Jednym z celów reformacji było wyposażenie ludzi w umiejętność czytania oraz dostarczenie im Słowa Bożego i chrześcijańskiej literatury w ojczystym języku aby mogli z nią obcować – kształcąc swój intelekt, rozwijając pobożność i poznanie Chrystusa.
Czytanie książek wiąże się z duchowością ponieważ łączy się z pytaniem o to jak poważnie traktujemy biblijne wezwanie do tego abyśmy dojrzewali w poznaniu i zrozumieniu kochając Boga również całym umysłem.
Ważność czytania oraz korzyści jakie Chrześcijanin może odnieść z czytania dobrej literatury najlepiej mogą zilustrować słowa Ap. Pawła 2 Tm 4:13 - "Płaszcz, który zostawiłem w Troadzie u Karposa, przynieś gdy przyjdziesz, i księgi, zwłaszca pergaminy".
Paweł jest w więzieniu, troszczy się o kościoły, które zakładał i wysyła listy stojąc w obliczu śmierci. Jednocześnie prosi Tymoteusza o przewiezienie ksiąg, które mogą być dla niego pomocne w studiowaniu i lepszym zrozumieniu Bożego Słowa. Księgami, o które najprawdopodobniej poprosił były wybrane dzieła z historii Żydów, księgi egzegetyczne i wyjaśniające Prawo i Proroków., może niektóre utwory pogańskich poetów, które potem przytaczał w swoich listach i kazaniach (np. Tyt1:12). Paweł chciał być do końca uczniem spędzając ostanie miesiące życia na studiowaniu Bożego Słowa.
Zobaczcie z kim mamy do czynienia: z Pawłem apostołem, który głosił przez 30 lat ewangelię, który widział Chrystusa, który został przeniesiony do "trzeciego nieba", który napisał znaczną część Nowego Testamentu i miał niezliczoną ilość wizji – ten Paweł prosi o księgi do studiowania!
Pomyślmy o nas samych. Czy biorąc pod uwagę nasz staż chodzenia z Panem i doświadczenie (nie umniejszając nikomu z nas – znacznie mniejsze niż apostoł) mamy w sobie to samo pragnienie co Paweł – pragnienie obcowania z księgami, które pomogą nam przybliżyć słowa Pisma Św., nauczanie Chrystusa, zrozumieć myślenie ludzi wokół nas oraz poglądy współczesnych filozofów, polityków, ekonomistów oraz ludzi, którzy kształtują myślenie społeczeństwa.
Czy raczej myślimy: „książki o Biblii i teologii to dobre dla żółtodziobów albo ludzi którzy mają dużo wolnego czasu. Ja już większość znam, a zresztą nudzi mnie to powoli. Zaś książki niechrześcijan? Jaką to korzyść można z nich czerpać?”.
Tego typu myślenie to przejaw straszliwego braku dojrzałości oraz pychy. Słowa Ap. Pawła są ponadczasowym napomnieniem dla tych, którzy myślą, że są już tak mądrzy, że nie muszą już się uczyć, rozwijać, są za starszy, zbyt zajęci.
Paweł nie prosił o księgi z powodu hipokryzji by pokazać jakim to jest uczonym. On ich rzeczywiście potrzebował. Pychą jest stwierdzenie: skoro mam Biblię to nie potrzebuję nic więcej czytać. Lub: wystarczy mi, że posłucham niedzielnego kazania.
Kiedy ostatnio przeczytałeś książkę, która pomogła Ci lepiej poznać Pismo Św. zachęciła Cię do gorliwości dla Chrystusa, przybliżyła wielkie biblijne doktryny: Trójcy Św., osoby i życia Jezusa Chrystusa lub grzechu, pomogła zrozumieć historię, sytuację polityczną, gospodarczą w Polsce i na świecie, niechrześcijański światopogląd powszechnie dziś uznawany (ewolucjonizm, relatywizm, hedonizm, nihilizm, egzystencjalizm, religijny synkretyzm, świecki humanizm etc.)?
Wybitny kaznodzieja Charles Spurgeon powiedział: „Człowiek, który nie czyta nie jest w żadnym stopniu lepszy od człowieka , który nie potrafi czytać”.