Obraz soli wskazuje nam na „negatywną” rolę chrześcijan w świecie, która polega na jego ochronie przed duchowym, moralnym gniciem. Jednak nie tylko mamy coś powstrzymywać. Mamy także coś zmieniać. I tu mamy drugą, tym razem "pozytywną rolę" do spełnienia - rolę światła. Światło rozświetla ciemności i niszczy ciemność, usuwa ją. Robi to po cichu. Światło nigdy nie skrzeczy, nie wierzga, nie mówi do ciemności: "Weźże zrób dla mnie miejsce!" Światło przychodzi i świeci pośród ciemności.
Naszą rolą w
świecie jest być światłem, nie zaś po prostu „moralnymi ludźmi”. Głosimy
Chrystusa, który jest źródłem tego światła i rozświetlił mrok naszych serc. Efezjan 5:8 - Byliście bowiem ciemnością, a teraz
jesteście światłością w Panu.
Zatem nie tylko otrzymaliśmy
światło. Również nas Pan uczynił światłem. Oczywiście kiedy mamy światło
to nie chcemy by oświetlało jak najmniejszą część pomieszczenia. Chcemy
rozświetlić jak największą przestrzeń. Pan Jezus nie jest więc
minimalistą. Mówi o naszym świadectwie w
świecie. Przyrównuje nas do miasta widocznego dla wszystkich. Bez
świadczenia o Chrystusie chrześcijanie są bezużyteczni dla świata i śmieszni: "Nie zapalają też świecy i nie stawiają jej pod korcem, lecz na świeczniku, i świeci wszystkim, którzy są w domu" - Mt 5:15
Korzec najprawdopodobniej był przedmiotem
służącym do tłumienia, zakrywania światła. Nasz Pan mówi o świetle nieco komicznie.
Kto chciałby chować światło pod korcem? Jeśli jesteś światłem,
ale za wszelką cenę chcesz ukryć światło Chrystusa w tobie, to zachowujesz się śmieszne i głupio. Ktoś kto konstruuje lampę to po by ukryła ona
światło trafiłby na listę 10 Najwspanialszych Głupoli Świata. :)
Oczywiście diabeł będzie nam
oferował korzec abyśmy się nim przykryli. Wówczas nikt nas nie pozna, nie wykryje. Przynajmniej unikniemy nieprzyjemnych konsekwencji. Pismo Święte jednak poucza
nas, że nie wolno nam się wstydzić Chrystusa, tłumić Jego światła w nas, tłumić
tego kim jesteśmy. Naszym powołaniem jest wpływać na świat. Po co? Aby was
podziwiali? Nie! w. 16 aby ludzie widzieli wasze
dobre uczynki i chwalili Ojca w niebie.
Chodzi więc o to aby świat
widział skąd pochodzi nasza cierpliwość, nasz charakter, nasza siła do
przebaczania, do nie chowania głowy w piasek. Pochodzi od Ojca w niebie. Swoim
życiem mamy prowadzić ludzi do Ojca. Czy robimy to? Czy zabiegamy o to? Naszemu Panu nie chodzi
oczywiście o obłudną manifestację pobożności by ludzie nas podziwiali i chwalili. Celem jest uwielbienie Ojca.