Miłowanie brata i siostry to nie siedzenie w domu z myślą: "kocham wszystkich, kocham braci i siostry, kocham mój kościół". Lub: "nic złego przecież przeciwko niemu nie zrobiłem, nie powiedziałem".
Miłowanie nie zawsze będzie przychodziło nam z przyjemnością. Miłowanie łączy się z poświęceniem, niekiedy cierpieniem. Gdy Janusz Korczak szedł na śmierć z żydowskimi dziećmi okazywał miłość w najczystszej formie. Gdy Jezus umierał na krzyżu okazywał miłość w najczystszej formie. Miłowanie łączy się z poświęceniem. Jeśli nie jesteś gotów na poświęcenie nie mów, że kogoś kochasz.
Latwiej nam widzieć brak miłości u innych niż u siebie samych. Łatwiej dostrzec nam zaniedbania innych w tej dziedzinie niż własne. Jednak nie pytajmy: dlaczego on/ona nie okazują zainteresowania mną? Nie okazują miłości braterskiej? Zapytaj raczej: W JAKI SPOSÓB TY tą miłość okazujesz?
Zróbmy (każdy na wlasny użytek) szybki test chodzenia w światłości: w jaki sposób czujesz się pośród braci? Nie pośród tych z którymi masz kontakt przez Internet albo raz na miesiąc. Jak czujesz się pośród braci OBOK ciebie? Jeśli źle – to zamiast od razu oskarżać innych, zadaj sobie pytanie: czy w moim sercu jest wdzięczność, miłość, cierpliwość, dojrzałość, pragnienie zachęcania innych? W jaki sposób odnosisz się do braci w kościele? Do żony, męża, dzieci? Czy miałeś konflikt z większością osób z którymi spędzasz dużo czasu? Jeśli tak, pomyśl czy problemem nie jest brak miłości u Ciebie?
Łatwo jest wyznawać chrześcijaństwo w świetle księżyca i ciszy wokół. Trudniej jest gdy są wokół nas inni, którym jesteśmy winni miłość.