piątek, 30 listopada 2012

Posilenie w czasie pokoju i w czasie wojny

Bóg karmi nas nie tylko w czasach pokoju i radości. Karmi nas nie tylko kiedy jesteśmy w domu, ale też kiedy jesteśmy w drodze, a nawet wtedy, gdy jesteśmy na wojnie. Dawid w Psalmie 23 wyznaje: „Zastawiasz przede mną stół wobec nieprzyjaciół moich” (Psalm 23:5). 
Możemy zareagować na to na dwa sposoby:
Pierwszy byłby przejawem zwątpienia z naszych strony. Miałoby to miejsce gdyby czasy przeciwności powodowały w nas utratę apetytu. Czasami w taki sposób się zachowujemy: unikamy głoszonego Słowa, zastawionego przed nami Stołu ponieważ daliśmy się przytłoczyć okolicznościom. Nasz Pan jednak nie bez przyczyny karmi nas w różnych okolicznościach, również niesprzyjających. Nie powinniśmy unikać posilenia gdy jesteśmy w okopach, a nad nami świszczą pociski. Właśnie szczególnie wtedy potrzebujemy umocnienia. Unikanie Stołu jest odrzuceniem zaproszenia Chrystusa, nie zaś zwykłym wyborem innego menu, w innej restauracji. Jeśli w tym czasie wolisz jeść inny posiłek, to jest to posiłek nieposłuszeństwa i rebelii, nie zaś „alternatywny sposób spędzenia niedzielnego poranka”. Nie omijaj Domu Bożego, gdy Chrystus zaprasza cię do niego z zastawionym Stołem.
Drugą drogą jest wierne podążanie za naszym Panem, wdzięczność, korzystanie z darów Jego łaski: Panie, dziękuję ci za to, że dajesz mi niebiański pokarm, aby mnie wzmocnić. Abym pośród trudów dnia codziennego, w obliczu nieprzyjaciół mógł podążać naprzód, do celu.
Zatem bez względu na czas: słońce, czy ciemność, wojnę, pokój, mrok, świt, mróz czy skwar – korzystajmy z radością z Bożego Stołu. On nie zastawia Go na środku pustyni mówiąc: „Kto chce niech tu trafi i sobie weźmie”. On zastawia Stół przed tobą. I mówi: bierz jedz, bierz pij. Za ciebie oddałem moje ciało na krzyż, za ciebie przelałem na nim swoją krew.

czwartek, 29 listopada 2012

Przysięgać czy nie przysięgać?

(33) Słyszeliście także, że powiedziano przodkom: Nie będziesz fałszywie przysięgał, ale dotrzymasz Panu przysiąg swoich. (34)A Ja wam powiadam, abyście w ogóle nie przysięgali ani na niebo, gdyż jest tronem Boga, (35) ani na ziemię, gdyż jest podnóżkiem stóp jego, ani na Jerozolimę, gdyż jest miastem wielkiego króla; (36) ani na głowę swoją nie będziesz przysięgał, gdyż nie możesz uczynić nawet jednego włosa białym lub czarnym. (37) Niechaj więc mowa wasza będzie: Tak - tak, nie - nie, bo co ponadto jest, to jest od złego. – Ew. Mateusza 5:33-37

Czy Pan Jezus jest przeciwko przysięganiu jako takiemu? Czy nie powinniśmy składać żadnych przysiąg? W historii kościoła byli np. Kwakrzy lub anabaptyści, którzy biorąc słowa Jezusa dosłownie sprzeciwiali się wszelkim przysięgom: w wojsku, w sądzie, przysięgom małżeńskim. Gdybyśmy dobrze poszukali wciąż znaleźlibyśmy takich chrześcijan. Nie możemy jednak umieszczać siebie w legalistycznym towarzystwie. Jezusowi nie chodziło o zredukowanie jego słów do zakazu składania przysiąg jako takich. Prawo wszak zezwalało na składanie przysiąg i wymagało ich zachowywania. Nie to podważa nasz Pan.

„Jeżeli złożysz Panu, Bogu twemu, ślub, to nie ociągaj się z jego spełnieniem, gdyż Pan, Bóg twój, upomni się oń u ciebie i miałbyś grzech na sobie”– 5 Mj 23:22

3 Mj 19:12: Nie będziecie fałszywie przysięgali na moje imię i nie będziesz znieważał imienia Boga swojego; Jam jest Pan. 

I dalej: 5 Mj 6:13: Będziesz przejęty czcią dla Pana, twojego Boga, i jemu będziesz służył, i na imię jego przysięgał.”

Abraham, przyjaciel Boga wymagał przysięgi od swojego sługi gdy wysyłał go aby znalazł żonę dla swojego syna Izaaka. Jakub wymagał przysięgi od Józefa, Józef od swoich braci, a Jonatan od Dawida.

Wielu może sądzi, że te przykłady są nieaktualne, nietrafione bo są wzięte ze Starego Testamentu. Oczywiście w ten sposób twierdzą tzw. „nowotestamentowi” chrześcijanie, którzy zapominają o tym co Chrystus mówił na temat aktualności całego Pisma. Nie przyszedł znieść Prawa. Jednak ku zdziwieniu niektórych - Nowy Testament również zawiera przykłady przysiąg:

Rzym 1:9: Świadkiem bowiem jest mi Bóg, któremu służę w duchu moim przez zwiastowanie ewangelii Syna jego, że nieustannie o was pamiętam.

2 Kor 1:23: Ja zaś wzywam Boga na świadka, na duszę moją, że do Koryntu nie przybyłem jeszcze tylko dlatego, że chcę was oszczędzić. (Paweł wzywał „Boga na świadka” kilka razy w swoich listach).

Obj 10: 5-6: Anioł zaś, którego widziałem stojącego na morzu i na lądzie, podniósł prawą rękę swoją ku niebu i poprzysiągł na tego, który żyje na wieki wieków, który stworzył niebo i to, co w nim, i ziemię, i to, co na niej, i morze, i to, co w nim, że to już długo nie potrwa.

Autor Listu do Hebrajczyków mówi, że nie ma nic złego w przysięganiu: Hbr 6:16 – „Ludzie bowiem przysięgają na kogoś większego, a zakończeniem wszelkiego ich sporu jest przysięga, która jest stwierdzeniem”

I w następnym wersecie ukazuje nam, że sam Bóg jest tym, który przysięga: 6:17 – „Również Bóg, chcąc wyraźniej dowieść dziedzicom obietnicy niewzruszoności swego postanowienia, poręczył je przysięgą”

Sam Pan Jezus zeznawał pod przysięgą. Mt 26:63-64: Ale Jezus milczał: Wtedy arcykapłan rzekł do niego: Zaklinam cię na Boga żywego, abyś nam powiedział, czy Ty jesteś Chrystus, Syn Boga. Rzecze mu Jezus: Tyś powiedział”.

Nasz Pan nie milczał lub nie odpowiedział, że przysięganie jest nieodpowiednie. (por. Łk 1:73; Gal 1:20, Fil 1:8, Hbr 6:13-20, Obj 10:6).

Czyli Jezus zabrania przysiąg w kontekście:
-         plagi łamania przysiąg ("bo nie przysięgałem na Pana")
-         wzywania Boga na świadka w przysięgach dotyczących prozaicznych spraw. Przysięgi straciły więc swoją powagę.

Jeśli mówisz TAK, to ludzie powinni znać cię jako TAK. Jako tego, który dochowuje słowa. Jeśli mówisz NIE, to ludziom to powinno wystarczyć: jest na pewno NIE, skoro tak powiedział.

Nie musisz co chwila uciekać się do: „ale ja ci przysięgam, że tak jest”!

Zatem:

1. Składanie przysiąg musi zostać ograniczone. Nie możemy co chwila mówić: Ale przysięgam, że tak jest. Bądź znany z tego, że jeśli coś mówisz - to jest to wiarygodne. Niech twoje "tak" będzie "tak".
2. Istnieją pewne poważne okazje, kiedy złożenie przysięgi jest słuszne. Przysięga wówczas nie tylko jest dozwolona, ale wręcz wskazana. Taka przysięga dodaje powagi i autorytetu jakiej nic innego nie może dać. Np. - kiedy nowo wybrany prezydent ślubuje wiernie służyć krajowi, przysięga wojskowa, przysięga małżeńska, przysięga podczas uroczystości przyjęcia nowych studentów na I rok studiów itd.
3. Westminsterskie Wyznanie Wiary: Każda osoba przysięgająca zgodnie ze Słowem Bożym musi być świadoma tego aktu i niezwykle ostrożna, aby nie powiedzieć niczego, co nie jest prawdą.
4. Przysięga powinna być wyrażona w jasnym, zrozumiałym języku, bez dwuznaczników i niepewności. Nie powinna prowadzić do grzechu i powinna zostać spełniona nawet gdyby miała przynieść szkodę temu, kto ją składa.
5. Nikt nie powinien składać ślubów zakazanych przez Słowo Boże i przeciwnych przykazaniom.
6. Nie powinniśmy ślubować czegokolwiek, co nie jest w naszej mocy i czemu brakuje Bożej obietnicy.

