Izraelici w czasach Jeremiasza wcale nie mieli zamiaru lgnąć do Boga. Bóg był zbyt realistyczny. Zbyt jednoznacznie mówił przez Jeremiasza, że nadejdzie sąd. Jeremiasz zabija nasz optymizm. Przecież nie jesteśmy tacy źli. Czym sobie zasłużyliśmy na takie traktowanie? Jeremiasz z pewnością nie mówi o Bogu którego my znamy.
Siłę przekazu Jeremiasza ludzie chcieli osłabić w ten sposób, że wtrącili go do lochu, a następnie do błotnistego, śmierdzącego dołu.
Siłę przekazu Kościołów, które jeszcze trzymają się Pisma Św. osłabia się wyśmiewając historyczność, bezbłędność, nienaukowość i jasność Pisma.
Wielu uważa, że już nie wiadomo co Pismo mówi w kwestiach, które przez XIX były jasne i oczywiste. Oczywiście chodzi o to, żeby zakneblować Boga po to by samemu zacząć mówić. Zobaczcie ile do powiedzenia mają teologowie, którzy nie wierzą w bezbłędność Bożego Słowa. A właściwie nie Bożego Słowa, ale czegoś co w ich mniemaniu gdzieś ZAWIERA Boże Słowo i my przy użyciu lupy, nożyczek i naszych metod naukowych sprawdzimy co spełnia w Biblii kryterium naukowości.
Może niektórzy z Was dziwią się, że coś takiego o czym teraz piszę ma miejsce. Wierzcie mi, MA miejsce. I to w kręgach które do niedawna były uważane za wiernych strażników ortodoksji.