Myślę, że bardzo dobrze się stało, że większość kościołów obchodzi 25 grudnia Święta Narodzenia Pańskiego zaś w czasie wiosennego przesilenia Wielkanoc. Chociaż w taki sposób nadajemy naszemu kalendarzowi biblijny wydźwięk. I nie ma tu nic do rzeczy fakt, że niechrześcijanie 25 grudnia obchodzili Święta Boga Słońca, zaś wczesny kościół chcąc usunąć ze świadomości ludzi pogańskie bóstwa i skojarzenia wprowadził biblijne wydarzenia do kalendarza. Przykładowo ktoś kto jako hinduista 7 kwietnia świętował dzień narodzin Kryszny, bardzo dobrze, że po swoim nawróceniu chce w ten dzień przyjąć chrzest i nadać tym samym owej dacie chrześcijański wydźwięk w swoim życiu. Lepiej jest 7 kwietnia wspominać co Bóg dał mi w chrzcie niż pozostawić ten dzień w świadomości jako dzień narodzin Kryszny. Podobnie chrześcijanom nie powinno być wszystko jedno czy 25.XII w naszym kraju czcimy i wspominamy boga Słońca, czy też najważniejsze wydarzenie w historii zbawienia.
11 listopada obchodzimy Święto Niepodległości ponieważ to wydarzenie było czymś ważnym w historii naszego kraju. Podobnie kościół obchodzi Boże Narodzenie, Wielki Piątek czy Wielkanoc ponieważ narodzenie Syna Bożego z dziewicy Marii, jego odkupieńcza śmierć i zmartwychwstanie były najważniejszymi wydarzeniami w historii świata. Czy jest w tym coś niebiblijnego? Wprowadzenie przez kościół świąt upamiętniających wydarzenia z życia naszego Zbawiciela jest świadectwem dla świata. To mówi ludziom, że tego dnia wydarzyło się coś wielkiego i wspaniałego.
Fragment artykułu pt. "Kalendarz liturgiczny" (mojego autorstwa)