń - gruszą powołując się na historię notatek Światowej Organizacji
Zdrowia (WHO), ale tylko do czasu pojawienia się owoców.
Po czwarte: to bardzo dobra ilustracja intelektualnego poziomu
środowisk LGBT. Wnioski organizacji gejowskich o ukaranie posła PO to w
rzeczywistości postulat nałożenia kary za mówienie o... faktach. Czy działacze
LGBT mają Biblię z inną wersją Listu do Rzymian? Czy kwestionują fakt
znajomości posła Godsona z homoseksualistami, którzy przestali praktykować
zachowania homoseksualne? A może chcą zakazać mówienia posłom o osobach, które
znają?
Po piąte: ostatnią rzeczą, o
którą można posądzić posła Godsona jest nienawiść i pogarda wobec osób
homoseksualnych. Reakcja środowisk LGBT pokazuje nieodłączną przypadłość
związaną z homoseksualizmem. Jest nią syndrom obrażonego
chłopca. Gwałtowność reakcji oraz pielęgnowanie poczucia, że cały świat
jest przeciwko nam jest wpisane w homoseksualizm. dr Richard Bledsoe napisał:
"Mogę się założyć, że nawet gdybyśmy ukryli się w jaskiniach i dali
homoseksualistom wszystko, czego pragną, oni wciąż czuliby się pokrzywdzeni. Myślę,
że jest to jeden z argumentów przeciwko legalizacji małżeństw homoseksualnych
(nie mówiąc o tym, że trwałe związki homoseksualne to mit), co stanowi ostatnią
przeszkodę do pełnej akceptacji. Przekroczenie tej bariery oznaczałoby koniec
"łaski powszechnej" dla takiej społeczności i początek jej
końca" (Open Book nr 26. www.biblicalhorizons.com).
Po szóste: co na to
"najbardziej tolerancyjny" poseł RP - Robert Biedroń? Kto jak kto,
ale zawsze uśmiechnięty sejmowy wesołek z pewnością zareaguje przeciwko tak
ostrym, nietolerancyjnym reakcjom swoich kolegów i koleżanek z organizacji LGBT
wobec osoby, którą niejednokrotnie zapewniał o darzonej sympatii. Prawda, pośle
Biedroń?