Jak zauważa Ralph A. Smith w książce Trinity and Reality chrześcijańskim światopogląd jest światopoglądem osobowym, po drugie zaś w chrześcijańskiej doktrynie Trójcy znajdujemy rozwiązanie problemu, o którym dyskutowali i dyskutują przeróżni filozofowie, wyznawcy wielu religii: a mianowicie: jedność czy wielość jest naturą rzeczywistości? Co jest bardziej ostateczne?
Zacznijmy jednak od tego, że chrześcijański światopogląd jest osobowy. Mówiąc to mamy na myśli, że Bóg chrześcijaństwa jest całkowicie osobowy. Oczywiście wyznawcy wielu innych religii podniosą sprzeciw dodając, że ich jednoosobowy Bóg jest również osobowy. Np. Bóg judaizmu czy islamu. Tymczasem Bóg, który jest po prostu jeden, czyli jest jakąś niezłożoną monadą nie posiada znanych nam cech do określenia osobowości. Np. bóg islamu Allah uosobienie absolutnej boskości w tej religii jest istotą, która jest wiecznie sama – bez nikogo kogo mogłaby kochać, z kim mogłaby się porozumiewać czy mieć społeczność. W przypadku samotnego boga miłość, społeczność i porozumiewanie są dla niego czymś obcym, nowym. Trudno wyobrazić sobie osobowość samotnej monady, która z nikim się nie porozumiewa, z nikim nie ma społeczności, nikogo nie kocha. Wyobrażanie sobie boga, który nie zna miłości, boga, który z nikim i niczym się nie dzielił, boga, dla którego relacje z kimś innym są niestosowne to tak jak wyobrażanie sobie jakiejś abstrakcji, pojęcia bardziej niż osoby. Zatem bóg, który jest całkowicie sam nie może mieć cech niezbędnych dla osobowości.
Czasami zwolennicy jednoosobowego boga chcąc uczynić go bardziej osobowym twierdzą, że pokochał świat po tym jak go stworzył. Jednak w takim wyjaśnieniu mamy boga, który zmienia się w czasie oraz takiego, który potrzebuje świata aby wzrastać w samorealizacji jako bóg miłości.