Niejednokrotnie z ust wykładowców i doktorantów na mojej uczelni (Uniwersytet Gdański) usłyszałem stwierdzenie, że celem nauki nie jest odkrywanie prawd nt. rzeczywistości lecz ich nieustanne kwestionowanie.
Zastanawiające jest, że nie stosują tej metody do powyższego stwierdzenia uważając je za bardzo odkrywcze, obiektywnie prawdziwe, podnosząc je do rangi prawdy objawionej (tylko przez kogo?) :-)
Nauka w świetle Biblii jest wspaniałym sposobem poznawania pewnych obszarów Bożego świata , prawd, zasad, które nim rządzą. Tych mianowicie, które jesteśmy w stanie badać naukowymi metodami.
Bałwochwalstwo zaczyna się tam gdzie nauce przypisujemy cechy Boga, gdy staje się ona nie narzędziem poznawania rzeczywistości lecz:
- ostatecznym punktem odniesienia,
- obiektywnym źródłem poznania,
- wszechstronną metodą badającą i wyjaśniającą każdy obszar rzeczywistości
Bóg Biblii objawił się jako "Jestem Który Jestem", nie zaś "Jestem Nauką". Oznacza to, że to samoistny, wszechwiedzący Bóg jest ostatecznym punktem odniesienia, nie zaś cokolwiek innego (nauka, rozum, doświadczenie itp.).