Dziś powiedzmy o dwóch aspektach sprawiedliwości. Jutro powiemy o trzecim.
1. Musimy
pragnąć bycia widzianymi jako sprawiedliwi przez Boga. Dotyczy to właściwej relacji z Bogiem, bycia sprawiedliwym w Jego oczach. Tego rodzaju
sprawiedliwości nie jesteśmy w stanie wypracować własnymi uczynkami. Sami z
siebie jesteśmy grzeszni i niesprawiedliwi. Sprawiedliwość, o której mowa to
sprawiedliwość, którą otrzymujemy z zewnątrz, sprawiedliwość Chrystusa, którą
jesteśmy okryci przez wiarę w Niego. W tym sensie możemy powiedzieć, że sam Pan
jest naszą Sprawiedliwością (Jer 23:6). W Chrystusie mamy pełnię (Kol
2:10) ponieważ takimi widzi nas Bóg: jako usprawiedliwionych,
sprawiedliwych. Dlatego nie powinniśmy próbować uzupełniać tego co Bóg uznał za
kompletne. Jeśli mamy być uznani za sprawiedliwych przez Boga to tylko dlatego,
że On nie spogląda na nas przez pryzmat naszych uczynków, lecz w świetle dzieła Chrystusa. Warunkiem jest żywa wiara w Niego. Sami z siebie nie mamy mamy sprawiedliwości, którą Bóg mógłby zaakceptować.
2. Po drugie:
kiedy jesteśmy przyodziani sprawiedliwością Chrystusa i Bóg widzi nasz jako
sprawiedliwych – powinniśmy być głodni i spragnieni obecności sprawiedliwych uczynków.
Chodzi o rodzaj sprawiedliwości, który powinien być nie tylko przez nas odczuwany, ale przede wszystkim widziany przez naszą
rodzinę, przyjaciół, wierzących lub sąsiadów.
Wielu
chrześcijan wierzy w to co Dietrich Bonhoeffer nazwał „tanią łaską” czyli
wierzą w Zbawiciela, który pozostawia nas takimi jakimi byliśmy przed
nawróceniem, a nie takiego, który mówi: zmieniaj się, wstępuj w moje ślady. Prowadź sprawiedliwe życie.