środa, 28 listopada 2012

Renesans i humanizm - wady i zalety

Już w najbliższy PONIEDZIAŁEK 3 grudnia o godzinie 19.30 zapraszam na kolejne światopoglądowe spotkanie dyskusyjne w kawiarni W STARYM KADRZE ul. Grobla I 3/4 w Gdańsku (naprzeciwko Fontanny Czterech Kwartałów i Rossmana przy ul. Św. Ducha).

Inspira
cją do dyskusji są 30 minutowe filmy o tytule„Jak więc powinniśmy żyć?” autorstwa Francisa Schaeffera. Projekcje przedstawiają bieg historii od czasów starożytnego Rzymu do współczesności, pokazując w jaki sposób światopoglądowe założenia warunkują działania w danej kulturze i społeczeństwie w dziedzinie sztuki, nauki, polityki oraz religii.

Zamawiamy kawę, herbatę lub gorącą czekoladę, oglądamy film, a następnie... dyskutujemy. Wstęp wolny.


Temat najbliższego spotkania: RENESANS Człowiek renesansowy wprowadza pojęcie „mrocznego wieku” w odniesieniu do Średniowiecza i wprowadza pojęcie „odrodzenia” w Renesansie. Człowiek tworzy wspaniałe dzieła, ale zamiast rozwijać swój potencjał w świecie stworzonym przez Boga poszukuje niezależności od Niego – stając się ostatecznym punktem odniesienia. Tomasz z Akwinu otworzył główne drzwi do tego, co jest głównym problemem humanizmu: brak absolutu, niezależność od objawienia i autonomia ludzkiego umysłu (kluczowe osoby: Dante, Giotto, Jan van Eyck, Leonardo da Vinci, Michał Anioł).

Kolejne spotkanie, ostatnie w tym roku, odbędzie się 10 grudnia (pn) o 19.30. Temat: REFORMACJA. 

Rozdwojony feminizm

Oto mój trzeci mem.


wtorek, 27 listopada 2012

Cztery tezy nt. święceń pastorskich kobiet

Krótka powtórka nt. ordynacji kobiet:

1. Święcenie kobiet nie jest sprawą przyzwolenia kościoła (jak chcą zwolennicy tej egzotycznej nowinki w historii kościoła), ile stwierdzenia pewnego faktu: mianowicie, że poprzez naturę i symbolikę urzędu pastora kobieta nie tyle nie może, co nie jest w stanie go pełnić. Z tego samego powodu co mężczyzna nie jest w stanie być matką, a związki homoseksualne nie są w stanie być małżeństwami. "Kobieta pastor" to oksymoron, tak samo jak "ciepły śnieg", "mężczyzna będący matką" i "homoseksualne małżeństwo". 

2. Płeć coś wyraża. Bóg, owszem, nie patrzy "między nogi, kiedy nas powołuje". Jest odwrotnie: to co mamy od Boga między nogami wyraża to do czego nas powołał. Oczywiście płeć to nie wszystko i nie rozmawiamy tu o segregacji i dyskryminacji płciowej. Większość samych facetów nie jest powołana do bycia pastorem bo choć spełniają jeden warunek (są mężczyznami), to nie spełniają wielu innych. Podobnie pastor: nie spełnia warunków nieodzownych w powołaniu do bycia informatykiem, prawnikiem, przedszkolanką, lekarzem, mamą itp. Bóg powołał nas do różnych zadań, co nie znaczy "gorszych". 

3. Funkcja pastorska wiąże się z reprezentacją. Kogo pastor reprezentuje kiedy czyta i zwiastuje na nabożeństwie Słowo Boże, kiedy udziela (ze starszymi) Chleba i Wina, kiedy chrzci, kiedy udziela absolucji (zapewnienia o przebaczeniu z grzechów), kiedy udziela błogosławieństwa? Boskiego Męża (Chrystusa)? Oblubienicę? Siebie samego? Nikogo? Jest wtedy zwykłym MC? DJem? Prezenterem? Wykładowcą akademickim? Kelnerem roznoszącym oczekiwane potrawy? Odpowiedź w świetle Pisma Świętego jest dość prosta. 

4. Nadzór pastora, starszych zboru (powołanych mężczyzn) nad "kazalnicą" i "Stołem" to nie jest kwestia ich duchowego uzdolnienia. W zborze mogą być kobiety i mężczyźni, którzy np. lepiej głoszą kazania lub są lepszymi chrześcijanami na codzień. Odpowiedzialność starszych zboru (pastora) wynika raczej z funkcji, do której zostali powołani. Mężczyzna może być kiepskim mężem, ale to on w świetle Bożych zarządzeń jest "głową żony", a nie odwrotnie. Zatem to kwestia odpowiedzialności i reprezentacji wyrażonej przez płeć, a nie tego kto jest lepszym retorykiem, potrafi rozpalić serce świadectwem itp.

poniedziałek, 26 listopada 2012

Przysięgi zgodne i niezgodne z Bożym Słowem (Mt 5,33-37)

Poniżej kazanie z ostatniego nabożeństwa w wersji VIDEO oraz AUDIO.



Wersja AUDIO w mp3 TUTAJ

Dyskusja z Facebooka na temat Wieczerzy Pańskiej

Dziś na blogu dyskusja z Facebooka na temat Wieczerzy Pańskiej.

Paweł Bartosik: Wieczerza Pańska to sakramentalny posiłek, duchowa uczta, na którą zaprasza nas sam Bóg. I podobnie jak przy Słowie karmi nas: strapionych, wątpiących, upadających.

Paweł Tołłoczko: A "przeistoczenie" chleba i wina, czy należy przyjąć, że następuje ?

Maciej Tryburcy: Na czym u Was polega sakramentalność tego posiłku?

Paweł Bartosik: Paweł Tołłoczko, nie. Zmiana owszem następuje, ale nie na Stole lecz na krzesłach - wśród uczestników Komunii, a nie w jej elementach.

Paweł Bartosik: Maciej Tryburcy komunia jest Bożym językiem, Jego narzędziem komunikacji, podobnie jak Słowo. W niej daje nam dobre dary od Chrystusa, umacnia, posila nas i zapewnia o dziele Syna za nasze grzechy. Nie jest w niej nieobecnym obserwatorem, lecz Gospodarzem, który zastawia Stół dla swojej rodziny.

Maciej Tryburcy: Ale w jaki sposób w tej komunii znajduje się Chrystus?

Stan Jazd: Hmm. Ja jestem antysakramentalistą. Nie znajduję wytłumaczenia dla istnienia zjawiska sakramentu. Zgodziłbym się z Yvesem Congarem, iż jedynym sakramentem- jeśli już - jest Kościół.

Paweł Bartosik: Maciej Tryburcy, jest obecny w ten sam sposób co w Swoim Słowie. Kiedy słuchasz głoszonego i wyjaśnianego Słowa Bożego spotykasz się z Chrystusem mówiącym do nas przez Słowo. Kiedy spożywasz Chleb i Wino spotykasz się z Chrystusem karmiącym nas przy Stole.

Maciej Tryburcy: Obecność w Słowie oddziałuje na sferę poznawczą człowieka. Jak w taki sam sposób ma oddziaływać zjedzenie czegokolwiek?

Stan Jazd: Dobre pytanie. Dla mnie to akurat dorabianie ideologii do tezy, która ma się nijak do istoty komunii.

Paweł Bartosik: Maciej Tryburcy, tak samo jak "polanie" kogokolwiek zwykłą wodą oddziałuje na osobę, na którą jest wylana podczas udzielenia chrztu. A przyczyną jest to, że Bóg używa rzeczy codziennego użytku: woda, chleb, wino by zmieniać świat (nas). I w Jego Rękach w określonym, wybranym przez Niego kontekście (Chrztu czy Komunii) stają się narzędziami, poprzez które zmienia rzeczywistość. Tak samo jak "zwykłe słowa", które też są znakami, wypowiedziane jako "regułka" np. w kontekście zaślubin mężczyzny i kobiety zmieniają rzeczywistość czyniąc ich "jednym ciałem"

Maciej Tryburcy: To inaczej: czy jeżeli wydrę kartkę z Pisma Świętego i ją połknę, to czy wejdzie we mnie Chrystus?

