Krytykował również inne nauczanie, np. "słyszeliście iż powiedziano (...), a ja wam powiadam (...)".
Wielu ludziom oczywiście taki sposób mówienia nie podoba się. „Nauczajmy pozytywnie” – mówią. „Nie musisz krytykować poglądów innych”. "Panie Jezu, czy nie możesz być bardziej otwarty i wyrozumiały dla religii faryzeuszy? Przecież mają wielowiekową tradycję! Nie wypada byś szukał tego was łączy?"
Takie myślenie przedostaje się wszędzie. W polityce mówi się: „Niech kandydat Y na prezydenta, partia X nie uprawiają brudnej kampanii czyli nie wyszukują skaz w biografii, życiu, poglądach kontrkandydata. Proszę się skupić na głoszeniu w pozytywny sposób swojego programu”. Dziennikarze pytają: czy będziecie uprawiać „brudną” kampanię i atakować rywala? Jednak dlaczego mówienie prawdziwych rzeczy (zakładam, że o takich mówimy) o błędnych poglądach lub niemoralnym życiu osoby, która chce piastować najwyższe funkcje w państwie jest „brudną kampanią”? Jeśli tak jest to Pan Jezus, Jan Chrzciciel, prorocy, apostołowie Piotr, Jan i Paweł, uprawiali "brudną kampanię" powodując spadek poparcia w sondażach dla religijnego i politycznego establishmentu.
Ile razy słyszeliśmy stwierdzenia: "My tylko głosimy Jezusa. Nie zajmujemy się innymi poglądami, doktrynami i różnicami w chrześcijaństwie"? To brzmi niewinnie, ale jest straszliwym niebezpieczeństwem dla naszych dusz. Polega ono na osłabianiu siły ewangelii oraz prawdy. Biblia wiele razy daje nam pouczenia przywołując przykłady negatywnych postaw: nierozumnego młodzieńca, który szedł blisko domu cudzołożnicy, bogacza, który chlubił się swoim majątkiem, faryzeusza, który pełen pychy dziękował, że nie jest taki jak celnik itp.
Zatem tego typu nauczanie nie ma na celu "obgadywania" innych, ale uwypuklanie prawdy. Doktrynę o Trójcy (mimo iż kościół od wieków wierzył w bóstwo Chrystusa) uwypuklono w IV wieku na tle herezji ariańskiej. Doktrynę o usprawiedliwieniu z wiary uwypuklono w XVI w. na tle fałszywego nauczania o ludzkich zasługach jako warunku zbawienia. Kościół zaczął poważniej nauczać na temat rodziny, roli żon, mężów na tle błędów feminizmu. Herezje i błędy pełnią więc służebną rolę i zamiast denerwować się, że są lub udawać, że ich nie ma powinniśmy używać ich w pedagogiczny sposób aby uwypuklić jeszcze bardziej nauczanie Pisma Św. Tak robił nasz Pan. Naśladujmy Go.