(5) Wtedy wychodziła do niego Jerozolima oraz cała Judea i cała okolica nadjordańska. (6) I byli chrzczeni przezeń w rzece Jordanie, wyznając grzechy swoje. (7) A gdy ujrzał wielu faryzeuszów i saduceuszów, przychodzących do chrztu, rzekł do nich: Plemię żmijowe, kto was ostrzegł przed przyszłym gniewem? (8) Wydawajcie więc owoc godny upamiętania; (9) niech wam się nie zdaje, że możecie wmawiać w siebie: Ojca mamy Abrahama; powiadam wam bowiem, że Bóg może z tych kamieni wzbudzić dzieci Abrahamowi. Ew Mateusza 3:5-9
Jan Chrzciciel zarzucił publicznie faryzeuszom i saduceuszom ich grzech, obłudę. Ich podstawowym problemem był brak owoców upamiętania. Mieli jednak wspaniałe uzasadnienie braku upamiętania: mamy ojca Abrahama! „Naszym potomkiem jest sam ojciec, bohater wiary. Ojciec naszego narodu! Jak więc Bóg nie może być nam przychylny, jak więc żądasz od nas upamiętania i owoców! Po naszej stronie jest wieloletnie historia, sukcesja, tradycja!”
Bardzo przewrotna argumentacja. Tak naprawdę to ucieczka: „Nie pozwolę skonfrontować swojego życia z Bożym Słowem. Ja mam tarczę - Abrahama. Odczep się ode mnie! Abraham jest moim, nie twoim przodkiem!”
Dla faryzeuszy kryterium trwania w prawdzie było to kogo mają w rodowodzie. "Jesteśmy przywódcami wspólnoty, którą powołał Bóg związując się przymierzem z Abrahamem!"
Kiedy patrzymy na historię chrześcijaństwa widzimy, że czekają na nas te same zagrożenia co faryzeuszy. W czasach reformacji również o to poszło: w jaki sposób mamy określić kto jest spadkobiercą apostołów, a kto jest nowinkarzem, który dodał do Pisma Św. własne nauki.
Kościół Katolicki argumentował w bardzo podobny sposób: Naszym ojcem jest Św. Piotr. Mamy sukcesję. Jak śmiesz konfrontować nas z Pismem, a właściwie nie Pismem, ale Twoją interpretacją Pisma!? Nasz biskup w Rzymie nosi na sobie pieczęć apostołów! A Tobie nie wolno nas oceniać bo to my Ci mówimy jaka jest natchniona, nieomylna wykładnia Pisma!
Odpowiedź Pisma jest wciąż niezmienna na tego typu przymierzową pychę: Bóg może z kamieni wzbudzić dzieci Abrahamowi. Bóg może z tych kamieni wzbudzić dzieci Piotrowi. Apostołom.
Nie zbawia nas związek z pobożnymi ludźmi, ale osobiste upamiętanie i osobista wiara. Możemy wskazywać na znajomość z Matką Teresą, audiencję JP2, znajomość z wielkim ewangelistą Billy Grahamem. To jednak w żadnym stopniu nie uwiarygodnia tego kim jesteśmy, jaki jest stan naszej duszy. W dniu ostatecznym nikt nas nie zapyta: czy czytałeś Kalwina, Lutra, Augustyna, Benedykta XVI? Pytanie będzie dotyczyło naszej więzi z Jezusem. Czy był On Panem i Zbawicielem w naszym życiu? Czy JEGO wolą kierowaliśmy się w codziennych decyzjach?
Apostolskość kościoła, którą wszyscy wyznajemy nie polega na tym, że powiemy: mój prapraprapradziadek chodził na piwo z Ap. Janem lub Ap. Piotr nałożył ręce na mojego praprapradziadka. Apostolskość kościoła polega na wiernym trzymaniu się nauki apostolskiej. Chcąc zatem rozstrzygnąć kto miał rację: Jan i jego uczniowie czy faryzeusze – nie wystarczyło, że posłuchalibyśmy kto głośniej zawoła: mamy ojca Abrahama, kochamy Abrahama, kontynuujemy dzieło Abrahama!
Należałoby przyjrzeć się nauce i uczynkom jednych i drugich i wierności nauce Abrahama. Nie zastępujmy więc prawdziwego upamiętania jego substytutami: tradycją, rodowodami, liturgią, sakramentami.