„Ochrzczona”, wyznaniowa pycha
Wyznaniowa, „ochrzczona” pycha jest grzechem, który grozi każdemu chrześcijaninowi. Polega ona na samowywyższeniu własnej denominacji, wyznania, braku zainteresowania, a nawet pogardą wobec innych nurtów chrześcijaństwa, jego historią, tak jakby prawda przyszła „wraz z nami” zaś zakres znaczeniowy pojęcia „kościół” zamknął się w naszym nurcie. Ochrzczona, wyznaniowa pycha mówi, że Ciało Chrystusa ogranicza się do naszego wyznania lub denominacji w miarę zbliżonych teologicznie do naszej. Pełnia środków zbawienia jest w naszym wyznaniu, nie zaś w Kościele Powszechnym.
Tymczasem Biblia zachęca nas do tego abyśmy nie tylko nie pogardzali Braćmi i Siostrami, ale także abyśmy uczyli się od siebie nawzajem w duchu miłości i pokory. Kiedy spoglądamy na służbę innych chrześcijan, kościołów, które pod pewnymi względami są silne czy jedyną rzeczą, na którą nas stać jest krytyka ich wypaczeń i błędów? Czy potrafimy dostrzec również mocne i dobre strony innych, które możemy, a nawet powinniśmy docenić? Czy w innych nurtach chrześcijaństwa dostrzegamy rzeczy, których chcemy się nauczyć? Kiedy ostatnio usłyszeliście komplement, słowa uznania w ustach baptysty wobec katolików, z ust katolików wobec reformowanych, reformowanych wobec zielonoświątkowców, zielonoświątkowców wobec luteran, luteran wobec baptystów itd.? Jak często pojawiają się one w naszych ustach?
Jeśli chcemy wzrastać ku dojrzałości powinniśmy nie tylko unikać wypaczeń, ale zwracać uwagę na dobre cechy, pozytywy innych chrześcijan. Niestety wielu z nas nie ma pojęcia co cechuje inne wyznania i czego moglibyśmy się od nich nauczyć. Często manifestujemy postawę wyrażającą myślenie, że nasza własna denominacja jest chroniona szczelną barierą i drutami wysokiego napięcia odgradzającymi nas od innych. „Chcecie się od nas uczyć? Proszę bardzo. Jednak czy „z Nazaretu” może być coś dobrego? Czy coś dobrego można znaleźć w Wittenberdze, Genewie, Nowej Anglii, Rhode Island czy Plymouth? Oczywiście! Wystarczy, że wyjrzymy poza nasze podwórko. Za oknem też jest świat! Wyjrzyjmy przez nie!
Silne strony innych
Rozpocznę od siebie. Jestem reformowanym protestantem z powodu głęboko biblijnego zrozumienia teologii reformowanej czym jest przymierze, co to znaczy, że Chrystus jest Panem historii i całej rzeczywistości, a Jego Słowo autorytetem w każdej sferze naszego życia włączając w to formę i wygląd nabożeństwa, rodzinę, kompetencje i zadania państwa, edukację, kulturę itd. To właśnie tradycji reformowanej podkreślającej jedność i autorytet całej Biblii protestancki świat zawdzięcza najwspanialszych teologów i komentatorów biblijnych. Jestem jednak świadom ograniczeń i niedoskonałości nurtu, w którym wzrastam i służę, dlatego wyrażam wdzięczność za bogactwo teologicznej i liturgicznej myśli, wiele duchowych, intelektualnych inspiracji, głęboko chrześcijańskie postępowanie moich Braci i Sióstr z innych kościołów.
Jestem wdzięczny za piękno muzyki w kościołach luterańskich, od których możemy się uczyć nie tylko głębokich, biblijnych, wartościowych treści, ale i piękna wykonania. Śpiewniki luterańskie pełne są przepięknych, wspaniałych hymnów, które prowadzą kościół ku dojrzałości pod tym względem. Bóg stworzył nas do tego abyśmy tworzyli nie tylko użyteczne, ale i ładne, estetyczne rzeczy. Luterańska architektura, liturgia, śpiew zawsze akceptowały ten aspekt ludzkiej twórczości jako służby dla Boga. To kościół luterański w czasach reformacji zainicjował (po wielu wiekach) i rozwinął zrozumienie nabożeństwa jako dialogu Boga z Jego Ludem. Dialogu, w którym wierni nie są jedynie obserwatorami lecz aktywnymi, gorliwymi, głośnymi uczestnikami nabożeństwa.