Stan Jazd: Przecież gest polania to tylko zewnętrzny symbol, a nie realnie działające "coś". Bóg zbawia, dziąła i oczyszcza, a nie sakramenty. To typowy przejaw magicznego myślenia

Pawel Bartosik: Maciej, na pewno "coś" zakomunikujesz w ten sposób. Albo swoją ignorancję, albo zdziwaczenie, albo pogardę dla Biblii. Chrystus nie "wejdzie wówczas w ciebie" podobnie jak nie wejdzie jak wtedy gdy zjesz chleb na kolację, wypijesz wino z żoną w sobotni wieczór lub polejesz kogoś wodą w Śmingusa Dyngusa. Człowiek jest jednością ciała i duszy. I Bóg również działa na nas poprzez materialne i niematerialne środki. Nie jesteśmy platonistami lub mistykami. Jesteśmy chrześcijanami.

Paweł Tołłoczko: Paweł Bartosik, rozumiałem odpowiedź tak (nie wiem, czy dobrze), że użycie słowa "przeistoczenie" jest niestosowne nawet wtedy, jeśli to, co zachodzi w akcie wieczerzy odnosimy jedynie do aktu duchowego, w którym uczestniczą nasze zmysły.

Paweł Bartosik: Stan Jazd, gest polania owszem jest pustym gestem jeśli wykonujesz go w swojej łazience by zamoczyć włosy. Jednak w kontekście chrztu jest czynnością, której (przy użyciu wody, trynitarnej formuły, przez osobę reprezentującą kościół Boży) używa Bóg aby włączyć chrzczonego do Swojej rodziny. Podobnie z przysięgą małżeńską. Możesz wypowiedzieć tą samą "regułkę" co młoda para w swoim salonie, ale to nie oznacza, że staniesz się mężem. Ta "regułka" (a więc słowa, które są znakami) ma znaczenie i coś zmienia jeśli wypowiadana jest w określonym kontekście, przy określonej intencji, wobec świadków. Podobnie rzecz się ma z wodą podczas chrztu i chlebem oraz winem podczas komunii.

Justyna Szałamacha: Zgadzam się człowiek jest jednością ciała i duszy i dlatego Słowo Boże nie tylko "oddziaływuje na sferę poznawczą człowieka" ale jednocześnie w tym czasie Duch wkracza w naszą sferę duchową

Paweł Bartosik: Paweł Tołłoczko, nie do końca wiem co masz na myśli. Jeśli rozmawiam z katolikiem i on twierdzi, że w Komunii następuje przeistoczenie to nie polemizuję z nim udowadniając (jak zwolennicy zwingliańskiego minimalizmu i symbolizmu), że w zasadzie Wieczerza Pańska to takie "zdjęcie Jezusa" w portfelu. Coś jem, coś piję i rozmyślam o Nim. Nie. To coś więcej. Znacznie więcej. Więc odpowiadam, że jeśli już ktoś upiera się na temat "przeistoczenia" to zachodzi ono na krzesłach, a nie na stole. To NAS Chrystus umacnia, pokrzepia i zmienia, a nie chleb i wino. Chleb i Wino są w kontekście Komunii Jego środkami, Jego "menu", poprzez które to czyni.

Stan Jazd: Mistycyzm właśnie w pełnej krasie. Chrzest jako taki nic nie czyni. Można równie dobrze nie mieć chrztu- co prze wieki było rozpatrywane przez synody, sobory i teologów (problem tzw "chrztu wiary). Właśnie polanie wodą, nieważne czy w łazience, czy w trakcie obrzędu ma ten sam status ontyczny. My nadajemy my jakieś znaczenie, ale to nie oznacza, że realnie ma miejsce w tym fenomenie "coś". Realnie działającym jest TYLKO Bóg, a nie rzeczy, czy zjawiska. To typowe dla myślenia pierwotnego i magicznego. A formułki. Cóż, to również przejaw antycznego stylu myślenia. Samo powiedzenie słów nic z sobą nie niesie, jeśli temu nie towarzysz działanie. Zresztą sławna przypowieść Jezusa o dwóch synach jest tego dowodem. Nie słowa, gesty czynią rzeczywistość, ale czyny

Paweł Bartosik: Stan, owszem "realnie działającym jest TYLKO Bóg, a nie rzeczy, czy zjawiska". Jednak nie rozumiesz, że nie mówię o Chrzcie i o Komunii jako o niezależnych zjawiskach. To nie są obrzędy, które stworzyli ludzie aby wykonywać "abrakadabra". W chrzcie działa Bóg, a nie "magiczna woda". W komunii działa Bóg, a nie "zaczarowany chleb i zaczarowane wino". Poprzez słowa spisanej Biblii działa Bóg, a nie "magiczna gramatyka i interpunkcja". Podczas przysięgi małżeńskiej nie działa "regułka", która jest "abrakadabra". To Bóg określił jakich narzędzi zechciał używać aby zmieniać rzeczywistość. Nam to może nie pasować bo chcemy "duchowych" środków lub jesteśmy naturalistami i wszystko zracjonalizujemy. Jednak Bóg używa środków zarówno widzialnych, jak i niewidzialnych by nam błogosławić i umacniać.

sobota, 24 listopada 2012

Zapomniany Ojciec

Bóg Ojciec wydaje się być w kościele zapomnianą osobą Trójcy Świętej. Patrząc na ewangeliczne chrześcijaństwo mam wrażenie, że z Panem Jezusem jest nam łatwiej wejść w „bliską znajomość” ponieważ żył pośród nas, możemy czytać o tym co robił, czego nauczał. Duch Święty również wydaje się być bardziej znajomy niż Ojciec ponieważ, chociaż nie znamy Go tak dobrze jak Jezusa, to wiemy że w podstawowym sensie jest obecny w nas i pośród nas. Doświadczamy Jego działania w naszym życiu i cieszymy się Jego owocami.

Często podkreślamy konieczność nawiązania przez wiarę „bliskiej więzi z Jezusem” oraz na doświadczanie "działania Ducha Świętego”. Pomyślmy jednak: które środowisko spośród konserwatywnych, biblijnych chrześcijan podkreśla rolę Ojca? Chyba trudno znaleźć takie.

Głosimy: „Musisz poznać Jezusa jako Pana i Zbawiciela. Musisz nawiązać więź z Jezusem”. To dość powszechna treść naszego posłannictwa. Mówi się: „Zaproś Jezusa do serca” „Otwórz się na działanie Ducha Świętego”. Jednak mało kto pyta: "Czy chciałbyś poznać Ojca?"

Jednak niemożliwe jest poznanie Syna w odseparowaniu od Ojca. Nie możemy poznać Ojca, nie znając Syna, ale i nie poznamy właściwie Syna jeśli nie znamy Ojca
 Pomyślmy o tym w następujący sposób:
- Syn jest drogą.
- Ojciec jest miastem, do którego jedziemy.
- Duch Święty jest autem.

Podążamy do Ojca, Syn jest Drogą, a Duch Św. uzdalnia nas tego byśmy nią podążali. Pomyślmy: kto potrzebuje drogi, która wiedzie donikąd? Kto potrzebuje miasta, do którego nie da się dotrzeć? Kto potrzebuje auta jeśli nie ma celu podróży? Tak niekiedy traktujemy Boga Ojca. Ot, taki dodatek do naszej wiary, ale i tak najważniejszy jest Syn bo umarł za nas i Duch Święty bo w nas działa. Ojciec to daleki obserwator.

Znacie zapewne ten przykład. Przychodzisz do zamku by spotkać się z Królem. Przed drzwiami stoją strażnicy i nie mają ochoty cię wpuścić. Tłumaczysz im: „Ale ja do króla! Chcę się z nim zobaczyć! To ważne!”. Słyszysz odpowiedź: „Nie ma mowy. Obcy nie mają tu dostępu. Nie możesz wejść. Jesteś niewłaściwie ubrany, pochodzisz z niskiego rodu i nie masz prawa widzieć się z królem kiedy tylko ty masz na to ochotę”. Nagle zza drzwi wychodzi młody Książę, który mówi w kierunku strażników: Przepuśćcie go. On jest ze mną. Ja go zaprowadzę przed oblicze ojca". Tylko dzięki pośrednictwu Syna masz dostęp do tronu Ojca. Ta ilustracja ma nam zobrazować dystans między nami, a Bogiem spowodowany naszym grzechem i dzieło Syna, który jest jedynym Pośrednikiem między człowiekiem, a Bogiem.

Jednak co ta ilustracja mówi nam o Ojcu? Niekiedy sądzimy, że Bóg Ojciec to taki dostojnik siedzący na dalekim świetlistym Tronie, który promienieje czystością i świętością, a prawo dostępu do Niego jest zasługą Syna i Ducha Świętego. Co taki obraz rodzi? Wizję biernego Ojca. Ideę Boga Ojca, która nie ma nic wspólnego z tym jakimi ojcami my powinniśmy być. I nic dziwnego, że nijak nie łączymy naszego powołania jako ojców z tym kim jest Niebiański Ojciec.

