Co pewien czas z różnych stron słyszę pytania dotyczące pozycji kobiety w naszym kościele. Kilka tygodni temu otrzymałem pytanie z tym związane wysłane drogą mailową. Pozwólcie, że się nim podzielę, jak również moją odpowiedzią. Zanim to jednak uczynię jedna krótka uwaga: najpoważniejsze podziały w kościele rodzą się z niebiblijnego spojrzenia na miejsce oraz rolę w kościele kobiet i dzieci. Ostatnio w naszym kraju właśnie na tym tle toczą się dyskusje w kontekście in vitro, parytetów i feminizmu. Pamiętajcie: kobiety i dzieci. Przejdźmy więc do rzeczy.
Jaka jest pozycja kobiety w Waszej wspólnocie? Czy ma ona prawo wymagać od męża równego podziału obowiązków domowych, kariery zawodowej, płacy na równi z mężczyznami? Czy może podobnie jak w prawosławiu powinna być ona poddana mężowi i być jego służebnicą, w razie wymagań męża wypierającą się swych potrzeb? Czy kobiety mogą pełnić jakieś funkcje liturgiczne? Asia
_________________________________
Pozycja kobiety w naszej wspólnocie jest taka sama jak mężczyzny. Co nie oznacza jednorodności funkcji. Bóg stworzył nas równymi, ale różnymi. Przykładowo Pismo naucza, że funkcję pastorów (starszych zboru) pełnić mogą niektórzy, powołani do tego mężczyźni (1 Tm 3, Tyt 1), co nie ma nic wspólnego z dyskryminacją kobiet ponieważ zdecydowana większość mężczyzn jest powołana do innych zadań.
Czy żona ma prawo wymagać od męża równego podziału obowiązków domowych, kariery i płacy? Tak! Przy czym „równy” podział obowiązków domowych chyba niekoniecznie musi oznaczać, że mąż i żona muszą robić to samo, prawda? Muszą natomiast jednakowo odpowiedzialnie angażować się w swoje powołania – męża/ojca i żony/matki. Nie oznacza to, że żona musi wykonywać czynności, które na ogół wykonują mężczyźni (najczęściej z racji naturalnych predyspozycji) np. rąbać drewno, wyjmować rozładowany akumulator z auta, reperować cieknący dach lub rurę w łazience. Kobieta nie musi pretendować do wykonywania tych czynności co mężczyzna aby miała prawo czuć się „równa”. Jest równa ze względu na to kim jest (Bożym obrazem), a nie ze względu na to co robi (lub ile zarabia).
Jeśli chodzi wysokość płacy to żona na ten temat powinna rozmawiać ze swoim pracodawcą. Oczywiście ma prawo do zapłaty adekwatnej do wykonanej pracy. Jeśli pracuje tak samo wydajnie jak inne osoby na jej stanowisku (kobiety i mężczyźni) – ma prawo do tego samego wynagrodzenia i dopominania się o nie u pracodawcy. Nie powinna jednak zabiegać o przywileje, np. obniżenie kryteriów: wydajności, zdolności, pracowitości, przedsiębiorczości (np. parytety) jeśli chce być traktowana na równi z mężczyznami.
Czy powinna być poddana mężowi? Nie w znaczeniu, o którym piszesz (jego „służebnicy wypierającej się potrzeb”). Pomocny powinien być tu raczej biblijny obraz relacji Chrystusa z Kościołem, która jest zobrazowana przez małżeństwo mężczyzny i kobiety. Biblijny mąż względem własnej żony powinien postępować tak jak Chrystus postępuje względem Kościoła: Chrystus kocha kościół, troszczy się o niego, chroni, zaopatruje, poświęca życie dla niego, jako monogamista ma jedną Oblubienicę. Natomiast biblijna żona powinna wobec męża postępować tak jak kościół zobowiązany jest postępować wobec Chrystusa: szanować go, poważać, być mu zawsze wierna, nie wstydzić się go, nie obmawiać w publicznych sytuacjach itp. Więcej na ten temat pisał Ap. Paweł w Efezjan 5:22-33. Odsyłam Cię do tego fragmentu oraz do Księgi Pieśni nad Pieśniami.