Kościół Prawosławny zawsze kładł nacisk na symbolikę i bogactwo tradycji. Jako protestanci często zubożamy się o te rzeczy, nie dostrzegając w formach, gestach, liturgii głęboko biblijnego znaczenia. Patrystyczna spuścizna kościoła jest dla wielu z nas praktycznie nieznana i sądzę, że wielu z nas przydałyby się lekcje nt. historii kościoła oraz symboliki u prawosławnych teologów. Niewiele w języku polskim jest lepszych książek nt. symboliki nabożeństwa, liturgii, sakramentów niż „Za życie świata” autorstwa prawosławnego teologa Aleksandra Schmemanna.
Baptyści od zawsze kładli nacisk na ewangelizację. Wiele światowych misji to inicjatywy i projekty kościołów baptystycznych. Czymś niezmiernie istotnym jest akcent teologii baptystów i kościołów ewangelicznych na znaczenie osobistej wiary, nawrócenia człowieka oraz jego zbawienie. Baptyzm podkreśla indywidualną odpowiedź oraz odpowiedzialność każdego człowieka przed Bogiem. Nie kościół i przynależność do niego czyni człowieka prawdziwym chrześcijaninem, lecz osobista więź z Chrystusem. Łaską zbawieni jesteśmy przez wiarę, nie z uczynków. Jest ono darem, nie zapłatą. To przesłanie wiele rejonów świata może zawdzięczać baptystycznym misjonarzom i ewangelistom.
Kościół Katolicki powinien zawstydzać inne kościoły jeśli chodzi o zaangażowanie społeczne i dobroczynność, niesienie pomocy potrzebującym. Sierocińce, szpitale, służba miłosierdzia to coś czego jako protestanci powinniśmy się uczyć od przedstawicieli największego w Polsce wyznania. Kościół Katolicki przypomina nam, że bohaterowie wiary to przede wszystkim ci, którzy swoje życie zdobili czynami godnymi naśladowania. Wielu protestantów mówi o konieczności dobrych uczynków jako owocach żywej wiary. Katolicy często wskazują na ich przykłady wśród własnych przedstawicieli, którzy przypominają, że wiara bez uczynków jest martwa.
Metodyści pokazują, że wiara nie jest dostępna wyłącznie dla możnych i mądrych w oczach tego świata. Może być szczera, prosta i ufna. Chrześcijaństwo jest wiarą serca, nie zaś samych form. Nie jesteśmy zbawieni przez znajomość greki, łaciny i hebrajskiego, ani nawet poprzez poprawną teologię. Życie wiarą to życie blisko bliźniego. Metodyści byli i są tego wspaniałym świadectwem.
Od naszych Braci i Sióstr z Kościoła Zielonoświątkowego (oraz charyzmatycznych) uczmy się entuzjazmu. Bóg dał nam o wiele więcej instrumentów niż organy. Zielonoświątkowcy nam o tym przypominają. Podobnie jak to, że zaangażowanie chrześcijanina w przebieg nabożeństwa powinno być pełne entuzjazmu płynącego z rozgrzanego dla Chrystusa serca. To właśnie zielonoświątkowcy wskazują, że powinniśmy być jak lampka podłączona do gniazdka elektrycznego, a nie latarka, która gaśnie w momencie zużycia baterii. Duch Święty działa nie tylko w momencie naszego nawrócenia, lecz każdego dnia. Nie gaśmy Go.
Źdźbło w progu innego kościoła
To tylko niektóre przykłady cech, praktyk poszczególnych kościołów, które osobiście uważam za cenne i godne naśladowania. Oczywiście jestem świadom wielu teologicznych i praktycznych problemów w każdym z nich. Daleki jestem od ich bagatelizowania. Biblia jednak zachęca nas byśmy byli względem siebie wyrozumiali, łaskawi i rozmawiali ze sobą w duchu miłości Chrystusowej. Nie chodzi oczywiście o przemilczanie spraw trudnych, drażliwych. Te również powinny być podejmowane. Czy jednak mamy w sobie miłość wobec Kościoła Powszechnego, innych Braci i Sióstr, która pozwala nam widzieć coś więcej niż źdźbło w progu innego kościoła? Z tym pytaniem pozostawię każdego z was, drodzy Czytelnicy.