O ile potrafimy niekiedy odnieść do naszych małżeństw więź Chrystusa i kościoła (Ef 5:22-33) to chcąc być skuteczniejszymi ojcami zaczynamy szukać porad w jakiś podręcznikach w stylu: 10 cech doskonałego ojca. Doskonałe ojcostwo w 30 dni.

piątek, 23 listopada 2012

Pornografia jest bezpieczna?

Oto mój drugi mem. 

Kto naucza twoje dzieci?

Jeśli nie nauczysz dziecka, że umarli mogą powstawać z martwych to ktoś nauczy ich, że takie rzeczy nie mają miejsca w świecie, że to jest po prostu niemożliwe. 

Jeśli nie nauczysz, ich, że Bóg wyprowadził naszych ojców z Egiptu to ktoś nauczy je, że nasi przodkowie zeszli z drzew gdzieś w Afryce (D.Wilson). 

Jeśli nie nauczysz dziecka, że autorem małżeństwa jest Bóg oraz że jest ono miłosnym przymierzem jednego mężczyzny i jednej kobiety wówczas ktoś inny nauczy je, że małżeństwo to jedynie społeczna umowa i tak jak czasy się zmieniają, tak samo zmieniają się umowy. Dlatego można majstrować przy ilości oraz płci osób, które chcą je zawierać.

czwartek, 22 listopada 2012

Pierwszy mem

Zadebiutowałem w roli twórcy mema. Tadaaam  :)  cdn.


środa, 21 listopada 2012

Kogo reprezentuje pastor?

To zdjęcie ukazało się na oficjalnym profilu Gazety Wyborczej na Facebooku. "Oczywiście" celem jest troska o biblijność i wierność kościoła wobec Słowa Bożego. To już wiemy.

Ta przebrana za pastora Pani to Kat Campion-Spall, tzw. duchowna kościoła anglikańskiego z parafii św. Marii w Merton, w czasie przerwy między obradami synodu kościoła anglikańskiego w Londynie. Na rękach trzyma swoją siedmiotygodniową córkę Iris. 
[Fot. REUTERS/Yui Mok/POOL]

W Polsce oczywiście są już panie ubierające się w stroje pastorów i księży. Zwolennicy tej praktyki przeoczają bardzo podstawową kwestię: że święcenie kobiet nie jest sprawą przyzwolenia kościoła, ile stwierdzenia pewnego faktu: mianowicie, że poprzez naturę i symbolikę urzędu pastora kobieta nie tyle nie może, co nie jest w stanie go pełnić. Z tego samego powodu co mężczyzna nie jest w stanie być matką, a związki homoseksualne nie są w stanie być małżeństwami. Funkcja pastorska wiąże się bowiem z reprezentacją. Kogo pastor reprezentuje kiedy czyta i zwiastuje Słowo Boże, kiedy udziela Chleba i Wina, kiedy chrzci, kiedy udziela absolucji (zapewnienia o przebaczeniu z grzechów), kiedy udziela błogosławieństwa? Boskiego Męża (Chrystusa)? Oblubienicę? Siebie samego? Nikogo? Odpowiedź w świetle Pisma Świętego jest dość prosta.

Bóg stworzył nas w ten sposób, że wygląd, kształt, płeć, forma - coś wyrażają. Bóg nie patrzy "między nogi, kiedy nas powołuje" - jak to powiedział pewien zwolennik święcenia kobiet. Jest odwrotnie: to co masz od Boga między nogami wyraża to do czego cię powołał.

Więcej w tym artykule na blogu oraz w dziale FEMINIZM.

Maria Magdalena, kościół i my, czyli od nierządnicy do Oblubienicy

Rozpoczęliśmy nagrywanie naszych kazań w wersji VIDEO. Oto pierwsze z nich z ostatniej niedzieli. Jak to jednak bywa: początki są trudne. Materiał video kończy się po 24 min. (przyczyna już wykryta :) Końcowe 13 min. (i całe kazanie) można odsłuchać w wersji audio TUTAJ.

wtorek, 20 listopada 2012

Ojcowie, jesteśmy ekranami

Kiedy mówimy o ojcostwie to nie mówimy o czymś co jest jakimś dodatkiem, bonusem do naszego powołania. Bóg nie jest Ojcem niejako przy okazji. Nie jest Ojcem po godzinach pracy. Ojcostwo należy istoty Boga, co oznacza, że kiedy Bóg nazywa nas „ojcami” to robi coś niesamowicie ważnego dla naszej tożsamości. Określa nasze powołanie poprzez to kim jest On sam.

Apostoł Paweł napisał Efezjanom: Dlatego zginam kolana moje przed Ojcem, od którego wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi bierze swoje imię. (Efezjan 3:14-15).

Nie mówimy więc o Bogu jako o Ojcu ponieważ mamy jakiś niezależny, własny wzorzec męskości, ojcostwa tu na ziemi i odnosimy go do Boga w niebie. Jest odwrotnie. Nazywamy Go Ojcem, a nie Matką lub Pierwszą Przyczyną ponieważ takim nam się objawił, tak nam się przedstawił.

Czyli to nie mężczyzna jest źródłem męstwa. Raczej jako mężczyźni nosimy na sobie męstwo, które ma źródło w Bogu. Zatem jesteśmy ekranami męstwa, a nie projektorami. Nie tworzymy definicji męskości, ale uczymy się jej od Boga. Na nas Bóg chce wyświetlać charakter swojego ojcostwa. Mamy odbijać Jego cechy w nas. Zauważmy więc, że jako ojcowie mamy niesamowity przywilej uczestniczenia w tym co czyni Bóg Ojciec względem swego stworzenia! To nadzwyczajna rzecz, że będąc ojcami możemy naśladować Boga jako Ojca, rozmieć Boga lepiej jako Ojca, poznawać Go jako Ojca. I wnosić istotę Jego ojcostwa do naszych rodzin!

Biblia naucza, że cały świat jest Bożą wystawą i obrazuje charakter Boga. Niebiosa ogłaszają Jego dzieła – Ps 19:1-6, wszelkiej stworzenie objawia Boga – Rzym 1:19-20. Wszystko w pewien sposób objawia Go i wszystko wokół coś nam mówi na temat Jego chwały, boskości, cech.

Dlatego chcąc zrozumieć na czym polega ojcostwo, co to znaczy być chrześcijańskim ojcem musimy zacząć od podstaw, od początku. Dlatego, że idea ojcostwa nie bierze się z próżni. Nie wynika z faktu, że ktoś akurat tym słowem zechciał opisać naszą rolę jako twardzieli, mężczyzn płodzących dzieci. 

Kiedy więc pytasz się: co to znaczy być dobrym ojcem? Jakim ojcem mam być? – nie powinieneś zaczynać od końca, ale od początku. Od tego kim jest i jaki jest Niebiański Ojciec. 

poniedziałek, 19 listopada 2012

Komisja Europejska i misjonarze bez krzyża

Jak informuje portal http://wiadomosci.dziennik.pl Słowacja chciała upamiętnić przybycie świętych Cyryla i Metodego na Morawy. Bank miał wybić specjalne monety o nominale 2 euro. Komisja Europejska uznała jednak, że świętych trzeba ocenzurować. Zaleciła więc usunięcie z projektu monety o nominale 2 euro z wizerunkami świętych Cyryla i Metodego krzyży na ich ornatach i aureol nad ich głowami - oznajmiła w niedzielę rzeczniczka Narodowego Banku Słowackiego. 

Rzeczniczka NSB Petra Pauerova powiedziała słowackiemu dziennikowi "Pravda", że Komisja Europejska, przychylając się do "propozycji niektórych krajów Wspólnoty" zaleciła usunięcie wspomnianych atrybutów z pierwotnego projektu monety. Ponieważ moneta zostanie dopuszczona do obiegu we wszystkich krajach strefy euro, projekt powinien respektować zasady "neutralności religijnej" - wyjaśniła Pauerova.

Św. Cyryl (926-869) i św. Metody (815-885) byli pierwszymi misjonarzami Słowiańszczyzny. To właśnie im słowiańska część Europy zawdzięcza przyjęcie wiary chrześcijańskiej i jej zakorzenienie w kulturze. Święci Kościoła katolickiego i Kościoła prawosławnego, nazwani Apostołami Słowian przybyli z Bizancjum do państwa wielkomorawskiego w 862 roku na prośbę tamtejszego władcy Rościsława. Obaj znali język i obyczaje słowiańskie, gdyż zajmowali się wcześniej chrystianizacją Słowian południowych, zamieszkujących tereny wokół bizantyjskich Salonik. Obaj już wcześniej podjęli się przekładu Pisma Świętego na język słowiański, na potrzeby przekładu stworzyli specjalny 40-literowy alfabet - głagolicę.

