czwartek, 13 sierpnia 2009

Zerwana Różyczka

Jeszcze o porwaniu (w majestacie prawa) państwu Władysławowi Szwakowi i Wioletcie Woźnej małej Róży o którym pisałem parę dni temu. Polecam na ten temat krótki felieton Janusza Korwina Mikke z portalu interia.pl

Oto jego fragment:

Ludzie podnoszą, że Różyczkę porwano, choć sąsiedzi, dyrektorka szkoły, a nawet ksiądz (choć to konkubinat) wydali rodzicom pozytywną opinię. Że matka (a ojciec to pies?) jest nieszczęśliwa, że musi powstrzymywać laktację...

...a co to wszystko ma do rzeczy!

Takie - na ogół mniej drastyczne - przypadki zachodzą co kilka dni!!! Kuratorzy chcieli odebrać córeczkę nawet... sędziemu Trybunału Stanu (obronił ją...)! Ale biedni, prości ludzie nie potrafią się bronić...

Nie możemy tak walczyć co kilka tygodni - bo przegramy. My zajmujemy się jednym dzieckiem - a ONI w tym czasie zabierają siedmioro.

Jedynym - powtarzam: JEDYNYM - sposobem na położenie kresu temu kidnappingowi jest przywrócenie ZASADY, że dziecko należy do rodziców. W razie ich śmierci - do dalszych krewnych. Sąd może interweniować tylko wtedy, gdy rodzina nie dojdzie do porozumienia - lub rodziny nie ma. "Opieka społeczna" ma się opiekować - a nie być dodatkową Władzą!

Całość