(3) I mówił do nich wiele w podobieństwach. I rzekł: Oto wyszedł siewca, aby siać. (4) A gdy siał, padły niektóre ziarna na drogę i przyleciało ptactwo i zjadło je. (5) Inne zaś padły na grunt skalisty, gdzie nie miały wiele ziemi, i szybko powschodziły, gdyż gleba nie była głęboka. (6) A gdy wzeszło słońce, zostały spieczone, a że nie miały korzenia, uschły. (7) A inne padły między ciernie, a ciernie wyrosły i zadusiły je. (8) Jeszcze inne padły na dobrą ziemię i wydały owoc, jedne stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny. - Ew. Mateusza 13:3-8
Podobieństwo o ziarnie i glebach, uczy nas, że zwiastujący Słowo Boże nie w każdym przypadku może liczyć na znaczny sukces. Może oczekiwać, że na ogół efekty będą widoczne, ale nie może naiwnie przypuszczać, że w każdym przypadku głoszone Słowo będzie skuteczne. Nawet wtedy gdy Pan Jezus głosił Ewangelię, jedynie niektórzy przyjmowali Jego poselstwo. O służbie Słowem Bożym apostoła Pawła jest napisane, że jedni dali się przekonać jego słowom, drudzy natomiast nie uwierzyli. W podobieństwie siewca nie ponosi winy za to, że ziarno spadło na glebę, która okazała się niekorzystna. Nie czytamy żadnych słów krytyki na temat siewcy. Możemy wyciągnąć więc wniosek, że zrobił on dokładnie to, co było jego obowiązkiem, a zatem zadaniem sługi Chrystusa jest sianie ziarna Ewangelii wśród wszystkich ludzi (Ch. Spurgeon).
Rozpoczynając służbę zakładania kościoła miałem świadomość, że jest to trudny i długotrwały proces. Na owoce przyjdzie czekać wiele lat. One, owszem, się pojawiają, ale zanim dojdą do stanu dojrzałego, smacznego, soczystego owocu należy ziarna siać, te, które kiełkują podlewać, chronić od robaków, pielęgnować, dba o odpowiedni wzrost.
Miejmy właśnie takie, realne oczekiwania kiedy myślimy o rozwoju kościoła, naszym rozwoju, rozwoju innych chrześcijan. Odbywa się to poprzez wierną, cierpliwą, rzetelną pracę. Oczywiście powinniśmy się doskonalić w wydawaniu coraz lepszego świadectwa. Jeśli jednak nie widzimy wokół siebie nawróceń – nie zniechęcajmy się. Biblia mówi, że spośród wielu gleb tylko jedna wyda dobry owoc. Jeśli taką osobę znajdziemy (lub my nią jesteśmy) to dziękujmy za nią Bogu zamiast mówić, że jej owoc jest jeszcze niedojrzały.
Niektórzy ludzie wchodząc do kościoła stwierdzają, że są tu właśnie takie niedojrzałe owoce. Krytykują innych, że ich wzrost odbywa się w innym tempie niż by tego chcieli, że nie są dojrzałymi owocami. Nie dociera do nich, że na dojrzałe, zjadalne owoce należy poczekać, a zdenerwowanie na to, że jabłko jest małe i zielone po krótkim czasie jest właśnie przejawem zdziecinnienia w myśleniu i wierze.
Wyobraźmy sobie małe dziecko podchodzące do jabłoni. Bardzo szybko zauważa malutkie, twarde, zielone jabłuszka, po czym pyta rodzica: Tato, mogę je zerwać i zjeść? Słyszy jednak odpowiedź: Jeszcze nie bo są niedojrzałe.
Jeśli dziecko jest małe najprawdopodobniej nie zrozumie procesu dojrzewania jabłek. Niektóre reagują niezadowoleniem: Jak to? Przecież jest jabłoń! Powinna dawać mi dobre jabłka, a nie niedojrzałe!
Niektórzy w taki sposób myślą o kościele i chrześcijanach. Nie są zadowoleni, że ziarno wydaje owoc. Uważają, że owoc powinien być gotowy do spożycia nieomal od razu po zasianiu! Doceńmy jednak każdy owoc, który się pojawia, pielęgnujmy go i cierpliwością czekajmy na wzrost oraz dojrzałość. Większość gleb nawet pomimo dobrego ziarna nie wydaje żadnego owocu.