Biblijna doktryna o powszechnym kapłaństwie oznacza nie tylko to, że każdy z nas ma bezpośredni dostęp do Boga przez Chrystusa, bez udziału ludzkich pośredników. Oznacza również, że kapłan nie zostaje w domu gdy jest nabożeństwo. Kapłan podczas nabożeństwa przynosi ofiarę z siebie samego. Twoją ofiarą... jesteś ty, twoje ciało, to co robisz w niedzielny poranek (Rzymian 12:1).
Zastanów się więc: czy twoja ofiara dociera do Boga? Czy przynosisz Jemu to co najlepsze: swój najlepszy śpiew, swoje najlepsze zaangażowanie w liturgię, w modlitwę, najlepsze owoce swoich rąk czy też przynosisz Bogu resztki, które ci zbywają: resztki sił pozostawione po zakończonym tygodniu, resztki uwagi po niedospaniu, mruczanki, szeptanki i rozkojarzenie? Czy jesteś kapłanem, który bierze zwierzę, odcina kawałek nerki i rzuca na ołtarz ze słowami: "eee powinno w zasadzie wystarczyć" ? Naprawdę sądzimy, że w czymś takim Bóg miałby upodobanie?
Przychodząc na nabożeństwo nie tylko przychodzimy by brać. To oczywiście pierwszy cel: chcemy być posileni wyznając w ten sposób, że nie jesteśmy samowystarczalni, niezależni. Potrzebujemy Bożego umocnienia i jesteśmy od Niego zależni w każdej chwili. Jednak kiedy Bóg nas posila, błogosławi, umacnia – nie możemy pozostać bierni. Dlatego nabożeństwo ma charakter dialogu. Bóg mówi, my odpowiadamy. Jeśli naszą odpowiedzią na Boże Słowo, sakramenty, zapewnienie o przebaczeniu jest milczenie, szeptanie, mruczenie, bierność to oznacza, że śpimy w swojej wierze. Obudź się!