"Wydziały historii i filozofii były przesiąknięte radykalizmem społecznym i pozostawały pod silnym wpływem neomarksistowskej teorii krytycznej szkoły frankfurckiej. W 1968 roku były to ekscytująe zjawiska. Aktywizm społeczny wydawał się atrakcyjny, a krytyka burżuazyjnego społeczeństwa Ameryki brzmiała niezwykle przejkonująco, choć nie rozumiałem podstaw filozoficznych, na jakich się opierała. Miałem wrażenie, że widzę przed sobą dwa obozy i oba były dla mnie nie do przyjęcia. Ludzie, którzy z największą pasją walczyli o sprawiedliwość społeczną, byli jednocześnie moralnymi relatywistami, a ci, którzy dbali o czystość moralną, wydawali się ślepi na wyzysk i niesprawiedliwość, jakie przepełniały świat. Emocjonalnie bardziej pociągała mnie pierwsza ścieżka - bo czy młody człowiek mógłnby myśleć inaczej? Nieś wolność uciśnionym i sypiaj z kim tylko chcesz! Jednak zadawałem sobie pytanie: "jeśli moralność w sprawach seksu jest rzeczą względną, czyż nie jest tak również w kwestii sprawiedliwości społcznej?" Nie mogłem udawać, że nie dostrzegam braku konsekwencji w życiu moich profesorów i ich naśladowców.
Tim Keller, Bóg. Czy są powody by wierzyć? Friendly Books, Warszawa 2010, s. 13.