W Ewangelii Łukasza 8 czytamy o kobiecie chorej na 12 lat na krwotok oczyszczonej wskutek kontaktu z Jezusem. Przed uzdrowieniem nie powiedziała ani słowa, nie złożyła publicznego wyznania wiary. Na jej wiarę wskazywał zwykły gest. Wiedziała, że gdy tylko dotknie szaty Jezusa zostanie uzdrowiona.
Często bagatelizujemy gesty. Jednak - podobnie jak język - są one narzędziem komunikacji. Podanie ręki, schowanie jej do kieszeni, wnoszenie rąk, ukłon, klękanie, gest Kozakiewicza, stanie na baczność, spoglądanie w oczy itp. są "językiem" komunikacji. Może nie zawsze przykładamy do nich wagę, ale robi to Bóg oraz zapewne osoby, z którymi mamy styczność.
Ponoć pies i kot nie lubią się ponieważ poprzez te same gesty wysyłają inne komunikaty. Dlatego się nie "dogadują". Czasami nieporozumienia między ludźmi wynikają z podobnych powodów. Przykładowo kiedy się witamy lub rozmawiamy z kimś to niekiedy patrzymy gdzieś w bok, nie zaś na rozmówcę. Może robimy to mimowolnie nieświadomie, nie przykładamy do tego zbytniej wagi, ale wysyłamy czytelny komunikat – nie zwracam na ciebie zbytniej uwagi. Podobnie kiedy np. zbyt lekko uściśniesz dłoń (tzw. śledź :), pociągasz nosem albo piszesz SMS w trakcie rozmowy – są to gesty, którymi coś komunikujemy. Dlatego musimy częściej zwracać na nie uwagę.
Dotyk wyrażający wiarę chorej kobiety był inny od dotyku napierających na niego ludzi. Oczywiście fizycznie Jezus poczuł to samo co przy dotyku napierającego tłumu. Różnica polegała na tym, że Jezus jako Syn Boży był w stanie dostrzec który dotyk wyraża wiarę i odróżnić go od dotyku setki ludzi, którzy napierali na niego.
Oznacza to, że kiedy jesteśmy w kościele – to nie jesteśmy anonimowi. W tłumie wyznających Jego imię ludzi Jezus widzi tych, którzy wypowiadają słowa wiary z serca. Wszyscy wypowiadamy te same modlitwy: Ojcze Nasz, wyznanie grzechów, odpowiedzi liturgiczne, Wierzę w Boga. Bóg jednak rozpoznaje i odróżnia słowa płynące z wierzącego serca od słów wypowiadanych w mechaniczny sposób, bez żadnej refleksji.
Jezus uczy także, że to ostatecznie właśnie wiara, a nie dotyk sprawiły uzdrowienie tej kobiety. Dotyk był wyrazem jej wiary. Kościół musi cały czas uczyć się lekcji płynącej z tej historii. W historii chrześcijaństwa ludzie często zastępowali zbawczą wiarę bliskością świętych przedmiotów. Relikwie świętych i Chrystusa były obnoszone przed ludźmi i kupowane tak jakby mogły przyczynić się do ich zbawienia.
Są ludzie, którzy wiele by oddali za dotknięcie Całunu Turyńskiego. Tymczasem Judasz wiele razy dotykał szat Jezusa, a nawet jego dłoni czy nóg. Jednak nie przyniosło mu to żadnych duchowych korzyści bowiem to Bóg poprzez wiarę w Jego Syna daje życie, nie zaś przedmioty, które jakikolwiek kościół uzna za święte. Chrześcijaństwo to nie abrakadabra, magia czy szamanizm. To żywa więź z Chrystusem wyrażona w czynach miłości względem Boga i bliźnich.
PS. Pozdrowienia dla wszystkich z miasta Kraków - dawnej stolicy Polaków.