W ikonografii święci przedstawiani są w strojach pontyfikalnych jako biskupi greccy lub łacińscy. Ich atrybutami są: krzyż, księga i rozwinięty zwój z alfabetem słowiańskim. 

Jak widać fakt wpływu chrześcijaństwa na kształtowanie tożsamości, kultury europejskiej bardzo mierzi. Tymczasem nie da się w poprawny sposób nauczać historii Europy pomijając to kim był Św. Augustyn, Anzelm, Hieronim, Cyryl i jaki był ich wkład. Nie jesteśmy w stanie nauczyć dzieci szacunku do innych kultur bez szacunku dla własnej kultury i cywilizacji. Tylko wtedy zrozumiemy fakt okazywania przez kogoś szacunku do swojej matki jeśli sami mamy szacunek do swojej. Jeśli nie rozumiemy gdzie jesteśmy na mapie historii to pozbawiamy się zrozumienia teraźniejszości. Tymczasem nową ideologią Unii Europejskiej staje się "zacieranie pamięci" o historii i symbolach z powodów jej coraz bardziej wyrazistego religijnego wyznania (nie)wiary.

Niniejsza decyzja to przejaw pogardy dla suwerenności, kultury i historii Słowacji oraz braku szacunku dla tożsamości samych "świętych". Nie ma to
 nic wspólnego z tzw. "neutralnością religijną" - bożkiem i współczesnym narzędziem sekularystycznej ideologizacji.

sobota, 17 listopada 2012

"W Starym Kadrze" w poniedziałek!

Już w najbliższy PONIEDZIAŁEK o godzinie 19.30 zapraszam na kolejne światopoglądowe spotkanie dyskusyjne w kawiarni W STARYM KADRZE ul. Grobla I 3/4 w Gdańsku (naprzeciwko Fontanny Czterech Kwartałów i Rossmana przy ul. Św. Ducha).

W tym roku inspira
cją do dyskusji są 30 minutowe filmy o tytule „Jak więc powinniśmy żyć?” autorstwa Francisa Schaeffera. Projekcje przedstawiają bieg historii od czasów starożytnego Rzymu do współczesności, pokazując w jaki sposób światopoglądowe założenia warunkują działania w danej kulturze i społeczeństwie w dziedzinie sztuki, nauki, polityki oraz religii.

Zamawiamy kawę, herbatę lub gorącą czekoladę, oglądamy film, a następnie... dyskutujemy. Wstęp wolny (wypadałoby jedynie coś zamówić :) Spotkania odbywają się co 2 tygodnie.

Temat najbliższego spotkania: ŚREDNIOWIECZE: miało ono wiele pozytywnych elementów chrześcijańskiego społeczeństwa. Jednak zmieszanie biblijnego chrześcijaństwa z humanizmem spowodowało odejście od apostolskiego modelu kościoła. Czy więc kościół miał pozostać bez zmian po śmierci apostołów? Czy i w jakim względzie zaadoptowanie się do nowych czasów i wyzwań było korzystne? Co było przejawem pójścia na kompromis?

piątek, 16 listopada 2012

Wieczerza Pańska to nie protestancki święty obrazek

Wieczerza Pańska to znak łaski i Bożej przychylności. Nie jest jedynie potwierdzeniem naszego przymierza z Bogiem, ale również je utwierdza, odnawia i umacnia.

Kiedy spożywamy chleb przy Stole Pańskim to nie tylko karmimy się „symbolicznie”, ale karmimy się realnie. Podobnie rzecz się ma z winem. To wskazuje na fakt, że Komunia jest dla nas prawdziwym posileniem, nie zaś wystawą wspaniałych dzieł od Boga lecz do oglądania za szybą.

Bóg nie jest sprzedawcą, który mówi: „Proszę, możesz spojrzeć, a nawet skosztować kawałek chleba i powspominać co kiedyś uczynił mój Syn”. Stół Pański to nie tylko opowiadanie o historii (choć zgodnie z 1 Kor 11:26 również zawiera ten aspekt). Przy Stole Bóg także działa w teraźniejszości. Mówi nam: „Poprzez ten chleb i wino karmię cię ciałem i poję krwią mojego Syna, aby posilić twoje ciało, krew i duszę. Abyś w mocy tego posiłku, który przed tobą zastawiam, żył jako mój uczeń w swoich codziennych powołaniach".

Wieczerza Pańska to nie protestancki święty obrazek, przy którym zamykamy oczy, pochylamy głowy i wyobrażamy sobie cierpienia Jezusa. Wieczerza Pańska to sakramentalny posiłek, duchowa uczta, na którą zaprasza nas sam Bóg. I podobnie jak przy Słowie karmi nas: strapionych, wątpiących, upadających. Zatem bierz i jedz. Bierz i pij. Bóg jest dobry.  

czwartek, 15 listopada 2012

Bądź zadowolony ze swojej żony

Jednym z najważniejszych biblijnych pouczeń dla małżonków aby chronić ich przed pożądliwością wobec cudzej żony i męża jest... zadowolenie.

"Niech będzie błogosławiony twój zdrój, a raduj się z żony twojej młodości! Miłej jak łania, powabnej jak gazela! Niech jej piersi zawsze sprawiają ci rozkosz, upajaj się ustawicznie jej miłością! Dlaczego, synu mój, masz się rozkoszować obcą i ściskać pierś cudzej? Gdyż przed oczyma Pana jawne są wszystkie drogi człowieka i On zważa na wszystkie jego ścieżki.  – Przyp. Sal 5:18-21

Mężu, powinieneś być zadowolony ze swojej żony. Nie czyń porównań. Czy na świecie nie ma innych pięknych, atrakcyjnych kobiet? Oczywiście są! Abyś jednak nie zżerało cię grzeszne pożądanie tego co nie jest twoje – Pismo mówi: bądź wdzięczny i zadowolony z żony, którą masz. Doceń jej walory, ciesz się nimi i dziękuj Bogu za żonę, którą masz od Boga. Czy modlisz się dziękując Bogu za nią? Za jej urodę, wygląd? Za trud wychowania dzieci? Inteligencję? Wsparcie? Kiedy ostatnio ją przytuliłeś? Kto znalazł żonę, znalazł coś dobrego i zyskał upodobanie u Pana. - Prz 18:22

Żono, powinnaś być zadowolona ze swojego męża. Czy jest idealny? Nie! Powiem więcej: jest grzesznikiem. Czy na świecie nie ma innych wspaniałych, rycerskich, przystojnych mężczyzn? Są! Kiedy jednak ostatnio podziękowałaś Bogu za męża, pochwaliłaś go? Kiedy ostatnio podziękowałaś za jego konkretne cechy: pracowitość, troskę o rodzinę, miłość do Boga lub (jeśli nie jest chrześcijaninem) to, że nie jest przeciwny twojemu oddaniu Jezusowi? 

To wszystko są przejawy tej ważnej rzeczy: zadowolenia.

środa, 14 listopada 2012

Obowiązek celibatu wbrew Pismu i porządkowi stworzenia

Biblia naucza, że życie w celibacie to pewna możliwość dla każdego, a nie obowiązek dla duchownego. Bóg nigdy automatycznie nie łączy powołania do służby duszpasterskiej z powołaniem do życia w celibacie. Generalną zasadą wynikającą z porządku stworzenia jest to, że człowiekowi niedobrze jest gdy jest sam (Rdz 2:18) ponieważ jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga, który nie jest kawalerem lecz jednością w społeczności różnych względem siebie Osób. Samotny mężczyzna jest dobrym obrazem Allaha, nie zaś Trójedynego Boga Biblii. 

Zauważając to jako zasadę musimy rozpoznać, że niektórzy mają dar celibatu - jeśli nie pojawiają się w nich pożądania natury seksualnej. To jednak bardzo wyjątkowy dar i z tego co widać nie dotyczy znacznej większości kobiet i mężczyzn (również wśród duchownych). 

Kościół wymagając od duchownych celibatu - najzwyczajniej grzeszy ponieważ:

1. Unieważnia Boże Słowo. 
2. Występuje przeciwko porządkowi stworzenia. 
3. Stawia własne wymagania ponad Bożymi. 
4. Obarcza duchownych jarzmem, którego nie nakłada na nich Bóg. 
5. Uniemożliwia zdrowy rozwój kościoła polegający na przywództwie mężczyzn będących mężami, ojcami, którzy swoim życiem wskazują wiernym co to znaczy być uczniem Chrystusa, ale i ambasadorem w rodzinie. Kościół Katolicki jest zarządzany przez starych kawalerów co samo w sobie jest sporym dziwactwem, które nie ma nic wspólnego z nauczaniem Pisma Świętego oraz porządkiem w naturze stworzonej przez Boga.

wtorek, 13 listopada 2012

Utnij to!

