Współcześnie wiele mówi się o tzw. kreowaniu własnego wizerunku. Słowo "kreowanie" nie jest przypadkowe ponieważ nie chodzi o to jaki jesteś, ale
o to jak jesteś odbierany. To powinno cię bardziej obchodzić od tego jaki
jest rzeczywisty stan twojej duszy. Nieważne, że twoje serce wygląda jak
ciemna, zaniedbana i cuchnąca piwnica. Ważne by miała pomalowane drzwi kiedy pokażesz ją innym. Musisz zadbać o właściwy design na ścianach i usunięcie pajęczyn przy wejściu. To zaś jak wygląda wnętrze, to jak naprawdę wygląda ona w środku nie powinno być przedmiotem twojego zainteresowania. Tak naprawdę nikogo to nie interesuje. Musisz
zachwycić zewnętrznością, strojem, "ciętą ripostą", zapachem, autem, najnowszymi gadżetami i wyglądem salonu. W końcu masz to wszystko
dla własnego wizerunku!
Ewangeliczna
cichość jest odwrotnością tych postaw. Człowiek
cichy to ten, który staje przed sądem Bożym i zrzeka się wszystkich swych
domniemanych „praw”. Wyznaje, że jest "ubogi w duchu" i smuci się z powodu obecności grzechu w jego życiu. Doświadczając natomiast dotknięcia łaski Bożej jest pełen łaskawości i
cichości wobec innych grzeszników.