Czy kobiety mogą pełnić jakieś funkcje liturgiczne? Niektóre tak, niektóre nie. Zasadą jest tu jednak, że za funkcje liturgiczne z boskiego nakazu odpowiadają pastorzy (starsi zboru). Mogą oczywiście delegować wykonywanie pewnych funkcji nie-pastorom jednak wszystko to musi odbywać się za ich przyzwoleniem i odpowiedzialnością.
I tak zarówno kobiety jak i nie-ordynowani mężczyźni nie powinni pełnić funkcji liturgicznych związanych z reprezentowaniem Chrystusa podczas nabożeństwa (prowadzenie nabożeństwa, sprawowanie sakramentów, głoszenie Słowa). Te zarezerwowane są dla pastorów. Mówię również o „nie-ordynowanych mężczyznach” ponieważ nie chodzi o kryterium płci lecz powołania.
Nie-pastorzy (mężczyźni i kobiety) mogą natomiast w kontekście nabożeństwa prowadzić np. służbę muzyczną. Jeśli do funkcji liturgicznych zaliczymy także zaangażowanie ludu Bożego to wszyscy chrześcijanie powinni włączać się we wszystkie elementy nabożeństwa (śpiew, ofiara, modlitwy, Credo, wyznanie grzechów itp.).
Pamiętajmy jednak, że służba w kościele nie jest ograniczona do funkcji liturgicznych. Byłoby to bardzo zubożone spojrzenie na jego istotę i możliwości służenia w Domu Bożym. Jest mnóstwo innych bardzo ważnych funkcji, których pełnienie wpływa na duchową kondycję całego Ciała Jezusa - wcale nie mniej „duchowych” niż funkcje liturgiczne: ewangelizacja, służba dobroczynności, nauczania dzieci, młodzieży, młodszych kobiet, związane z usługiwaniem przed i po nabożeństwie, wydawnicza itp. Nic tylko... służyć!
Żniwo jest wielkie, ale robotników mało. Źle się dzieje gdy kobiety zamiast skupić się na wiernej służbie na niwie Pańskiej zabiegają o wykonywanie czynności, które Bóg powierzył pastorom. Gdy jednak dowiadują się, że są ku temu biblijne przeciwwskazania – oznajmiają, że „nie ma dla nich miejsca w kościele” (co jest oczywiście nieprawdą). Mam nadzieję, Asiu, że nie należysz do takich kobiet i pełna zapału oraz gorliwości pragniesz służyć Panu w swoim powołaniu.
____________________________
Dziękuję :) To chyba najbardziej spójna i przejrzysta odpowiedź, jaką uzyskałam od osoby duchownej na ten temat. Teraz stało się to o wiele prostsze. Napisał ksiądz o obowiązkach żony wobec męża i męża wobec żony, jednak według mnie to one się zazębiają, szacunek powinien być obopólny, a i chociażby troska też powinna działać w dwie strony. Po to chyba między innymi ludzie się wiążą :) Zostałam wychowana w wierze rzymskokatolickiej, jednak uważam, że ewangelickie podejście do wielu spraw jest zdrowsze niż katolickie i bardziej trafia w to, o co chodzi Bogu. Obcy wydaje mi się tylko brak kultu maryjnego i spowiedzi usznej :) Asia
___________________________
Dziękuję za ciepłe słowa zachęty. Tak, obowiązki męża i żony w pewnych względach się zazębiają. Dobrze jest jednak generalnie wiedzieć kto za co odpowiada. Niedomówienia i spontaniczność rodzą bowiem nieporozumienia.
Brak kultu maryjnego i spowiedzi usznej to akurat kolejne "plusy" protestantyzmu. :-) Biblia bowiem milczy (a w przypadku pierwszej sprawy - wręcz zabrania) na temat tych doktryn/praktyk. Jako chrześcijanie powinniśmy podążać za nią. Pozdrawiam serdecznie.