Pan Jezus kieruje
błogosławieństwo wobec tych, którzy są głodni sprawiedliwości. Kiedykolwiek
jesteśmy głodni lub spragnieni dobrze wiemy, że nie są to przychodzące i
odchodzące kaprysy. Kiedy dopada nas głód to nie odchodzi kiedy postanawiamy z
nim walczyć albo nie myśleć o nim. Podobnie rzecz się ma z duchowym głodem i pragnieniem.
Kiedy odczuwamy duchowy głód to znika dopiero gdy zostaniemy nasyceni... przez Boga.
Jaki jest nasz duchowy apetyt? Czego pragniemy? Czego łakniemy? Nie gońmy za watą
cukrową gdy możemy być naprawdę nasyceni! Nie poświęcajmy wiele czasu na szukanie
tego co zarówno nie syci, jak i "sztucznie" niszczy głód. Stępiajmy to co osłabia w nas łaknienie sprawiedliwości czyli tego co jest szczególnie ważne i cenne w Bożych oczach. Jeśli jesz chipsy między posiłkami to gdy 30 minut później widzisz na swoim talerzu
schabowego z ziemniakami chwytasz się za brzuch i mówisz: ale nie jestem
głodny. Nie
jesteś ponieważ właśnie zjadłeś byle co i kiedy przed oczami masz naprawdę dobre jedzenie już "nie jesteś głodny".
W ten sposób niekiedy postępujemy ze sprawiedliwością. Nie łakniemy
jej bo karmimy serca innymi rzeczami: pragnieniem uznania, ustawicznej przyjemności, tymczasowego poczucia szczęścia ... Niekiedy myślimy: "Bycie sprawiedliwym przed Bogiem, pełnienie
sprawiedliwości? To jest może na 7 miejscu moich priorytetów. Nie jest to moje
główne danie. Może jakieś czwarte śniadanie - jeśli jeszcze znajdę miejsce na nie".
Nasz Pan poucza: pragnij
tego co jest wartościowe, a Bóg da ci radość i zaspokojenie. Błogosławieństwo spoczywa na tych, którzy pragną i łakną sprawiedliwości.
Ci, którzy nie
są głodni i nie pragną sprawiedliwości są zadowoleni
ze spożywania własnej sprawiedliwości. Chrystus oferuje nam prawdziwy chleb, a my
chcemy watę cukrową zrobioną własnym wysiłkiem. To był grzech chrześcijan w Laodycei Obj
3:17-18: "Ponieważ mówisz: Bogaty jestem i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję, a nie wiesz, żeś pożałowania godzien nędzarz i biedak, ślepy i goły, radzę ci, abyś nabył u mnie złota w ogniu wypróbowanego, abyś się wzbogacił i abyś przyodział szaty białe, aby nie wystąpiła na jaw haniebna nagość twoja, oraz maści, by nią namaścić oczy twoje, abyś przejrzał".
Ostatecznie to grzech, który leży u podstaw wszelkich innych
grzechów. Ci, którzy
nie pragną sprawiedliwości w oczach Bożych są zadowoleni z pożywienia, które
daje im ten świat. Ezaw sprzedał swoje pierworodztwo z powodu fizycznego głodu. Nie był złakniony błogosławieństwa i poświęcił je dla zaspokojenia pragnienia podsyconego miską soczewicy.
Łaknijmy i pragnijmy sprawiedliwości, a będziemy nasyceni.