Czytam właśnie ciekawą książkę Phllis Schlafly "Feministyczne fantazje" - autorki, która od dziesiątek lat jest ekspertem obserwującym i komentującym feministyczne fantazje. Dla niektórych byłych działaczek stała się również lekarzem leczącym umęczone feministyczną zapadłością dusze.
Według niej rodzina jest pierwotnym i najlepszym ministerstwem zdrowia, edukacji i opieki społecznej.
Poniżej przedstawiam kilka wybranych cytatów, które mnie osobiście bardzo się spodobały (śródtytuły moje):
Walka o kulturowe podporządkowanie
"Feminizm dotyczy nie młodych, błądzących oraz starszych i nudzących się życiem kobiet, ale tych wszystkich, z którymi walczą i których chcą sobie podporządkować: gospodyń domowych, mężczyzn, dzieci, pracodawców, nauczycieli, podatkników, polityków, ustawodawców..."
(Natalia Dueholm, Wstęp)
Feminizm przeciwko kobietom
"Feminizm nie ma nic wspólnego z kobiecością (feminine). Oznacza ona (kobiecość) akcentowanie tych cech, które najbardziej odróżniają kobiety od mężczyzn. Kobiecą kobietę cieszy to, że nią jest. Ma pozytywne spojrzenie na życie. Wie, że jest osobą z własną tożsamością i że może poszukiwać spełnienia w karierze, którą sama wybierze, łączne z karierą tradycyjnej żony."
Feminizm i gorycz
"(Jedna z feministek - dop. PB) odbyła pouczające rozmowy z inteligentnymi dwudziestoletnimi kobietami. Odkryła, że dla nich feminizm stał się słowem negatwnym, że feministki są nieszcześliwe, gorzkie, złe, zmęczone i znudzone, a szczęśliwe, energiczne i spokojne kobiety to te, które nie są feministkami. Autorka dowiedziała się, że młode kobiety szczególnie zniechęca do feminizmu związane z nim uczucie niesamowitej goryczy."
Feministyczny mężczyzna dla feministycznej kobiety
"Magazyn Working Woman opublikował artykuł: Does the New Woman Really Want the New Man? (Czy nowa kobieta naprawdę pragnie nowego mężczyzny?). Zgodną odpowiedzią na to pytanie feministycznego pisma był sfrustrowane: "Nie". Autorka narzekała, że "nowy mężczyzna" nie jest już zaborczy, ale nie jest również zaangażowany. Feministka ostrzega nas więc, że "nowa kobieta" nie znajdzie już klasycznego rycerza na białym koniu, ale będzie musiała związać się z mężczyzną, który skorzysta z jej energii i będzie za nią podążał. Autorka konkluduje z żalem, że: największym kłooptem jest prawdopodobieństwo życia w samotności.
Odkrył to nawet przemysł wydawniczy, produkujący kartki upominkowe. Jedna z nich przedstawia kobietę, która recytuje słowa ulubionej piosenki feministycznej: Jestem kobietą - silną, niezwyciężoną... W środku kartki znajduje się dokończenie tego zdania: I samotną."