Jakiś czas temu czytelnik niniejszego bloga zapytał mnie jak praktycznie wygląda w moim domu bycie mężem na wzór Chrystusa, w szczególności spełnianie kapłańskiej, proroczej i królewskiej roli?
Jako kapłan – prowadzę rodzinę do Jezusa. Bóg ustanowił męża przymierzową głową rodziny (1 Kor 11) aby ją reprezentował i w jej imieniu wyznawał grzechy. Oczywiście nie znaczy to, że jest winny grzechów żony lub dzieci lub, że każdy z członków rodziny nie może indywidualnie przychodzić do Boga. Chodzi raczej o gotowość do niesienia odpowiedzialności za najbliższych. Chrystus nie był winnym grzechów kościoła, a jednak był gotów ponieść za nie odpowiedzialność na Golgocie.
Jako prorok – nauczam i przekazuję rodzinie Boże Słowo. Dzieje się to w dwojaki sposób:
- formalny – gdy pod koniec dnia wspólnie z żoną i dziećmi śpiewamy, modlimy się i czytamy Pismo Św., które krótko wyjaśniam (lub zadaję pytania na temat znaczenia i zastosowania danego fragmentu).
- nieformalny – w ciągu całego dnia wskazuję na zastosowanie Pisma Św. podczas różnych sytuacji (wycieczki z dziećmi, kłótni o zabawki, gier planszowych itp.)
Jako król – zaopatruję, troszczę się i reprezentuję rodzinę na zewnątrz. Funkcja królewska wiąże się nie tylko z zarządzaniem, ale i gotowością do poświęcenia. Jezus na krzyżu cierpiał za swoich poddanych właśnie jako król. Dobry król umiera za swój lud nie tylko w sensie fizycznym, ale i w postrzeganiu swojej funkcji jako służby dla dobra narodu. Królewska rola męża polega na umieraniu dla własnych pragnień, korzyści, zachcianek - kosztem życia pełnego poświęceń dla żony i dzieci.