Bóg ustanowił środki poprzez które trwamy przy życiu i rośniemy zarówno fizycznie jak i duchowo. On sam określił naszą dietę fizczyną oraz duchową. Nie możemy zdecydować, że odtąd jedzenie kory drzew, liści lub jarzębiny będzie dla nas dobrym pokarmem. Podobnie jeśli chodzi o naszą kondycję i życie duchowe. Nie możemy zdecydować, że odtąd palenie kadzideł, machanie parasolami, flagami lub chustami podczas nabożeństwa będzie służyło naszemu chrześcijańskiemu rozwojowi. Musimy skierować się do naszego Zbawiciela po odpowiedni jadłospis.
Jednym z nieodzownych elementów diety duchowej jest komunia, Wieczerza Pańska. Wielu chrześcijan grymasi Wieczerzą, mówiąc, że jej nie potrzbują, że powinna być rzadko, że tak naprawdę nic nie daje bo to tylko pamiątka itp. W podobny sposób niektóre dzieci grymaszą siedząc przy suto zastawionym talerzu z kotletem schabowym, ziemniakami i wspaniałą surówką. Najzwyczajniej nie znają właściwości i wyjątkowości tego posiłku mrucząc: "Znooowu to? Wolę hot dogi!".
Wieczerza, podobnie jak Słowo Boże to duchowy pokarm dla każdego chrześcijanina Jeśli do niej nie przystępujemy regularnie, co tydzień we wspólnocie rodziny kościoła to tak jakbyśmy szli na nabożeństwo ze Stołem, ale... pustym. Stół będzie na nim zawsze. Pytanie jednak brzmi: czy spotkanie z Chrystusem zdominuje pusty czy zastawiony stół?
Zastanówmy się: czy nasza kościelna praktyka ukazuje, że Jezus wstrzymuje czy hojnie daje swoje dary? Czy poddajemy się biblijnym pouczeniom dotyczącym duchowej diety czy też z ignorancją i dumą odpowiadamy: "Ja tego nie rozumiem więc nie jem. Jak można w każdą niedzielę jeść świąteczny posiłek i jeszcze wierzyć, że on nas wzmacnia i daje prawdziwą radość?"