Wzrost ziarna (Bożego Słowa) nie zależy od naszej umiejętności siania. Pamiętamy: rolnik zasiał ziarno, które padło na różne gleby. W podobieństwie Jezusa nie czytamy żadnej krytyki siewcy z powodu braku trwałych owoców na niektórych glebach.
Pojawianie się owoców zależy od paru innych rzeczy:
1. Od tego czy siejesz. Niektórzy narzekają, że kościół jest dziś jest w odwrocie, że relatywizm, hedonizm, postmodernizm wpływają na myślenie i życie wielu ludzi. Biadolą, że kościoły są małe i mają niewielki wpływ na świat. Znaczna większość takich narzekaczy to są ludzie, którzy NIC nie robią aby było inaczej. To ludzie, którzy sądzą, że są w kościele by obserwować i być jego jurorami. Zapytajcie ich – co oni robią by było inaczej. Jaka jest ich służba, czy nie chcieliby dołączyć do jakiegoś wydarzenia ewangelizacyjnego? Odpowiedzią będzie najczęściej... ucieczka.
2. Wzrost ziarna zależy od tego tego co siejesz. Jeśli nie siejemy ziarna, ale pestki to nie oczekujmy owoców. Tym co zmienia serca ludzi jest Boże Słowo, nie zaś nasze zgrabne, filozoficzne konstrukty, przemyślenia. Nie oczekujmy, że na naszym podwórku wyrośnie jabłoń jeśli zasialiśmy pestkę od śliwki. Niektórzy zakopują w ziemi pestki i spodziewają się... jabłek. To głupota. Upewnijmy się zatem co siejemy. Niektórzy zamiast głosić Ewangelię głoszą swój kościół, głoszą swoje wyznanie wiary, kalwinizm, luteranizm, baptyzm, chrzest, liturgię... Przede wszystkim głośmy Chrystusa ukrzyżowanego.
3. Wzrost zależy od gleby na którą ziarno padnie. Co ważne - nie my lecz Bóg wie jaką dany człowiek jest glebą. Dlatego nie kalkulujmy: tu zasieję bo ta grupa ludzie wydaje mi się dobrą glebą, a ta nie. Studenci, ubodzy, samotne matki, biznesmeni (odpowiednie wybrać) jawią mi się jako lud wybrany XXI wieku. Ukierunkuję się na nich. Siewca w podobieństwie Jezusa wyszedł na drogę siać ziarno wszędzie wokół siebie. Rozrzucał je szeroko. To było jego zadanie: siać i pielęgnować to co wzejdzie. Przed sianiem nie zastanawiał się czy czasami nie jest to strata czasu bo dany człowiek może jednak jest tą złą glebą.
Siejmy wszędzie. To nasze zadanie. Bóg zaś daje wzrost. Najlepszy strzał z łuku o jakim czytamy w Biblii wykonał łucznik, który trafił strzałą w spojenie pancerza Achaba. Duch Św. poucza nas jednak, że ów wojownik naciągnął łuk "ni stąd ni zowąd" (2 Krn 18:33). Bóg zaś kierował lotem strzały. Kiedy więc głosimy Ewangelię wszelkiemu stworzeniu niech wiara da nam pewność, że Bóg pokieruje naszymi krokami aby ziarno "nie stąd, ni zowąd" trafiało na żyzną glebę.