To oczywiście powód, dla którego nie ma żadnych wzmianek na temat tego dnia w mediach, na ulicach miast. To święto jest niepokojące i obraźliwe dla świata, który jest uczony myślenia, że sam dla siebie jest Panem. Jesteśmy tu sami. A Chrystus? W porządku, zniesiemy to jakoś, tak długo jak możemy go ujarzmić, dopasować do naszego stylu życia: dlatego Boże Narodzenie, a nawet Wielkanoc jeszcze się nadają bo wystarczy przemilczeć powód ich obchodzenia, podkreślić, że tu chodzi o światełka, rodzinę, choinkę, zajączka, Dyngusa i już jest w porządku. Ale Wniebowstąpienie Chrystusa? Hmm, tu jest problem bo jest jednoznacznie związane z dziełem i panowaniem, ukoronowaniem Syna Bożego.
Nie
musimy być jakimiś wielkimi teologami by rozumieć, że jeśli Wniebowstąpienie
rzeczywiście miało miejsce, jeśli naprawdę Jezus jest Panem Panów i Królem
Królów i Sędzią całej Ziemi to nie możemy w bezpieczny sposób Go
zignorować. Prawda
o Wniebowstąpieniu wymaga ugięcia kolan, a nie sentymentalnych uczuć. Dlatego
to wydarzenie jest pomijane milczeniem mimo iż w Piśmie jest bardzo ważną częścią
dzieła zbawienia. Jest ukoronowaniem dzieła Jezusa, który w ten sposób został wywyższony i zasiadł
po prawicy Tronu Ojca w niebie skąd obecnie rządzi narodami. Oczywiście nie wszyscy to
panowanie uznają, co w niczym nie umniejsza prawdzie, że Jezus jest Królem
całej ziemi.
To nie rząd, nie premier, nie prezydent jest Panem. Jednak również nie nasze sumienie jest Panem. Nie możemy odwołać się do swego sumienia jako ostatecznego Sędziego, autorytetu mówiąc: ale postąpiłem zgodnie ze swym przekonaniem. Nie oceniaj mnie za to. Nikt nie może mnie za to oceniać. Wniebowstąpienie przypomina wszystkim, że przed Kimś odpowiadamy.