(29) Jeśli tedy prawe oko twoje gorszy cię, wyłup je i odrzuć od siebie, albowiem będzie pożyteczniej dla ciebie, że zginie jeden z członków twoich, niż żeby całe ciało twoje miało pójść do piekła. (30) A jeśli prawa ręka twoja cię gorszy, odetnij ją i odrzuć od siebie, albowiem będzie pożyteczniej dla ciebie, że zginie jeden z członków twoich, niż żeby miało całe ciało twoje znaleźć się w piekle. - Ew. Mateusza 5:29-30.

Nasz Pan poucza, że powinniśmy oddzielić się od wszystkiego co prowadzi nas do grzesznej pożądliwości ponieważ prawdziwe cudzołóstwo jest sprawą serca. Wewnętrzne cudzołóstwo jest poważną sprawą. Tak poważną, że zamiast upaść pod Bożym sądem za grzech, powinieneś raczej pragnąć samookaleczenia. Jeśli usunięcie oczu i rąk usunęłoby grzech to jest on na tyle poważną sprawą aby to zrobić. Zatem z jednej strony jest tu pewna dosłowność, ale z drugiej jest to metafora mówiąca o odcinaniu wszelkich rzeczy, sytuacji, które prowadzą do grzesznej pożądliwości.

Zatem jeśli masz problem z grzesznymi myślami to nie chodzi dosłownie o twoją rękę i oko. Samookaleczenie, podobnie jak ascetyzm (Kol 2:20-23) nie działa gdy mówimy o zniszczeniu grzechu. Czy odcięta ręka lub wyłupione oko rozwiązałoby problem grzechu? Czy winą oka jest, że spogląda pożądliwie? Czy winą ręki jest, że popełnia grzech? Co tak naprawdę prowadzi nas do grzechu? Co produkuje grzech w nas? Innymi słowy: co naprawdę należy odciąć? W rzeczywistości naszym zbrukanym grzechem członkiem jest serce (Mt 15:19).

Słowa o odcięciu oka i ręki mówią nam o konieczności zniszczenia, uśmiercenia wszystko co prowadzi, prowokuje nas do pożądliwości. Tu nie ma mowy o żadnych kompromisach. Jeśli u pań grzeszne myśli o objęciach innego niż mąż mężczyzny prowokuje czytanie romansów, spędzanie czasu sam na sam z przystojniakiem w pracy wówczas Biblia mówi: Utnij to! Unikaj sytuacji, które powodują pragnienie zbliżenia seksualnego, do którego nie masz prawa. Jeśli u mężczyzn grzeszne pożądanie prowokuje oglądanie telewizji, programów z paniami z dużymi dekoltami, oglądanie tancerek itp. – Jezus mówi: Utnij to!

Oczywiście będą i tacy, którzy stwierdzą: Czy to nie przesada? Czy nie jest zbyt radykalne? Jeśli zadajesz takie pytania to nie rozumiesz:
- swojego powołania jako chrześcijanina. Nie dostrzegasz tego co Bóg chce czynić z twoim charakterem, sercem, życiem.
- nie dostrzegasz brzydoty grzechu. Lubisz się nim bawić zamiast nienawidzić.
- nie rozumiesz co się stało na krzyżu. To co nazywasz „przesadą” jest przyczyną tego, że Chrystus wisiał na krzyżu. Ilekroć myślisz o niewinnym łechtaniu twojej pożądliwości pomyśl o cenie, która została zapłacona za każdy twój grzech.

Nawet jako chrześcijanie często jesteśmy obłudni. Mówimy: każdy wierzący człowiek po swoim nawróceniu powinien z szuflady wyrzuć do śmierci stare "obrazkowe" gazety lub filmy, które prowokowały go do grzesznej pożądliwości. Ale szuflada w sercu: Aaa to co innego. Tam możesz trzymać co chcesz. I tak nikt tego nie widzi. Przecież nie oglądam tego co wcześniej.

Jezus mówi: musisz zrobić porządek w sercu. To tam gnieżdżą się grzeszne myśli, pragnienia, wyobrażenia. Jeśli jakaś relacja prowadzi cię do grzesznej niemoralności Biblia mówi: Utnij to! Lepiej ją uciąć niż żebyś trafił do piekła. Jeśli twój komputer czy TV cię prowokują do tego – usuń je Jeśli chłopak lub dziewczyna chcą zaciągnąć cię do łóżka przed ślubem – Biblia mówi: utnij to! To nie jest osoba dla ciebie. To relacja, która będzie cię prowokowała do nieczystości i oddalała od Chrystusa.

Czy twoje serce pragnie Boga, świętości, a pożądliwość jest pułapką dla twoich myśli, w którą zdarza ci się wpaść? Czy jest odwrotnie: lubisz to grzeszne łechtanie serca, pożądliwe spojrzenia, reklamy o seksualnym podtekście, oglądanie półnagich modelek i zapewniasz się: ale one są ubrane! Poza tym wiesz, to taka rozrywka. Przestań być taki purytański. Jeśli tak myślisz to twoja pożądliwość serca jest symptomem choroby zwanej grzechem.

Są ludzie, którzy namiętnie lubią oglądać kolorowe zdjęcia półnagich gwiazd show-biznesu, namiętnie czytać newsy o ich rozwodach, cieszyć zmysły oglądaniem zmysłowych tancerek. Niektórzy pytają: co tu jest nie tak? Chrystus jednak każe nam zadać inne pytanie: dlaczego postanawiasz tymi rzeczami karmić umysł? Tu jest coś nie tak.

W sobotę będę w Malborku

Na sobotniej konferencji w Malborku mam mieć dwa wykłady na temat ojcostwa. Zapraszam. 


poniedziałek, 12 listopada 2012

Różnica między patriotą, a nacjonalistą

Jaka jest różnica między patriotą, a nacjonalistą? Patriota jest wdzięczny. Nacjonalista jest pyszny. Patriota mówi: Bóg powołał mnie abym angażował się w sprawy swojego kraju i czynił lepszym miejscem. Nacjonalista mówi: Polska dla Polaków :) Patriotyzm opiera się na zrozumieniu innych. Nacjonalizm na niezrozumieniu innych.

Życie zaczyna się w piątek

Jeśli praca jest dla ciebie jedynie sposobem "robienia kasy", a nie błogosławieństwem, powołaniem od Boga i służbą Jemu, to znaczy, że twoje życie zaczyna się w piątek wieczorem.

Pan Jezus nie pozostał kawalerem

"Słyszeliście, iż powiedziano: Nie będziesz cudzołożył. A Ja wam powiadam, że każdy kto patrzy na niewiastę i pożąda jej, już popełnił z nią cudzołóstwo w sercu swoim". - Ew. Mateusza 5:27-28.


Pan Jezus w Kazaniu na Górze cytuje Prawo, a następnie je wyjaśnia. I znów: nie przeciwstawia swojego nauczania Prawu, ale jego faryzejskiemu zrozumieniu. Faryzeusze nauczali, że złamanie przykazania "Nie cudzołóż" polega jedynie na spędzeniu nocy w łóżku cudzej żony (Mt 5:27). Nasz Pan idzie dalej. Wskazuje, że prawdziwy problem leży nie tylko w tym co robimy, ale w tym czego pragniemy (Mt 5:28).

Mówisz: Popatrz. Nie zdradzam żony. Sypiam tylko z nią. Jestem tylko jej wierny. Tak mówi forma, litera Prawa. Jednak treść, duch Prawa pyta: Jakie są twoje pragnienia? Kogo tak naprawdę pożądasz? Jakie są twoje myśli w sypialni lub poza nią?

Zatem nie musisz się angażować w fizyczne cudzołóstwo aby złamać VII przykazanie. Łamiesz ja na wiele innych sposobów, np. oglądając pornografię, bawiąc się w grzeszny, niekontrolowany sposób myślami, uczuciami i wyobraźnią, pożądając w myślach osobę, która nie jest twoim mężem lub żoną. Nasz Pan mówi jasno: niekontrolowana pożądliwość prowadzi do samego piekła: 1 Kor 6:9-10, 18-20.

Oczywiście Biblia nie zabrania każdego pożądania seksualnego. Bóg obdarzył człowieka seksualnym pragnieniem już przed upadkiem i jest ono błogosławionym darem. Pismo Świętej jednak naucza, że kontekstem dla naszych seksualnych pragnień powinno być małżeństwo - miłosne towarzystwo męża i żony. 

