Wyobraź sobie, że do twojego domu w nocy zakrada się zamaskowany napastnik by ukraść twój dobytek i skrzywdzić rodzinę. Budzisz się, chwytasz za naładowany pistolet i celujesz mu prosto między oczy. Zaskoczony złoczyńca mówi:
- Ależ nie możesz strzelić do mnie ponieważ ja nie wierzę w pistolety!
Odpowiadasz:
- W porządku, skoro tak to schowam go. Jaką wobec tego broń preferujesz?
Złodziej nieco zdziwiony, ale i z zadowoleniem odpowiada:
- Broń ostrą!
- Wobec tego zaczekaj chwilę. Przyniosę z kuchni nóż. Może to cię zadowoli.
Zabawne, prawda? I zupełnie nierealne!
Okazuje się jednak prawdziwe gdy spojrzymy na sposób argumentacji wielu chrześcijan za prawdziwością ich wiary. Na słowa niewierzącego:
- Ale ja nie wierzę w Biblię, dlaczego ją cytujesz w naszej rozmowie?! - odpowiadają:
- Dobrze, przepraszam w takim razie. Odkładam ją jako mój autorytet. Powiedz mi więc w co wierzysz bym mógł z tobą porozmawiać.
- Ano w swój rozum, odkrycia pewnej grupy naukowców, National Geographic, Richarda Dawkinsa, skamieliny, archeologię, gwiazdy, przeznaczenie, chaos, Matkę Naturę itp.
- No dobrze, w takim razie muszę postarać się uwiarygodnić autorytet Pisma Św. za pomocą twoich autorytetów.
- Wyśmienicie! Proszę bardzo! Cieszę się, że podobnie jak ja - uważasz ją za coś co należy udowodnić (czego nie robisz z moimi autorytetami) poddając krytyce jej wypowiedzi. To jest dokładnie mój punkt wyjścia. Oczywiście w dyskusji za punkt wyjścia musimy przyjąć stwierdzenia, które za chwilę ci przytoczę (z książek na mojej półce).
Chrześcijanin poległ w tej debacie już na samym początku - idąc schematem myślenia człowieka niewierzącego ponieważ przyjął jego założenia wstępne:
- Biblia nie może być traktowana w dyskusji jako autorytet jeśli wierzy w nią tylko jeden rozmówca
- Stwierdzenie "Biblia jest Słowem Bożym" musi być traktowane w dyskusji jako hipoteza dla obojga stron
- Autorytetami uwiarygadniającymi Biblię (Bożą wypowiedź) są dziedziny, które niechrześcijanin uzna za stosowne
Tymczasem zarówno w pierwszym dialogu, jak i w przypadku argumentacji chrześcijanina powinno się... odpalić! Niewiara złodzieja w pistolety niczego nie zmienia jeśli chodzi o ich skuteczność. Podobnie rzecz się ma z niewiarą niechrześcijan w Boże Słowo. Nie musimy przepraszać za wiarę w prawdomówność Boga. Bo i nie ma za co :) Warto "ciąć" bo Słowo Boże to naprawdę ostry... miecz przenikający duszę człowieka (Hbr 4:12). Oczywiście najpierw powinniśmy uczyć się obsługiwać ową broń, zanim zaczniemy jej używać.