Nie dziwi mnie, że main-streamowe media oraz przedstawiciele największych partii (np. premier) zachęcają do głosowania (wszystko jedno z jakiego powodu i na kogo). Wiadomo, że jak ktoś się waha to zagłosuje na "tego którego w telewizji najczęściej pokazują". W rzeczywistości jest to więc prośba o większe poparcie DLA NICH.
Jeszcze jedno na koniec. Historia naszego kraju po 1989 r. pokazuje, że prezydentem na ogół zostaje nie ten, kto się na to stanowisko nadaje, ale ten kto otrzyma największą ilość głosów. :)