Nasze życie pełne jest wyzwań: poszukiwanie pracy, opłacenie mieszkania, kredytu, wychowywanie dzieci, małżeństwo itp. Jednak najcięższą walką jaką musimy stoczyć to praca nad sobą samym. Prawdziwą siłę ukazujesz nie w tym, że uspokoisz głośną klasę, zrobisz wspaniały projekt, nauczysz dziecko tabliczki mnożenia (choć są to realne osiągnięcia). Prawdziwą siłę ukazujesz, gdy potrafisz zapanować nad sobą - nad swoim językiem, nad swoim charakterem, pragnieniami, własnym "ego".
Salomon napisał: (32) Więcej wart jest cierpliwy niż bohater, a ten, kto opanowuje siebie samego, więcej znaczy niż zdobywca miasta. - Przypowieści Salomona 16:32.
Czy jesteś w stanie pokonać swoje pragnienie, pokusę odpowiedzenia komuś: "Jesteś niewdzięczny i niemądry, niestrawny jako człowiek?" Czy tylko szukasz okazji by to zakomunikować? I to najczęściej nie osobie o której myślisz w ten sposób, lecz sojusznikowi swojego niezadowolenia.
Przypowieści Salomona 18:8: (8) Słowa oszczercy są jak przysmak i gładko spływają do głębi wnętrzności.
Nie lubimy pohamować się kiedy chcemy o innych źle powiedzieć. Kiedy chcemy czuć, że my jesteśmy najbardziej cierpiącymi i skrzywdzonymi ludźmi na świecie. Jednak powyższy werset idzie dalej: nic tak nam nie smakuje jak słuchanie tego co jedna osoba mówi o drugiej. Oczywiście koniecznie negatywnych rzeczy. To podbudowuje nasze poczucie wartości i niesamowicie jednoczy (niestety jedynie w zgorzknieniu).
Kiedy Jezus słyszał to co to na jego temat mówili faryzeusze - przede wszystkim zajmował się ich sercem. To ich nieczułe, niewdzięczne serce generowało ich słowa pełne zarzutów, obmowy. Podobnie było na pustyni gdy Izrael zarzucał Mojżeszowi, że brakuje im minimum socjalnego, które mimo niewoli mieli jednak zagwarantowane przez faraona w Egipcie. Byli gotowi zawrócić. Czuli się skrzywdzeni przez Mojżesza, przez życie. Przez Boga.
Jak zauważył Rich Bledsoe współczesne po-chrześcijańskie społeczeństwa pełne są ludzi, którzy stale czuję się pokrzywdzeni, źle potraktowani przez życie, a więc nieustannie jęczą i marudzą. Oczywiście nie wystarcza im poczucie złego potraktowania w samotności. Chcą pokazać wszystkim wokół, że społeczeństwo, państwo, kościół, rodzina źle obchodzą się z nimi.
Uczeń Jezusa powinien być inny. Jest wdzięczny Bogu za wszystko bo wie, że na nic nie zasłużył. Cierpliwie też znosi przeciwności wędrówki przez "pustynię" bo wie, że samo znalezienie się na niej, a więc wyjście z Egiptu – jest łaską! Wie, że na końcu tej wędrówki czeka go Ziemia Obiecana.
Chcąc do niej wejść, nie możemy ominąć pustyni pełnej niebezpieczeństw i trudów. Chcąc wejść do odpocznienia i Bożej chwały - nie wolno nam ominąć krzyża.