Grzech oczywiście spowodował, że człowiek szuka seksualnego spełnienia w grzeszny sposób. Wiele rzeczy na temat seksualności moglibyśmy się nauczyć spoglądając na porządek stworzenia. Bóg stwarza świat i wszystko co stworzył określa mianem dobrego. Jednak szóstego dnia stwarza człowieka i mówi: Tu jest jest niedobrego. O czym mowa? O tym, że człowiek jest sam. Czyli pierwsza rzecz: Samotność nie jest dobra ponieważ Bóg nie jest samotny. Jest społecznością kochających się wzajemnie Osób. Po drugie: Adam nie znajduje odpowiedniego towarzystwa wśród zwierząt. Dlatego Stary Testament stanowczo potępia zoofilię. Po trzecie: Bóg stwarza odpowiednie towarzystwo dla Adama. Jednak nie jest to Krzysztof ani Artur. Nie w ramionach drugiego mężczyzny Adam znajduje spełnienie i najbardziej intymną więź, ale u boku kobiety - Ewy, która została wzięta z jego boku. Nie mamy więc ani Krzysztofa, ani trzech Ew. Dlatego nie tylko współżycie homoseksualne jest zabronione w Piśmie, ale i poligamia.

Biblia naucza, że pożądanie seksualne jest dobre o ile jest skierowane na małżonka. Sam Pan Jezus jest Mężem, który ma upodobanie wyłącznie w swojej Oblubienicy. Oczywiście nie jest to więź natury seksualnej lecz powinniśmy zauważyć, że nasz Pan będąc wierny Jednej Kobiecie (kościołowi) nie rozgląda się za innymi (religiami). Nie jest celibatariuszem, lecz monogamistą wiernym swojej Wybrance. Obiecuje, że nigdy jej nie opuści. Troszczy się o nią, poświęca Siebie, zaopatruje, służy, karmi, chroni, naucza. Tą prawdę maluje przed nami Ap. Paweł w Liście do Efezjan 5:22-33 stawiając Chrystusa - Doskonałego Męża jako wzór do naśladowania dla ziemskich mężów. 

Nasz Pan przeciwstawia się więc grzesznemu pragnieniu i pożądaniu. Mówi pożądaniu o cudzej żony, ale zastosowanie dotyczy seksualnego pragnienia ukierunkowanego na  każdą osobę, która nie jest naszym małżonkiem.

sobota, 10 listopada 2012

Trzeba się wyluzować

Rację mają ci, którzy twierdzą, że 11. listopada, w rocznicę odzyskania niepodległości powinniśmy się wyluzować. 

Dodałbym jednak: ale wyluzować z konkretnego powodu: po 123 latach niewoli Polska odzyskała wolność. To jest ten powód wyluzowania. I warto o tym powodzie pamiętać, przekazywać go dzieciom i żyć tak jakby był on czymś więcej niż doktryną polityczną środowisk narodowych (nie mylić z patriotycznymi). To jak? Luzujemy się i świętujemy: winko, ciasto i radosna muzyka. Globaliści, "obywatele świata", anty-patrioci, bojówkarze Antify, aktywiści KryPy, dzieci Matki Ziemi i inne smutasy, którzy jutro nie świętują niech żałują! Bądźcie chociaż wdzięczni tym, dzięki którym jutro w wolnym kraju możecie w wolny sposób nie świętować.

Polityczne konsekwencje, nie zaś środki

W kontekście politycznych napięć i dyskusji nam, chrześcijanom nie wolno zapominać, że autorytet Chrystusa w świecie rozprzestrzenia się poprzez duchowe, nie zaś polityczne środki. Bożym narzędziem zdobywania ludzkich serc są Słowo, sakramenty, wzrost, uświęcenie i zaangażowanie we wspólnocie kościoła nie zaś polityczne uchwały. Oczywiście panowanie Chrystusa niesie ze sobą polityczne konsekwencje, jednak Jego Królestwo nie szerzy się w ten sam sposób co inne królestwa. 

Ewangelia utwierdza Prawo

Osobiście należę do tych chrześcijan, którzy po nawróceniu do Boga zadawali sobie pytanie: skoro Bóg zbawił mnie z łaski to teraz czym mam się kierować w moim chrześcijańskim życiu? Czy Prawo Boże jest aktualne czy też mam się zdać na bliżej nieokreślone "prowadzenie Ducha"?

Jaki jest więc status Bożego Prawa? Chrystus mówi wyraźnie, że ono stoi, zachowuje ważność i ponadczasowość. "Dopóki nie przeminie niebo i ziemia, ani jedna jota, ani jedna kreska nie przeminie z zakonu, aż wszystko to się stanie. Ktokolwiek by tedy rozwiązał jedno z tych przykazań najmniejszych i nauczałby tak ludzi, najmniejszym będzie nazwany w Królestwie Niebios; a ktokolwiek by czynił i nauczał, ten będzie nazwany wielkim w Królestwie Niebios" (Mt 5:18-19).

Jedną z największych zagrożeń dla chrześcijanina jest przekonanie, że powinniśmy być “nowotestamentowymi”, a nie “biblijnymi” chrześcijanami. Oddzielamy drastycznie Stary Testament od Nowego tak jakby były to dwie różne książki o dwóch różnych Bogach, dwóch różnych religiach, dwóch różnych drogach zbawienia. Oczywiście takie przekonania nie biorą się ani z czytania Nowego ani Starego Testamentu. Niewiele rzeczy jest dobitniej nauczanych w Nowym Testamencie niż kontynuacja i wzmocnienie autorytetu Starego.

Człowiek musi żyć każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych – Mt 4:4. Jesteśmy zachęcani abyśmy czerpali nadzieję z Pism ST – Rzym 15:4, one nas obdarzają mocą ku zbawieniu - 2 Tym 3:15 i wyposażają w kompletny sposób do służby – 2 Tm 3:16-17. Uczymy się z nich o przymierzach, których dziedzicami jesteśmy: Ef 2:12-13; NT przywołuje nam przykłady ludzi ze Starego Testamentu, których postawy powinniśmy unikać - 1 Kor 10:11 i których, których życie mamy naśladować - Hbr 11. Jest podstawą przyjęcia ewangelii – Dz. Ap. 17:11.

Ci, którzy zaprzeczają aktualności Prawa będą nazwani ostatnimi w Królestwie Bożym. Co więc oznaczają słowa, że Chrystus przyszedł wypełnić Prawo i proroków, a nie rozwiązać? Wypełnił je w ten sposób, że swoimi czynami wskazywał na wszystko, co o Nim było mówione wcześniej.To co się zmieniło to fakt, że Prawo nie jest już dla nas aktem oskarżenia. Chrystus wziął na siebie przekleństwo wynikające z naszego złamania Prawa. W tym sensie nie jesteśmy "pod prawem". Prawo jest obecnie dla nas drogowskazem do pobożnego, dobrego, bogobojnego życia, a nie oskarżycielem.

Świat podlega zmianom, ale nie Boże Prawo. Ono jest pewnym gruntem pod naszymi nogami. Możesz mieć pewność, że zmienią się jeszcze nie raz paradygmaty nauki, twoje uczucia i deklaracje, zmienia się kultura i cywilizacje. Jednak Słowo Boże jest od wieków to samo. Dlatego nie głosimy bezkrytycznego zaufania nauce, hołdu dla cywilizacyjnego postępu, ideałów humanizmu. Niejednokrotnie ludzie przekonali się, że nie posiadają trwałych fundamentów jeśli nie są oparte na Bożym Słowie. Głosimy Słowo Chrystusa, które jest niezmienne. Bóg jest wczoraj, dziś i na wieki ten sam.

Prawda, że Bóg się nie zmienia to wspaniała pociecha dla nas. To ogromny komfort szczególnie dzisiaj – gdy wszystko w bardzo szybkim tempie podlega zmianom. Mimo iż nadal są zwolennicy telefonów Nokia sprzed 15 lat, to najczęściej to co było w tamtym czasie technologiczną nowinką obecnie jest ukazywane nieomal jak muzealny eksponat.

Biblijna prawda o tym, że jesteśmy zbawieni z Bożej łaski przez wiarę nie znosi Prawa (Rzym 3:31). Gdyby bowiem Prawo nie obowiązywało wszystkich to nie bylibyśmy grzesznikami. Czym bowiem jest grzech? Jest złamaniem Prawa. Nie prawa cywilnego, ale Prawa Bożego. Jeśli nie jesteśmy grzesznikami (bo Prawo nas rzekomo nie obowiązuje) to nie potrzebujemy ani przebaczenia, ani Zbawiciela! Zauważmy więc druzgoczące konsekwencje odrzucenia autorytetu i aktualności Prawa.

Dlaczego potrzebny był krzyż chrystusowy? Właśnie dlatego, że wymagań łamanego Prawa nie można było po prostu oddalić! Wymogi sprawiedliwości musiały zostać spełnione. To się stało kiedy niewinny Zastępca umarł w miejsce winnych grzeszników.  Jezus został ukrzyżowany ponieważ Prawo ciążyło nad nami i nie sposób było go ominąć. Jeśli więc mówimy, że nie było innego sposobu zbawienia, utwierdzamy Prawo, potwierdzamy jego aktualność. Wciąż grzeszymy, nieprawdaż? Prawo więc wciąż nas obowiązuje. Wciąż głosimy potrzebę nawrócenia człowieka do Boga, prawda? Dlaczego? Ponieważ podlegamy Prawu.

