Zastanawiająca jest intelektualna schizofrenia feministycznej ideologii. Feministki uważają, że każda różnica w traktowaniu (np. przy zatrudnianiu, na listach wyborczych itd.) z powodu płci jest nie do zaakceptowania. Jednocześnie używają podobnej retoryki do stwierdzenia, że zatrudnienie musi odbywać się według kategorii płci (np. parytety). To co wg nich powinno być zakazane, w rzeczywistości staje się obowiązkowe.
Myślę, że trafnie wyraził to Ronald Reagan. Podczas swojej kampanii w 1980 r. powiedział: "Nie możemy pozwolić, aby ta szlachetna idea równouprawnienia była zniekształcana w rządowych wytycznych czy quotas, które wymagają, by raczej rasa, narodowość czy płeć była głównym czynnikiem branym pod uwagę przy zatrudnianiu czy w edukacji, niż zdolności i kwalifikacje. Zwiększanie dyskryminacji wobec pewnych ludzi aby ją zredukować w przypadku innych, nie kończy dyskryminacji" - Ronald Reagan (Phylis Schlafly, Feministyczne fantazje, Wyd. Wektory, 2006, s.145.)