Dzień zesłania Ducha Św. był szczególny. Nie był jednym z wielu duchowych przebudzeń kościoła, nie był jakimś opisem subiektywnego doświadczenia poszczególnych chrześcijan, którego powinniśmy szukać dziś. Raczej – związany jest on z naszym odkupieniem tak samo jak dzień śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. A to dlatego, że od tego dnia Duch stał się mieszkańcem Kościoła i zaczął służbę w Nowym Przymierzu.
Ten dzień był publiczną manifestacją nowej ery w historii całego świata dlatego wylaniu Ducha na Kościół towarzyszyły cudowne znaki. Odtąd Stwórca Wszechświata – Duch Św. - inauguruje nową rzeczywistość, rzeczywistość Nowego Przymierza, w której centrum jest kościół. Duch spoczął na kościół po to by ten w mocy Ducha szedł w zwycięskim pochodzie.
Właśnie dlatego, że Duch Św. jest z kościołem – Jezus obiecał, że jego zwycięskiego pochodu nie przemogą nawet bramy piekielne. Pięćdziesiątnica ma charakter ofensywy (jak gra FC Barcelony). My czasami myślimy że jako wierzący musimy uciekać przed światem, złem, czekać na rychłe przyjście Pana i ucieczkę do nieba. Biblia jednak mówi, że to Kościół jest napastnikiem, a diabeł obrońcą. Pismo Św. mówi także, że obrońca nie jest w stanie powstrzymać ofensywy Kościoła. Diabeł jest jak ŁKS Łomża, zaś Kościół jak napastnicy Barcelony – Messi, Henry, Ibrahimovic. ŁKS Łożma nie ma szans wobec takiej siły ataku.
Bramy złego nie powstrzymają zwycięskiego pochodu ewangelii w świecie.