Ewangelista Jan pisze, że "tajemnicze" Słowo (Logos) stało się Ciałem (Jn 1:14) i zamieszkało pośród nas. Dla apostołów i wiernych chrześcijan po nich Inkarnacja, Wcielenie Syna Bożego znaczy, że najwyższa ostateczna Prawda ma Urodziny, mamę, 10 palców u rąk i wątrobę. Taka postać rzeczy była zupełnie nie do zaakceptowania przez ówczesny grecki umysł – było to dla nich głupstwo, jak Paweł zauważył w 1 Koryntian 1:18-22.
Grecy mogli czuć się zawiedzeni. „Janie, tak fajnie zacząłeś! Niczym grecki filozof. Już myśleliśmy, że jesteś z nami! Ale mówisz, że „Słowo stało się ciałem?!” To profanacja! I zamieszkało wśród nas? A gdzie ta abstrakcja? I ujrzeliśmy chwałę jego? A gdzie ta tajemniczość?" Nagle wszystko staje się konkretne, Słowo zostaje uosobione. Tym wspaniałym odwiecznym Logosem jest syn cieśli i młodej Żydówki? To było za wiele dla Greków.
Nie lepiej jest dziś. O prawdzie lepiej jest mówić w kategoriach abstrakcji. Prawda jest ulotna, prawda jest niepoznawalna, prawdą jest idea, ale oczywiście nie wiadomo która i jak ją odkryć. Twierdzenie, że prawda ma 10 palców i nos wciąż jest dla współczesnych Greków czyli np. współczesnych Europejczyków głupstwem. Nie tylko w środowisku akademickim, ale w przy okazji spotkań towarzyskich ze znajomymi – mówienie, że prawda jest uosobiona w tej konkretnej osobie – brzmi co najmniej jak zaściankowość. Jednak my nie przestajemy głosić Chrystusa ukrzyżowanego (1 Kor 1:23).