Ewangelia nie jest wrogiem Prawa. Ewangelia mówi, że Chrystus wypełnił wymogi Prawa: zarówno poprzez swoje życie, jak i śmierć. Jednak w ten sposób nie spowodował, że od 2 tysięcy lat Prawo jest nieaktualne. Jego ofiara wciąż jest aktualna ponieważ wciąż człowiek łamie Boże Prawo i potrzebuje odkupienia.

Ewangelia nie działa więc w odizolowaniu. Nie mówi jedynie o tym jak uzyskać zbawienie. Ewangelia prowadzi do zmienionego życia, zmienionego świata. Nie możemy więc mówić o krzyżu pomijając nauczanie, które się z tym wiąże. I tu mamy rolę Prawa, które wskazuje nam na czym polega Boża świętość, czym jest sprawiedliwe życie i jak mamy żyć w naszych rodzinach, jako kościół i społeczeństwo.

piątek, 9 listopada 2012

Zachowanie ateisty zakłada wiarę w Boga

W ateizmie świat jest materią w ruchu. Wszystkim „rządzi" chaos i przypadek (choć samo to stwierdzenie to oksymoron). Nie ma więc w nim miejsca na abstrakcyjne, stałe, uniwersalne, niematerialne prawa – logiki przyrody, fizyki. Takie rzeczy jak stałość, prawo, harmonia, planowość, przewidywalność nie mają racji bytu na założeniach ateisty dotyczących natury i pochodzenia świata. W ateizmie nie ma osobowej Istoty, która powoduje, że przyciąganie ziemskie w każdym miejscu i w każdym czasie zawsze tak samo funkcjonowało oraz będzie funkcjonować. Nie ma Osoby, która jest autorem życia na ziemi, a w związku z tym określa, że przykładowo zgładzenie życia ludzkiego przez innego człowieka jest etycznie złe.
W ateizmie (konsekwentnym, a więc naturalistycznym i materialistycznym) wszystko sprowadza się do przypadku i czysto subiektywnej oceny danej osoby, sytuacji, zachowania - z perspektywy jej użyteczności (wedle czysto subiektywnej oceny każdego człowieka) i to jedynie w danej sekundzie, w jednym miejscu. Oczywiście ateista zachowuje się w zupełnie inny - od owych konsekwencji – sposób. Opisuje świat i zachowuje się w nim tak jakby jednak istniały stałe, niematerialne, obiektywnie istniejące prawa (fizyczne, etyczne, matematyczne) niezależne od czasu czy miejsca. Przykładowo – sama dyskusja ateisty na temat treści tego wpisu zakłada, że wierzy on w istnienie obiektywnej prawdy, którą chce odkrywać. Pewne twierdzenia uważa bowiem za nieprawdziwe, inne za wewnętrznie niespójne. Używa więc uniwersalnych, niematerialnych kategorii: prawda – fałsz w opisie rzeczywistości (która wg niego nie ma Autora, celowości itp.). Każdy ateista (chrześcijanin także) zakłada iż:
- prawda jest poznawalna
- istnieją narzędzia dla dokonania jej weryfikacji
- jest w posiadaniu przynajmniej cząstkowej, ale obiektywnej prawdy (skoro argumentuje udowadniając błędy teistycznego podejścia)
- zakłada, że jej poszukiwanie, dyskusja na ten temat ma jakiekolwiek znaczenie!
Jednak wszystkie powyższe wnioski są zupełnie niekompatybilne z punktem wyjścia ateisty jeśli chodzi o jak powstał, czym jest świat, kim jesteśmy, dokąd zmierzamy, czym jest rozum itp. Ateizm wyraża więc nie tylko etyczne uprzedzenie wobec Boga, ale także nie przechodzi testu wewnętrznej niespójności. Ateista formułuje wnioski, używa praw logiki, żyje tak jakby świat był opisany przez Boga.

czwartek, 8 listopada 2012

Konserwatywne wartości, prawicowe partie i "tradycyjny" model rodziny

(21) Słyszeliście, iż powiedziano przodkom: Nie będziesz zabijał, a kto by zabił, pójdzie pod sąd. (22) A Ja wam powiadam, że każdy, kto się gniewa na brata swego, pójdzie pod sąd, a kto by rzekł bratu swemu: Racha, stanie przed Radą Najwyższą, a kto by rzekł: Głupcze, pójdzie w ogień piekielny. - Ew. Mateusza 5:21-22

Pan Jezus wyjaśniając przykazanie "Nie zabijaj" rozprawia się z grzechem bardziej subtelnym niż morderstwo, ale który również jest złamaniem prawa. Przejawy jego popełnienia nie są jednak tak oczywiste (gniew, pogarda, obmowa). Patrząc na osobę, która pielęgnuje w sobie gniew i nienawiść nie zobaczymy dymiącej strzelby i zakrwawionego noża. 

Możliwe jest więc abyśmy robili coś w sprawiedliwy sposób, ale i jednocześnie grzeszyli. Możesz np. nakarmić bliźniego i jednocześnie grzeszyć gdy robisz to w nieodpowiedni sposób, z niewłaściwych pobudek. Nasze działanie może jawić się jako słuszne, ale nasze motywacje są grzeszne. Zatem nie wystarczy, że powiesz iż robisz coś w poprawny sposób: poprawnie się modlę, chodzę co tydzień do kościoła, daję Bogu ofiarę, spędzam czas z rodziną. Pan Jezus każe nam zadać sobie pytanie: z jakim nastawieniem to robisz?

Przynosisz Bogu dziesięcinę. Dobry czyn. Ale dlaczego to robisz? "Bo inni dają więc nie będę gorszy. Trudno. Do widzenia moje 200 zł. Do widzenia nowa płyto. Takie już są zasady". To nie jest ofiara dla Boga. Nasze serce, myśli, intencje są równie ważną ofiarą, którą składamy Bogu. Bóg nie chce jedynie poprawnie wykonanych czynności liturgicznych, twoich pieniędzy czy odpowiednio wydawanych poleceń dzieciom. W rzeczywistości brzydzi się nimi jeśli są wykonywane jako wyuczony przepis bez odpowiedniej, szczerej i uległej Jemu postawy serca (Amosa 5:21-23).

Gdy mówisz dziecku: "Szanuj dorosłych" to nie tylko chodzi o mówienie Dzień dobry i Dziękuję. Chodzi o postawę serca odzwierciedlającą chętne okazywanie szacunku bez złych myśli i złego nastawienia. Jeśli Pismo uczy abyśmy przepraszali tych, których ranimy to nie chodzi o słowo „przepraszam”, ale o żal za grzech, w którym słowo "przepraszam" jest jego zewnętrznym wyrazem. W każdym przykazaniu Bogu chodzi o nasze serce, a nie jedynie formę. Dlatego uczmy się (i nasze dzieci) nie tylko zasad, ale miłości do tych zasad. Nie chodzi nam o bycie religijnymi ludźmi, którzy potrafią uczynić pewne religijne gesty, ale mamy być kochającymi Chrystusa i bliźnich radosnymi synami i córkami Boga. Jemu nie chodzi tylko o to byś nie popełniał zabójstwa i cudzołóstwa, ale abyś był miłośnikiem sprawiedliwości. Nie tylko więc unikaj tego co złe, ale miej upodobanie w tym co dobre.

Niekiedy myślimy o uświęceniu w czysto mechaniczny sposób: tak długo jak się nie upiłem, nie klnę, nie kradnę Bóg mnie akceptuje i wszystko jest OK. Ale nie ma znaczenia, że nosimy pychę, dumę, mamy letnie ospałe serce. Zadowalamy się, że poszliśmy do kościoła, ale mniejsza z tym czy nasze uwielbienie było płomienne i pełne miłości dla Chrystusa.

Nie zapominajmy, że w Bożym Prawie nie chodzi o to byśmy dostosowali się do jakiegoś etycznego, judeochrześcijańskiego systemu, ale o to byśmy znali Boga lepiej i kochali Go bardziej. Niektórzy postrzegają Prawo tak jakby mogło sobie istnieć nawet bez Boga. I sądzą, że skoro popierają konserwatywne wartości, głosują na prawicowe partie i preferują tzw. "tradycyjny" model rodziny to znaczy, że są dobrymi chrześcijanami.

Pismo Święte zachęca nas abyśmy badali swoje posłuszeństwo Prawu Bożemu przez pryzmat więzi z osobą Chrystusa, a nie poprzez pewne regulacje, tak jakby zgodność z artykułem 67 i paragrafem 7d była zupełnie wystarczająca. Nie wolno nam uczynić z Kazaniem na Górze tego co faryzeusze uczynili z Prawem.