Uwaga! Poniższa informacja NIE JEST, jakby się mogło początkowo wydawać, fragmentem gazetki wydawanej przez Zamknięty Zakład dla Psychicznie Chorych. Ziemia NAPRAWDĘ nosi ludzi myślących w ten sposób. Jak donosi fronda.pl:
"Szef brytyjskiej komisji ds. ekologii, guru ekologów i długoletni lider Partii Zielonych Jonathon Porrit, nawołuje, by wprowadzić limity na rodzenie dzieci. Wszystko po to, by ograniczyć produkcję CO2 do atmosfery.
- Dopuszczalne ma być dwoje dzieci - mówi Jonathon Porrit. Pary, które mają większą liczbę dzieci są nieodpowiedzialne i stwarzają nadmierne obciążenie dla środowiska. Skuteczne w walce z nadmiernym rozwojem ma być zahamowanie wzrostu ludzkiej populacji poprzez antykoncepcję i aborcję. Zdaniem Porrita, musi się to znaleźć w centrum współczesnej polityki.
Przywódca Zielonych zaznacza, że właśnie w ten sposób będzie można walczyć z zagrożeniem jakim jest ocieplenie atmosfery. - Sprawozdanie Komisji, które zostanie opublikowane w przyszłym miesiącu, będzie zawierać wniosek, iż rządy powinny ograniczyć wzrost populacji poprzez lepsze planowanie rodziny - mówi Porrit. Uważa, że należy dotować aborcję i antykoncepcję, nawet kosztem leczenia ciężkich chorób, a brak leczenia ludzi śmiertelnie chorych też przyczyni się do ograniczenia produkcji dwutlenku węgla.
Porrit nie jest w swojej postawie osamotniony. Również były eurokrata Eberhard Rhein chce, żeby Unia Europejska bardziej zaangażowała się politykę redukcji światowej populacji ludzkiej. - Zamiast krytykować Chiny za ich politykę, czasami brutalną, jednego dziecka, powinniśmy mieć odwagę zastosować ją w praktyce także u nas - uważa Rhein."
_______________________________
Nawet nie chce się tego poważnie komentować. Może najzwyczajniej Pan Porrit sam stanie się Mesjaszem Atmosfery i poświęci się w imię zbawienia środowiska? Ograniczyłby w ten sposób produkcję CO2 do atmosfery i przy okazji okazał szacunek dla inteligencji ludzi, którzy obecnie muszą słuchać tego typu bredni.
Jeden z internautów napisał: "On powinien zasiąść na honorowej kozetce u czubków w pokoju wyłożonym materacami...". Conajmniej :-)