Jeszcze o wigilijnym karpiu. Oto co na ten temat napisał Janusz Korwin-Mikke w Gazecie Polskiej.
Czy możesz to sobie wyobrazić? Ja wiem, że to trudne... Owszem: wiemy, jak szlachetkę spod Sandomierza, Michała Piekarskiego, szarpano rozpalonymi szczypcami na sztuki za zamach na króla Zygmunta – ale to jednak co innego. Co innego, niż być żywcem pożeranym. Gdy ostre zęby wyrywają ci kawał mięsa z brzucha – a potem następny kęs z grzbietu. A potem czekasz, czekasz – kiedy znów pojawią się te zębiska. I znów ten straszny ból. Gdy wreszcie zdajesz sobie sprawę, że to już będzie koniec, że nie masz szans ucieczki i przeżycia – ale czeka cię jeszcze męka wydzierania kolejnych kawałków ciała. Tak długo, aż litościwa śmierć ostatecznie odbierze ci czucie.
Straszne są te zęby... Czekają w każdym stawie, w którym pływają szczupaki.
I dlatego jedząc na Wigilię karpia, któremu zgrabnie obcięto głowę ostrym nożem, pamiętaj: najprawdopodobniej oszczędzasz mu właśnie tego strasznego losu!
Pamiętaj: nie wypuść go przypadkiem do jakiejś rzeki czy stawu!