Dziś podzielę się krótkimi refleksjami nt. Halloween.
1. W naszej rodzinie śmiejemy się gdy 31 października pukają do nas dzieciaki w maskach Baby Jagi, Vadera lub Wampirów i mówią: "Psikusa lub cukierek". Zazwyczaj dajemy im dwie pełne garście kupując na ten dzień worek słodyczy. W tym roku dołączaliśmy do cukierków publikacje o ewangelii oraz chrześcijańskie kalendarze. A co? Niech mają! :) Niech zapamiętają, że tu mieszkają ludzie, którzy nie przepędzają ich krucyfiksem i święconą wodą za zabawy w Freddie Kruegera i Harry Pottera. Może ktoś z nich zada kiedyś pytanie: Jak to jest, że ci napuszeni sztywniacy spod ósemki od razu zamknęli nam drzwi przed nosem, a ci chrześcijanie spod dziewiętnastki dali nam więcej niż oczekiwaliśmy?
2. Oczywiście jeśli dla kogoś dynia z wyżłobionymi otworami to demon lub symbol okultystyczny to szanuję i tą wiarę oraz strach przed świecącymi dyniami, ale biblijną reakcją jest raczej, jak napisał James B. Jordan, osłabianie powagi tego typu wygłupów poprzez żartowanie z nich. Co innego gdyby ktoś chciał uprawiać praktyki okultystyczne, przyzywać demony lub składać ofiary Molochowi i Baalowi. Mam jednak wrażenie, że jako chrześcijanie sami karmimy otoczkę Halloween przykładając do tego dnia większą wagę niż jest tego godzien. I nic dziwnego, że zapominamy iż 31 października to Święto Reformacji.
3. Aby być dobrze zrozumianym: nie bronię Halloween. Bronię chrześcijaństwa zachęcając aby uczniowie Chrystusa nie stawiali barier ewangelii poprzez krucjaty przeciwko dyniom, zniczom, choinkom, zajączkom wielkanocnym, piciu piwa czy tańcom.
4. Często gorszymy się drugorzędnymi rzeczami, którymi nie powinniśmy się gorszyć, a jesteśmy obojętni wobec istotnych spraw, które naprawdę powinny nas oburzać. Potem jednak dziwmy się, że ludzie uważają niektórych z nas za kosmitów. Jednak wcześniej sami zamknęliśmy sobie drzwi do głoszenia im ewangelii walką z drzewami, jajkami i świeczkami. Oczywiście dla nas będzie to "odrzucenie" i "prześladowanie" ze względu na Chrystusa. W istocie jednak przyczyną nie jest Chrystus i wierność Jego Słowu lecz dziwaczność i legalizm.
5. Gdzie są wrogowie dyń, choinek i jajek wielkanocnych gdy legalizuje się zabijanie nienarodzonych ludzi, mówi się o finansowaniu kościoła przez państwo, sekularyzacji i islamizacji zachodniej kultury, gdy odbiera się ludziom ponad połowę owoców ich pracy oraz dzieci za ciężką sytuację materialną lub chorobę rodziców, gdy państwowy urzędnik decyduje o treści programu i książek, które mają czytać moje dzieci, a ulice opanowują bojownicy o wolność do publicznego pokazywania majtek i kolczykowanych sutków. To jest ta "wolność sumienia i wyznania", o którą chodzi również wielu protestantom, prawda? "Niech już będzie ta wolność do usuwania uszkodzonych płodów (bo do polityki się nie mieszam), ale na litość boską: bez świecących dyń!". Naprawdę jesteśmy Marsjanami. To nie świat potrzebuje reformacji lecz kościół.